Fotografowanie jedzenia stało się popularnym hobby
Fotografowanie jedzenia stało się popularnym hobby shutterstock.com

Do restauracji przychodzimy, by zjeść smaczny posiłek i spędzić czas w miłej atmosferze. Większość z nas ma jednak w kieszeni telefon z aparatem i robi z niego użytek. Popularnym trendem stał się bowiem foodstagramming. Amatorzy dobrego jedzenia robią zdjęcia swoich potraw, a potem publikują je w sieci. Okazuje się, że restauratorzy nie są entuzjastami takiego hobby. Przekonują, że pstrykanie zdjęć rozprasza innych klientów i psuje atmosferę w lokalu. Niektórzy twierdzą, że źle wykonane fotografie robią im złą reklamę i odstraszają innych smakoszy od próbowania potraw. Nowojorscy restauratorzy chcą zakazać fotografowania w lokalach. To, co zabronione w USA, w Europie może być dobrym interesem.

REKLAMA
Amatorscy fotografowie kulinarni prześcigają się w pomysłach. Niektórzy robią dyskretne fotki z ukrycia, tak by nie zauważył nikt z obsługi. Inni bywają mniej powściągliwi. Do restauracji przychodzą z dużymi aparatami, które ustawiają na stoliku, najchętniej na statywie. Niektórzy nie czują żadnego skrępowania otaczającymi ich gośćmi restauracji. Żeby zrobić dobre zdjęcie wchodzą na krzesła i nie przejmują się błyskiem flesza ani zamieszaniem, jakie wywołują. Najważniejsze jest bowiem dobre ujęcie i fotografia, która później trafi na bloga lub na Instagram. - Gdybyśmy nie hamowali zapędów tych fotorafów-amatorów, to w naszej restauracji byłoby jak w cyrku - twierdzi David Bouley, nowojorski restaurator. W rozmowie z dziennikiem "New York Times" przekonuje jednak, że nie ma zamiaru zabraniać swoim gościom fotografowania potraw, które im serwuje. By uniknąć zbędnego zamieszania zaprasza ich raczej do kuchni, by tam w spokoju i z dala od innych klientów wykonać upragnioną fotografię. - Tłumaczymy, że talerz z taką potrawą będzie się o wiele lepiej prezentował na marmurowym blacie naszej kuchni. Wolimy naszym klientom zafundować miłą przygodę, zamiast po prostu mówić im "nie" - dodaje.
Jemy oczami
Fotografowanie potraw w restauracji stało się popularnym hobby. Parają się nim blogerzy, którzy piszą o jedzeniu i restauracjach. Użytkownicy serwisów społecznościowych chętnie dzielą się swoimi wrażeniami z wizyt w lokalach. Fotki potrawy, która własnie trafiła na ich stół chętnie wrzucają na Twittera czy Facebooka. Żyjemy w czasach kultury obrazkowej, w której nie wystarczy napisać, że zamówione w restauracji danie nam smakowało. Warto je pokazać publicznie, bowiem na atrakcyjność konsumowanego przez nas jedzenia nie wpływa tylko smak, ale i wrażenia estetyczne, jakie na nas wywołuje.
Tymczasem restauratorzy nie podzielają entuzjazmu dla tej mody. Przekonują, że pstrykanie zdjęć przy stoliku zwyczajnie denerwuje innych gości restauracji. Zamiast miłej i intymnej atmosfery, na sali co rusz błyskają flesze aparatów. Właściciele restauracji wskazują też na inny problem. Twierdzą bowiem, że amatorskie zdjęcia publikowane później w sieci robią im złą reklamę. Nie każdy posiadacz aparatu w komórce bywa uzdolnionym fotografem, a zdjęcia pstrykane w półmroku sali często wychodzą niekorzystnie. W biznesie, w którym tak bardzo liczy się marketing szeptany i opinia klientów, niekorzystne zdjęcia mogą zwyczajnie zaszkodzić renomie takiego miejsca.
