Poza rosnącą przewagą PiS nad PO najnowszy sondaż "Rz" pokazuje, że z niebytu wychodzi Ruch Narodowy, który odbudowuje zdobyte w listopadzie poparcie. Przed czerwcowym kongresem jego twarze: Robert Winnicki, Krzysztof Bosak, Artur Zawisza jeżdżą po kraju i widać tego efekty. Czy dwa procent przerodzi się w co najmniej pięć? Rozmawiamy o tym z dr. Olgierdem Annusewiczem z Instytutu Nauk Politycznych UW.
Dwa procent poparcia dla Ruchu Narodowego w najnowszym sondażu to efekt kryzysu gospodarczego, który zawsze podbudowuje partie tego typu?
Nie wiązałbym tego wyniku z kryzysem gospodarczym. Nim karmi się Prawo i Sprawiedliwość. Ono jest blisko prawej strony, więc na naszej scenie politycznej nie ma na razie miejsca dla ugrupowania narodowego. Jednak przede wszystkim nie przykładałbym takiej wagi do tych dwóch procent, skoro błąd pomiaru w sondażu wynosi trzy procent. W pesymistycznym wariancie Ruch Narodowy może nie mieć poparcia w ogóle, w optymistycznym miałby pięć procent. Poza tym próba liczyła nieco ponad tysiąc osób, więc 2 procent to około 20 osób, czyli niewiele.
Dzisiaj Ruch Narodowy nie jest aktywny publicznie, nie organizuje dużych wydarzeń medialnych, konferencji czy protestów. Udało im się mocno zaistnieć w listopadzie, podczas Święta Niepodległości.
To wydarzenie miało spory wpływ na zbudowanie ich rozpoznawalności – media pisały wtedy, że zaczyna się odbudowa ruchu narodowego w Polsce i ludzie w to uwierzyli. Medialne gwiazdy, czyli Robert Winnicki, Artur Zawisza czy Krzysztof Bosak zaczęli się pojawiać w poważnych telewizjach, a ten ostatni ma przecież za sobą występ w "Tańcu z Gwiazdami". Udało się to dzięki temu, że w 2012 roku rozróby były znacznie mniejsze niż rok wcześniej. Wtedy narodowcy byli przez wszystkich potępiani, w 2012 roku medialny odbiór był znacznie lepszy.
Ze strony internetowej Ruchu wynika, że jego liderzy sporo jeżdżą po Polsce. Jak to wpływa na poparcie dla nich?
To najważniejsze źródło ich poparcia. Nigdy się do tego nie przyznają, ale inspirują się Ruchem Palikota. Kiedy Palikot wychodził z PO i składał legitymację partyjną miał pięć procent poparcia, później dramatycznie spadło mu do jednego, ale on wykonywał pracę u podstaw, jeździł, budował społeczność w internecie. To się opłaciło.
Wydaje mi się, że liderzy RN wyszli z założenia, że jeśli wyjeżdżą sobie w terenie kilka procent, zaczną pojawiać się w sondażach, to media będą musiały ich zapraszać, a to zwiększy popularność ugrupowania. Jeżdżą przecież po niewielkich miejscowościach, gdzie oferta polityczna jest raczej uboga, więc jeśli przyjadą znani z telewizji Winnicki czy Bosak, to ludzie chętnie na takie spotkanie przychodzą. Szczególnie Krzysztof Bosak, któremu udział w "Tańcu z Gwiazdami" naprawdę pomógł jeśli chodzi o rozpoznawalność. Dla tych ludzi to naprawdę atrakcja.
Ruch Narodowy 8 czerwca ma swój kongres. To szansa na nowy start czy jednak przegapienie okazji, która była w listopadzie?
To ugrupowanie ma swój czas w mediach tylko w listopadzie. By poważniej zaistnieć w polityce, muszą być obecni publicznie nie tylko przez kilka dni pod koniec roku, ale mieć jeszcze inne duże wydarzenia. Dlatego dzięki czerwcowemu kongresowi znowu będą obecni w mediach. Przecież ludzie pomyślą sobie, że skoro dziennikarze poważnych mediów przyjdą na ich konferencję, to to jednak poważna inicjatywa. Przecież jeśli media nie chcą pomóc jakiejś partii, to po prostu o niej nie mówią. A o Ruchu Narodowym znowu będzie głośno.