
Reklama.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2013 roku, wtedy to zastępca redaktora naczelnego "NIE", Przemysław Ćwikliński wysłał do Jacka Kurskiego e-maila, w którym poinformował, że na łamach jego tygodnika w najbliższym czasie pojawi się artykuł o tym, że Kurski ma romans. Tekst miał zostać opublikowany w "interesie publicznym", dlatego dziennikarz poprosił europosła o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań.
Nie trudno się domyślić, że Jacek Kurski nie był zachwycony. Razem ze swoim adwokatem na e-maila odpisał. Jednak nie tylko nie zamierzał odpowiadać na przesłane pytania, ale dodatkowo zaznaczył, że nie wyraża zgody na publikację i zagroził "uruchomieniem środków prawnych" – informuje Press.
Zobacz: Politycy też bywali u seksmodelek, czyli polskie bunga-bunga. Czyjej karierze może zagrozić seksafera?
Tygodnik opublikował jednak tekst pt. "związki partnerskie posła Jacka Kurskiego", z którego można było wyciągnąć wniosek, że polityk ma romans. Artykuł "ozdobiono" fragmentami korespondencji z europosłem. W efekcie w ostatni poniedziałek do redakcji tygodnika "NIE" wpłynęło pismo wydane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, które zakazuje pisania o tej sprawie.
Tygodnik opublikował jednak tekst pt. "związki partnerskie posła Jacka Kurskiego", z którego można było wyciągnąć wniosek, że polityk ma romans. Artykuł "ozdobiono" fragmentami korespondencji z europosłem. W efekcie w ostatni poniedziałek do redakcji tygodnika "NIE" wpłynęło pismo wydane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, które zakazuje pisania o tej sprawie.
Co do skandali z seksem w tle, to niedawno było głośno o "polskim bunga-bunga". Znany poseł z Wielkopolski u boku miss konkursów piękności 27-letniej Katarzyny T. – takie zdjęcie znalazła policja w mieszkaniu Joanny B., jednej z oskarżonych w seksaferze. Próbowaliśmy dotrzeć do polityka, który mógł mieć kontakty z oskarżonymi, ale parlamentarzyści nabrali wody w usta. "To może złamać karierę" – przewiduje politolog dr Jarosław Flis.
źródło: press.pl