Wyludnione, zniszczone miasto, w którym roi się od lombardów i pijaków – taki obraz Łodzi pokazał brytyjski tabloid "The Sun". Prezydent miasta Hanna Zdanowska ogłosiła, że chce pozwać brukowiec i poprosi MSZ o interwencję dyplomatyczną. Zapowiedziała też promocję Łodzi w Londynie. Ale mieszkańcy ripostują jej w internecie: "Niech się Pani przejdzie ulicami".
Tabloid "The Sun" opublikował w niedzielnym wydaniu reportaż o Łodzi. Według reportera, który odwiedził miasto, jest ono senne, wyludnione, smutne. Łódź z reportażu to miasto pijaków, zamkniętych pubów i sklepików, lombardów i niszczejących budynków. A w dodatku trudno tam znaleźć męża.
Oburzeni
Artykuł zamieszczony w brytyjskim brukowcu oburzył władze Łodzi. – Mam wrażenie, że jest to atak związany z ochroną rodzimego rynku pracy – powiedziała prezydent miasta Hanna Zdanowska i dodała, że jako łodzianka czuje się publikacją urażona. Przekonywała też, że w Łodzi byli niedawno inni dziennikarze, którzy wyjechali z miasta zadowoleni.
Prezydent zwołała konferencję prasową, w czasie której zapowiedziała, że rozważa pozew wobec wydawcy "The Sun" i zamierza poprosić MSZ o interwencję dyplomatyczną w sprawie tekstu. – Poprosiłam już Biuro Prawne o informację, w jakim trybie możemy wystąpić na drogę sądową przeciwko wydawcy „The Sun", który zmanipulował także wypowiedź przedstawiciela Urzędu Miasta Łodzi. Jestem w kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, rozmawiałam dziś z wiceminister Beatą Stelmach, będziemy interweniować na drodze dyplomatycznej – powiedziała. Zobowiązała się też, że zaprosi do Łodzi redaktora naczelnego tabloidu.
– Pokazali problem, który nie istnieje. Wysunęli tezę, że Łódź jest nieatrakcyjnym miastem. To nieprawda – dodał podczas konferencji dyrektor biura strategii Urzędu Miejskiego Tomasz Jakubiec.
Prawda w oczy...?
Z prezydent miasta łodzianie polemizują w internecie. "A czy The Sun kłamie? Wystarczy, ze wyjdzie się z Manufaktury i na około syf i brud" – napisał w naTemat Damian. "Łódź to dziura, wszech ogarniająca bieda i bezrobocie - urodziłem się na Snycerskiej i mieszkałem na Bałutach 20 lat, tak że niestety wiem o czym piszę" – dodał inny komentator pod naszą informacją o artykule w "The Sun".
"Czy jakieś zdjęcie w "The Sun" zostało zmanipulowane skoro wg danych naszego magistratu ok. 80 proc. kamienic w samym śródmieściu nadaje się tylko do kapitalnego remontu bo są krańcowo wyniszczone" – pyta czytelnik "Dziennika Łódzkiego".
"Autor fotografował TYLKO jakąś tam zapyziałą ulicę na obrzeżach miasta – Piotrkowską. Szkoda, że nie przeszedł się na takie reprezentacyjne ulice jak Wschodnia, Limanowskiego, Abramowskiego, gdzie chodniki są z diamentów, ludzie uśmiechnięci, a pieniądze wypadają z kieszeni bo już się nie mieszczą" – ironizował inny.
Czy tekst tabloidu był dla Łodzi aż tak krzywdzący?
Wyjeżdżają
Do niedawna Łódź była, po Warszawie, drugim największym miastem w Polsce. Kiedy upadał PRL mieszkało tam 851 tys. osób. Dziś sytuacja wygląda znacznie gorzej. Choć brytyjski tabloid grubo przesadził z tytułem "Miasto, które przeprowadziło się na Wyspy" (wg oficjalnych szacunków wyjechało tam tylko 5 tys. osób), liczba ludności Łodzi dramatycznie spadła. Oficjalne dane mówią o 728 tys. mieszkańców w 2011 roku. Na liście największych Łódź została w tyle za Krakowem.
Gdzie podziali się ci mieszkańcy? Część po prostu zmarła. Miasto, podobnie jak wiele innych w Polsce, musi mierzyć się z ujemnym przyrostem naturalnym. W Łodzi rodzi się coraz mniej dzieci, zawieranych jest też coraz mniej małżeństw.
Największym problemem jest jednak dla demografii upadek łódzkiego przemysłu. Miasto ucierpiało na transformacji ustrojowej tak, że w 1993 roku było tam aż 86 tys. bezrobotnych. Wskutek likwidacji wielu fabryk, w mieście powstały enklawy skrajnej biedy, których do dziś nie udało się zlikwidować. Ale do starych problemów doszły teraz nowe. Statystyki wskazują na to, że w 2007 roku co dziesiąty łódzki bezrobotny miał wyższe wykształcenie.
