
Ten temat i tak napełniał już strachem dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kobiet (i ich partnerów). Teraz będzie jeszcze gorzej. Najnowsze badania wykazały, że francuska firma PIP używała sylikonu przemysłowego do produkcji implantów piersi znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano. Oznacza to, że tylko w Wielkiej Brytanii toksyczne wkładki mogło otrzymać ponad 7 tys. kobiet więcej.
Silikonowe implanty piersi od dawna wywołują wiele kontrowersji. W Stanach Zjednoczonych w 1992 roku zostały całkowicie wykluczone z obiegu. FDA (Food and Drug Administration) obawiała się, że są szkodliwe dla zdrowia. Pod naciskiem przemysłu chirurgii kosmetycznej zakaz wycofano dopiero w 2006 roku. Produkty PIP nigdy jednak nie mogły być tam sprzedawane
W Wielkiej Brytanii sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Rząd w Londynie stwierdził, że za usuwanie wadliwych wkładek powinny płacić gabinety, które je wstawiały. Część chirurgów buntuje się jednak mówiąc, że doprowadzi ich to do bankructwa i odsyła pacjentki z kwitkiem. Inni zapowiadają, że przyjmą tylko te kobiety,