Przy okazji awantury o kabaret w TVP 2 wiele osób po raz pierwszy usłyszało, że w Sejmie istnieje coś takiego jak Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. "Trwa zmasowany atak na Kościół, a taka sytuacja wymagała wypracowania jakiejś strategii obrony", "Trzeba się modlić za innowierców" – tak sens działania zespołu tłumaczą jego członkowie. A krytycy pytają, jak to możliwe, że w parlamencie działa grupa, która ma na celu zwalczanie sporej części społeczeństwa?
Z komentarzy pod artykułem o interwencji Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski w sprawie programu kabaretowego na antenie TVP:
"Jak w ogóle może istnieć taki twór? Takie rzeczy tylko u nas",
"I na to idą nasze podatki?",
"Bardzo przepraszam, ale to jest obraźliwe dla ateistów. Ciekawe, co by ci posłowie zrobili, gdyby powstał Zespół ds. Przeciwdziałania Katolizacji Polski?",
"Pytaniem zasadniczym jest, czy został powołany zgodnie z Konstytucją. Komu przede wszystkim służy taki zespół, Polsce czy Kościołowi?".
Front obrony katolików
Wymuszenie na Telewizji Polskiej przeprosin za żarty z papieża i wierzących to pierwszy sukces Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski w kilkumiesięcznej historii tego ciała. Zespół powstał w maju 2012 roku z inicjatywy posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości. I choć w regulaminie zapisano, że jest to grono apolityczne, próżno szukać szukać w nim reprezentantów innych partii.
Na liście członków znajdziemy za to czołowych polityków partii Kaczyńskiego: Mariusza Błaszczaka, Annę Fotygę, Stanisława Piętę, Annę Sobecką, Elżbietę Kruk czy Krzysztofa Jurgiela.
Ten ostatni w rozmowie z naTemat zdradza, skąd wziął się pomysł utworzenia zespołu i jak on działa. – Spotkania odbywają się przy okazji posiedzeń parlamentu. Jak dotychczas mieliśmy kilka zebrań, na których formułujemy stanowiska, a potem prezentujemy je opinii publicznej. Doszliśmy do wniosku, że atak na Kościół i katolików w Polsce jest tak zmasowany, że potrzeba było wypracowania jakiejś strategii obrony – mówi.
Modlitwa za innowierców
Pierwszym przedmiotem zainteresowania zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji były "formalne-prawne aspekty nieprzyznania TV Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie". Z tej okazji w maju ubiegłego roku na posiedzenie zaproszono nawet dziennikarzy telewizji ojca Rydzyka.
Na nagraniu umieszczonym w internecie do widzów TV Trwam zwraca się członek zespołu, senator Stanisław Kogut: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica. Obecna koalicja, bo Dworak działa na zlecenie PO, chce wyrugować katolików, aby nie mieli miejsca na multipleksie. Naprawdę trzeba się modlić za tych wszystkich innowierców, którzy tak postępują. Dopóki Pan Bóg da sił, będziemy walczyć o to, by było miejsce na multipleksie. Dzisiaj idzie ogromna walka o to, czy Polska będzie laicka i katolicka" – przekonuje.
Kilka miesięcy później, w listopadzie, posłowie PiS znów stanęli do walki o "Polskę katolicką" podejmując uchwałę w sprawie decyzji o usunięciu krzyży z pomieszczeń Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. "Usunięcie stanowi powrót do niechlubnych praktyk z czasów komunizmu. Zespół oczekuje przywrócenia krzyży, bo symbolizują wartości, które stały się podwaliną europejskiej kultury" – głosi ich stanowisko.
"Inkwizycja po polsku"
Teraz są podobnie oburzeni, ale temu oburzeniu towarzyszą głosy krytyki, które podają w wątpliwość sens działania zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji. – Jestem zaskoczony, że w ogóle taki zespół mógł w Polsce powstać. Czyjeś poglądy czy światopogląd nie mogą być celem do zwalczania czy niszczenia. W tym wydaniu to jest po prostu inkwizycja – komentuje dla naTemat Armand Ryfiński, poseł Ruchu Palikota.
Podobnego zdania jest Piotr Szumlewicz, dziennikarz i autor książki "Niezbędnik ateisty". – Istnienie tego zespołu jest związane ze szkodliwym pojmowaniem demokracji. W Polsce prawica pojmuje demokrację jako dyktat większości i rozumie to jako prawo do dyskryminacji mniejszości. To jest już kolejny zespół, który daje sobie prawo do piętnowania i obrażania pewnej części społeczeństwa – stwierdza.
Szumlewicz zwraca też uwagę, że w Sejmie funkcjonują jeszcze trzy inne zespoły, których celem jest "dowartościowanie chrześcijaństwa" – ds. katolickiej nauki społecznej, na rzecz ochrony życia oraz zespół członków i sympatyków Ruchu Światło-Życie.
Krzysztof Jurgiel z oburzeniem reaguje jednak na zarzut dyskryminowania ateistów. – Gdybyśmy mieli w ten sposób rozumować należałoby wszędzie szukać dyskryminacji. Równie dobrze możemy powiedzieć, że nie ma równego dostępu do mediów, nie ma wolnych debat i dyskryminuje się katolików – zaznacza.
"Posłom nie można zabraniać nawet głupiej działalności"
Z kolei prof. Jan Hartman niespodziewanie staje w obronie parlamentarzystów PiS i ich prawa do działania w ramach zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji. – Posłowie mogą sobie zakładać, co chcą, tyle że sami się kompromitują. Jeśli zakładają głupie zespoły, to nie można im zabraniać takiej działalności. To jest ich indywidualna inicjatywa, a nie coś, pod czym podpisuje się Sejm jako urząd. Nie możemy mieć tutaj pretensji – mówi naTemat.
Wiele osób jest jednak innego zdania, co do prawa parlamentarzystów do tworzenia podobnych zespołów. Na jednej ze stron z petycjami online zbierane są podpisy pod wnioskiem o delegalizację zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji. Póki co podpisało się 800 osób. "Utworzenie takiego zespołu uderza w zasady demokratycznego państwa prawa realizującego zasady równości i sprawiedliwości społecznej, wyrażonych w przepisach polskiej ustawy zasadniczej" – przekonują.
Reklama.
Krzysztof Jurgiel
poseł PiS
Doszliśmy do wniosku, że atak na Kościół i katolików w Polsce jest tak zmasowany, że potrzeba było wypracowania jakiejś strategii obrony.
Armand Ryfiński
poseł Ruchu Palikota
Czyjeś poglądy czy światopogląd nie mogą być celem do zwalczania czy niszczenia. W tym wydaniu to jest po prostu inkwizycja
Prof. Jan Hartman
Nie jest rzeczą roztropną zakładanie zespołów, których celem jest obrona lub zwalczanie jakiegoś światopoglądu, zarówno ateistycznego, jak i katolickiego. Posłowie powinni zawiesić na kołku swoje przekonania i tworzyć prawo.