(Ni)Jakość życia
Według "Raportu o Łodzi 2010" opracowanego przez Łódzkie Towarzystwo Inicjatyw Społecznych, w ciągu dwunastu lat o połowę spadła liczba pasażerów komunikacji miejskiej – z 326 milionów w 1995 roku do 158 milionów w 2007. Coraz więcej jest za to prywatnych samochodów. Efekt? Ciasne ulice dławią się samochodami, a całe miasto zastawione jest parkującymi autami.
Autorzy raportu piszą też, o stanie dróg. Według ich szacunków na blisko 1100 km ulic, jedna czwarta to drogi gruntowe. Raport tak podsumowuje miasto:
Łódź się stara
Choć Łódź ma wiele wad, jej władzom trzeba oddać sprawiedliwość – miasto mimo wszystko się stara. Tylko w październiku przyciągnęło takie imprezy, jak: FashionPhilosophy Fashion Week Poland, 23. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier oraz Łódź Design. Do miasta przyjeżdżają cyklicznie artyści i dziennikarze. Przyciągają ich takie miejsca, jak choćby słynna łódzka Manufaktura.
Do tego dochodzą jeszcze projekty infrastrukturalne wyższych uczelni. Prowadzą je: Politechnika Łódzka (kończy wielki budynek nazwany Fabryką Inżynierów), Akademia Sztuk Pięknych (oddała do użytku nowe skrzydło budynku, które będzie poświęcone modzie), Łódzka Szkoła Filmowa (gmach z przeznaczeniem dla projektów 3D).
– Do Łodzi swoje centra z Anglii przenoszą HP i Samsung – przypomniała podczas konferencji prezydent Hanna Zdanowska i dodała, że "New York Times" umieścił Łódź wśród 45 miast wartych odwiedzin.
Może więc warto przyjąć artykuł "The Sun" za dobrą monetę? I zamiast oburzać się, krytycznie spojrzeć na swoje miasto?
„New York Times" zachęcał niedawno do odwiedzania Łodzi, jako jednego z 45 miast na świecie, wartego zobaczenia w 2012 roku. Lada dzień, w londyńskiej rozgłośni opublikowana zostanie rzetelna audycja radiowa o Łodzi, autorstwa Allana Watkisa z BBC, który przyjechał do naszego miasta na zaproszenie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Żaden z pozytywnych artykułów o Łodzi nie był sponsorowany przez miasto. Miesiąc temu gościli u nas dziennikarze z Francji. Rozmawiali z władzami Łodzi, z przedstawicielami biznesu, zwiedzali łódzkie fabryki i przedsiębiorstwa. Rozmawiali także z łodzianami. Przedstawili zupełnie inny obraz Łodzi, która po upadku przemysłu tekstylnego mozolnie odbudowuje swoją pozycję.
Ponad miesiąc temu w samym środku miasta, w zagłebiu dudniących kebabów, gdzie w weekendy krzyżują się zakrzywione trajektorie pijanych spod Kaskady i tych z pobliskiego sklepu nocnego, w cieniu arkad, otworzył się Corner Market, zmieniając nieco oblicze tej ziemi. CZYTAJ WIĘCEJ
Wąskie ulice części najstarszej, wszędzie tam, gdzie jeszcze nie wprowadzono zakazu parkowania, zastawione są samochodami. Jeśli brakuje miejsca na jezdni – samochody parkują na chodnikach. W osiedlach mieszkaniowych sprzed 1990 r. według obowiązujących wówczas wskaźników dla okresu perspektywicznego zakładano budowę parkingów spiętrzonych w miejsce parkingów naziemnych na obrzeżach zespołów osiedli mieszkaniowych – jednak parkingów nie zbudowano. Skutkiem tego zaniedbania jest wszechobecność samochodów wewnątrz osiedli i na terenach zewnętrznych – w tym zielonych (np. Retkinia)
Jest miastem najbardziej zanieczyszczonym dwutlenkiem siarki, ma najwięcej wypadków drogowych, największy wskaźnik zgonów. Są tu najniższe wynagrodzenia, największa stopa bezrobocia, średnia najmniejsza powierzchnia użytkowa mieszkania, a budżet miasta w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest najmniejszy. Łódź wśród największych, liczących ponad 500 tys. mieszkańców, miast polskich ma obecnie w świetle przyjętych mierników najgorsze warunki życia.
Niestety, problem leży głębiej. Łódź jest balonem nadmuchanym powietrzem festiwali, ale nie jest to balon z helem, który puszczony unosi się w górę, ale zwykłym smutnym balonikiem, który bez podmuchu wiatru, upuszczony, leci na chodnik. Obaj przyznajemy, że festiwale są potrzebne i przynoszą wiele dobrego, ale zniekształcają prawdziwy obraz miasta i jego sytuacji. CZYTAJ WIĘCEJ