Jam jest żak spokojny, gdy przybywam do center handlowych, ku memu ulubionemu kramowi bieżę, by na własne lica obaczyć promocje i klamoty. Przy każdych odwiedzinach marzę o snadnej możliwości nabycia różnych dóbr, jednakowoż często me studenckie fundusze powodują jedynie smutek i zgrzytanie zębów. Można spytać, co często mogę ujrzeć w swej wyobraźni? To rzecz prosta. Cała ziemia staje się radosna i nielicha, nie sczeznę przy grubych knigach i manuskryptach, nie stanę się psim bratem szpetnie przeklinającym swój los, nie stanie się to, gdyż jest na to sposób. Czcigodni pracownicy cechu handlowego zwanego Media Markt, najpotężniejszego z bractw kupieckich w dziedzinie wielu magicznych mocy i technologii mogą mi dać taką możliwość, abym łacno mógł przetrwać nauki. W mej izbie brakuje czarodziejskich urządzeń pozwalających rozwiać smutki i strapienia, czegoś, co porusza radośnie nie tylko ciało, ale i duszę. Gdybym tylko tak miał 150 sekund na zabór tych rzeczy bez potrzeby uiszczania myta w postaci dukatów, niczym młoda kuna ruszyłbym ku stoisku z konsolami. Z takim zakupem idealnie by się łączył sprzęt pokazujący kolorowe obrazy, duże kolorowe obrazy, najlepiej 40 cali w mierze ludzi z morza. Jednak, jaki sens mieć tyle cudów bez wypełniacza dusz i serc, który sprawi, że czas minie szybciej? Nie mógłbym nie obaczyć stoiska z wieloma nowymi grami zapewniającymi godziny beztroskich tańców i swawoli. Taki oto komplet, gdybym mógł obaczyć w mej izbie, byłbym zaiste szczęśliwy. Jednakowoż nie tylko ja, ale i moi zacni kamraci w postaci współlokatorów. Czas i szczęście, które bracia panowie z Media Markt mogą dać biednym i roztropnym żakom są niczym ciepła piękna wiosna po długiej i srogiej zimie. Z takimi marzeniami idę spocząć na łożu. Żegnam i czekam na godzinę mego szczęścia i spełnienia.