
Konferencja premiera z obrazkami zamiast premiera, demokracja bez wyboru, wiadomości bez informacji, intelektualiści bez wiedzy, wspólny język bez narodu i racjonalizm pełen mitów. Paradoksy? Nie. Tak będzie wyglądać Polska, jeśli kierować nami będzie mentalność rodem z tabloidów.
Tabloid (chodzi tu o sposób postrzegania świata, a nie tylko konkretne produkty medialne) zarasta umysły, jak chwast, wypierając inne uprawy [...]. Tabloidowy umysł nie rośnie więc w górę, tylko na boki, żywiąc się informacyjnymi chipsami, myślowym śmieciem. W efekcie otłuszcza się bezużyteczną tkanką, powstałą z pochłaniania pustych kalorii, przesłodzonych memów, ścinków i odpadów. [...] Wraca się do narracji obrazkowej, jak w czasach kiedy opowieści z polowań były rysowane na ścianach jaskiń.
Zdaniem Janickiego, twórcy dzisiejszych mediów tworzą wrażenie, że poza dostarczaną przez nich tabloidową treścią niczego już nie ma, a prawda przestaje być ciekawa, bo jest zbyt bardzo skomplikowana.
– Wiedza redukowana jest do sieczki – nie ma wątpliwości prof. Tadeusz Gadacz, filozof. – Często wyjeżdżam za granicę i kiedy śledzę wiadomości krajowe wyłącznie dzięki nagłówkom w internecie, okazuje się, że w gruncie rzeczy nie wiem nic o tym, co się dzieje. Nie mam dostępu do pełnej informacji, dostaję rzeczy zupełnie nieistotne przemieszane z tymi, które istotne są, wszystko jest zupełnie spłaszczone – mówi.
Wiedza ludzi o sprawach się oddala od świata, który nie przestał być skomplikowany. Nadal jest śmiertelnie poważną sprawą, władza jest śmiertelnie poważną sprawą. Tymczasem media ludzi "nie niepokoją".
Zdaniem dr. Marka Cichockiego, redaktora naczelnego "Teologii Politycznej" i filozofa, tabloidyzacja życia społecznego będzie prowadziła do erozji więzi społecznych.
Sam Mariusz Janicki w rozmowie z naTemat przyznaje, że zjawisko, które opisał w swoim eseju w "Polityce", prowadzi w prostej linii do erozji demokracji.
Media spotkały własną gradację spraw ciekawych i ważnych. Media usypiają ludzi, mówią: bawcie się. Natomiast w tym czasie ktoś realnie sprawuje władzę.
Zdaniem Mariusza Janickiego, na dłuższą metę taka sytuacja nie opłaci się nikomu. – W ogóle nie tłumaczy się na przykład istoty kryzysu. Na słowa: Grecja, Hiszpania, obligacje, długi ludzie w Polsce ziewają. Wciąż nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że sytuacja ekonomiczna jest naprawdę zła. Media, pogrążone w atmosferze zabawy, nie niepokoją swoich odbiorców. Ale to kiedyś się na nas odbije – mówi. – W sytuacjach kryzysowych ludzie i tak wrócą do sfery publicznej. Tylko wtedy będą reagować irracjonalnie, bo nie będą rozumieli procesów, które wokół nich zachodzą. Jeśli odezwie się w nich gniew, będzie nieobliczalny – przekonuje dziennikarz.