Dlatego nowojorscy restauratorzy wpadli na pomysł, by zakazać fotografowania potraw w ich lokalach. - Niektórzy goście bywają naprawdę aroganccy. Nie rozumieją dlaczego to komukolwiek może przeszkadzać. Nasi klienci siedzą przy jednym, dużym stole, dlatego zależy nam, by wszyscy czuli się komfortowo. Ci ludzie zapłacą przecież za ten posiłek spory rachunek. Takie zachowanie irytuje nawet kucharza - tłumaczy "NYT" - Moe Issa, właściciel restauracji "Chef's Table". Kilka miesięcy temu ten popularny brookliński lokal zakazał klientom wykonywania zdjęć w trakcie spożywania posiłku. Wcześniej takie zachowanie klientów było nagminne i wprowadzało zamieszanie w lokalu. - To się działo naprawdę na masową skalę - dodaje Steven Hall, rzecznik prasowy restauracji należącej do Davida Bouleta. On także wskazuje na niefrasobliwość klientów i nie zwracanie uwagi na komfort innych, stołujących się w restauracji gości. Według niego wszechobecne flesze zupełnie psują klimat lokalu, który jego właściciele z wielkim zaangażowaniem starają się stworzyć.
Jeśli fotografować, to dobrze
Moda na robienie zdjęć potrawom dotarła także na polskie podwórko. Blogerzy i entuzjaści kulinarnych fotografii są częstymi gośćmi restauracji, w wielu z nich mile widzianymi. Aleksandra Dojnikowska z restauracji "Bułkę przez Bibułkę" często gości u siebie ludzi z aparatami fotograficznymi. Zapewnia jednak, że ma spore szczęście do ich kultury osobistej. - Zwykle klienci, którzy uwieczniają na zdjęciach nasze potrawy przedstawiają się i proszą o zgodę - mówi. Takie osoby to najczęsciej blogerzy lub recenzenci kulinarni. Restauratorka zapewnia, że zwykle chętnie zgadza się na taką sesję, bo dla restauracji to dodatkowa reklama. Przekonuje też, że do tej pory nie doszło do sytuacji, w której amator forografii kulinarnej przeszkadzałby innym klientom.
"Bułkę przez Bibułkę" to jednak lokal dzienny, serwujący śniadania i lunche, dlatego lampy błyskowe nie są w nim tak kłopotliwe jak w miejscach o bardziej intymnej atmosferze. - U nas cały czas wiele się dzieje. Ciągle ktoś wchodzi albo wychodzi. Dlatego nikt raczej nie zwraca uwagi na błyski lamp - dodaje. Dojnikowska nie zamierza więc iść w ślady nowojorskich restauratorów i wprowadzać zakazu fotografowania.
Podobnego zdania są hiszpańscy właściciele restauracji, którzy w rozwijającej się modzie upatrzyli dobry interes. Serwis LUXLUX.pl informuje, że grupa restauratorów z Alicante postanowiła zorganizować warsztaty dla amatorów kulinarnej fotografii. Fotografowanie jedzenia nie jest bowiem sztuką prostą i warto się do niej profesjonalnie przygotować. Dobre zdjęcia służą bowiem obu stronom. Restauratorzy mają pewność, że ich specjały zostaną uwiecznione tak, by ich wygląd zachęcił potencjalnych klientów. Fotografowie mogą się tymczasem poszczycić dobrymi zdjęciami, które będą wizytówką ich bloga.
Adepci sztuki fotograficznej dowiadują się, że przed wykonaniem zdjęcie należy wyczyścić obiektyw, unikać zoomu i błysku flesza, fotografować przy świetle słonecznym, a w charakterze statywu można wykorzystać pusty kieliszek od wina. Dopiero takie, nieco bardziej profesjonalne zdjęcia warto wrzucać do sieci i chwalić się przed znajomymi potrawą, która za moment zniknie z naszego talerza.