Piotr "Pikej" Kukulski przebojem wbił się do polskiego show-biznesu. Zasłynął piosenką o Warszawie, zamieszczaniem postów na Facebookowych tablicach znanych raperów z USA i kontrowersyjnymi wypowiedziami w mediach. Z hejterów jednak Pikej sobie nic nie robi. - Jesteśmy dumnym, walecznym i pomysłowym narodem, ale nie wiem czy pracowitym. Lubimy za swoje niepowodzenia obwiniać innych, prosić Boga o pomoc, a powinniśmy zacząć od siebie - mówi nam Piotr Kukulski.
Jak radzisz sobie z hejtem w internecie? Bo nie da się ukryć, że internauci mocno Cię “cisną".
Piotr Kukulski: Szczerze mówiąc, to śmieszą mnie niektóre wpisy, zupełnie nie przejmuję się nimi. Mam ogromny dystans do tych ludzi.
A nie boisz się, że Twoja popularność opiera się tylko na hejcie i zaraz wszyscy zapomną?
Mogą się śmiać, że jestem “krulem rapu”, ale po wydaniu mojej płyty połowa z nich ściągnie to nielegalnie z internetu i będzie słuchała w aucie. Tacy są prawilni.
To co planujesz robić, żeby o Tobie nie zapomniano po przysłowiowych 5 minutach?
To samo, co każdy artysta. Nagrywać muzykę, wydawać płyty i grać koncerty. Nie mam obaw, że będzie to tylko 5 minut, mam głowę pełną muzycznych inspiracji, kocham muzykę i wychowywałem się w jej otoczeniu. Ludzie może mi zazdroszczą takiego startu w życie, ale nic na to nie poradzę, mogę się tylko cieszyć, że miałem wybitnego tatę i iść do przodu z podniesioną głową robiąc to, co kocham.
Wielokrotnie podkreślałeś w mediachm, że inspirujesz się amerykańskimi raperami, m.in. 50 centem, Snoop Doggiem. Polski hip-hop Cię nie interesuje?
Nie słucham polskiego hip-hopu. Oczywiście, nie mam nic do twórczości tych artystów, robią to co lubią i jeśli czują się spełnieni, to ja się tylko cieszę.
Wiem, że kole ich w oczy mój styl, ale znakomita większość z nich, gdyby znalazła się, z zaproszeniem, przed wejściem na 30 metrowym jacht, pełen pięknych kobiet, drogich alkoholi, z ludźmi którzy lubią “nosić na szyi 100 tyś dolarów”, to czy by odwrócili się na pięcie i powiedzieli: “jestem prawilnym raperem z osiedla nie wchodzę tam”? Odpowiedźcie sobie sami.
Do show-biznesu wbiłeś się dość nagle. Jakie masz wrażenia z tego środowiska? Czy tam wszystko nie stoi na głowie?
Maciej Maleńczuk, kiedyś zapytany właśnie o show-biznes, powiedział “To nie jest show-biznes, to jest show i biznes”. W Polsce na głowie stoi przede wszystkim polityka, a inni tylko biorą z niej przykład.
Ty w tym show-biznesie jesteś dość wyjątkowy, bo już masz pieniądze. Inni robią wszystko, żeby je zarobić. W jednym z wywiadów mówiłeś nawet, że chciałbyś w Polsce promować kult pieniądza. Od razu Cię za to zjechano. Jak myślisz, dlaczego u nas nie lubi się ludzi z kasą? Dr Marzena Mazur, specjalistka od psychologii biznesu, powiedziała mi kiedyś, że to wina religii - bo Pan Bóg w Polsce kocha tylko biednych. Zgodzisz się z tym?
Jesteśmy dumnym, walecznym i pomysłowym narodem, ale nie wiem czy pracowitym. Lubimy za swoje niepowodzenia obwiniać innych, prosić Boga o pomoc, a powinniśmy zacząć od siebie.
Tak! Chciałbym aby ludziom żyło się lepiej, aby mieli pieniądze. Jeśli jesteś młodym człowiekiem, a Twoi rodzice mają dużo pieniędzy i stać Was na wszystko, to większość powie, że pewnie ojciec ukradł, albo oszukał… a Ty wiesz, że czasami, nie śpiąc po nocach, ciężko pracował, by osiągnąć sukces. Ja od 12 roku życia interesuję się muzyką, chodziłem na lekcję śpiewu klasycznego, grałem na pianinie żeby teraz móc zacząć tworzyć swoją muzykę i nie przyszło mi to tak łatwo, jak się może wydawać.
Muzyka muzyką, ale w polskim show-bizie, żeby się utrzymać, trzeba sprzedawać prywatność. Niektórym udaje się tego uniknąć, ale to tylko kilka przypadków. Ty pozwolisz tabloidom wejść z butami do łóżka?
Jeśli jesteś osobą znaną, to Twoje życie i to co robisz, jest narażone na zainteresowanie ze strony mediów. Sfera domowa, intymna, jest absolutnie tylko dla mnie i moich bliskich, więc będę jej bronił. Choć faktycznie są jeszcze dociekliwe media, bez których też nie istniejemy, więc będę się z nimi dzielił informacjami, ale w kontrolowany sposób.