Szósty dzień trwają zamieszki w Szwecji. Podpalane są co noc samochody, wybijane szyby sklepowych wystaw, demolowane budynki na obrzeżach Sztokholmu. Dzieje się dokładnie to samo, co cyklicznie przydarza się we Francji. Społeczność imigrantów nie integruje się z resztą społeczeństwa.
Reklama.
W Szwecji od tygodnia trwają zamieszki na przedmieściach Sztokholmu, gdzie znajdują się dzielnice robotnicze. Zamieszkujące tam mniejszości etniczne, mikro-społeczności imigrantów wyładowują agresję narosłą z powodu wysokiego bezrobocia i, w ich mniemaniu, braku zainteresowania ze strony rządu.
Szwedzki model państwa powoli przestaje funkcjonować. Do tej pory wieloletnie rządy socjaldemokratów doprowadziły do równowagi w zarobkach niespotykanej w żadnej innej części świata, oraz do wysokiego tzw. socjalu, z którego chętnie korzystali napływający do Szwecji przedstawiciele innych kultur. Wielu z nich uczyniło z korzystania z zasiłku sposób na życie, nie martwiąc się i nie zabezpieczając na przyszłość.
Obecnie w Szwecji rządzi centroprawica, która zmniejszyła ilość i wysokość zasiłków i wymogła na obywatelach poszukiwanie pracy. Nie wszystkim, jak widać, się to spodobało. Niezadowolenie społeczne, które teraz można obserwować jest wynikiem braku perspektyw młodych ludzi zamieszkujących dzielnice robotnicze. Co prawda, samochody głównie podpalają nastoletnie wyrostki, co jest czynem stricte chuligańskim, ale całość przyczyn wynika ze środowiska, w jakim sprawcy się wychowują.
Obecnie mamy do czynienia w rajach socjalnych, takich jak Szwecja ze swojego rodzaju segregacją społeczną. Mieszkania socjalne, powstałe w dzielnicach robotniczych pełne są obcokrajowców. Duży potencjał ludzki, niewykwalifikowanej siły roboczej, pochodzącej często z biednych rejonów świata staje naprzeciwko "mieszkańców kompletnie innej planety". Frustracja, w wyniku niej agresja jest nieuniknioną konsekwencją.
Problem dotyczy nie tylko Szwecji. Dotyczy całego świata zachodniego. Teoria dialogu międzykulturowego powoli odchodzi do lamusa. Do niedawna organizacje ultraprawicowe rosły w siłę jedynie w krajach, gdzie były lub są wysokie różnice statusu majątkowego, takich jak np. Rosja. Przykłady z krajów zachodnich, gdzie coraz częściej pojawiają się w mediach informacje o przypadkach napadów na tle rasistowskim pozwalają myśleć, że nacjonaliści czują się coraz mocniejsi w krajach Europy Zachodniej.
Obecnie, kiedy piszę ten tekst, trwa debata na temat tego, czy Polsce grozi faszyzm. Mam uzasadnioną obawę, że uczestnicy popełniają jeden błąd. Szukają śladów faszyzmu w Polsce, zapominając o jednej zmiennej. Mnóstwo ludzi wyjechało z Polski jako tolerancyjni i otwarci na świat obywatele, a wrócą z uprzedzeniami dotyczącymi imigrantów.
Narodowościowe zapędy pojawiają się w całej UE i są podyktowane brakiem integracji społeczeństw imigrantów z biednych rejonów świata z miejscowymi.
A jakie jest Wasze zdanie na temat przyczyn zamieszek w Szwecji i społeczności imigrantów w krajach Europy Zachodniej?