
Cały sportowy świat po raz kolejny zamarł z wrażenia. Czy słusznie? Tyson Gay, najlepszy tegoroczny sprinter świata, został przyłapany na dopingu. Ponadto jamajska federacja podała, że niedozwolone substancje znaleziono w organizmach 5 jamajskich sprinterów. Takich afer z udziałem gwiazd jest mnóstwo. Przecież wszyscy wiedzą, że sportowcy biorą doping. Sprawdzamy, jak walczy się z dopingiem.
Oświadczenie Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF)
"Zaangażowanie IAAF w walkę z dopingiem w lekkoatletyce się nie zmieni. Mamy zobowiązania etyczne wobec sportowców, którzy wierzą w czystość sportu. To właśnie z myślą o nich stworzyliśmy program, który sięga głęboko i korzysta z bardzo wielu zasobów, dzięki czemu możemy wyeliminować zawodników łamiących nasze reguły. Wiarygodność tego programu cały czas się poprawia, przez co wykrywamy coraz to nowe przypadki, ale też odczuwamy wsparcie każdego sportowca, trenera i działacza, który wierzy w czystość sportu"
Gdy usłyszałem te donisienia, ciarki mi przeszły po plecach. Bo jak to jest? Oglądam, zachwycam się zmaganiami najlepszych sportowców na świecie, a potem dowiaduję się, że to nieprawda. Nie są najlepsi, a są zwykłymi oszustami. Nie mają najlepszego szkolenia na świecie, nie są wielkimi gwiazdami, a jedynie cwaniakami uśmiechającymi się po biegu. Powell przyznał, że metyl-synefryna mogła znajdować się w odżywkach, które przyjmował. Substancja ta intensywnie spala tłuszcz zapasowy. W większych dawkach może powodować zaburzenia rytmu serca.
Mea culpa
Otwieram oczy ze zdumienia. A właściwie dopiero sobie wszystko uświadamiam. Po prostu, lekarze dodają sportowcom różne substancje, aby ich wspomóc. Czasem są one niedozwolone. Czyli wina lekarzy? Nie no, bez przesady. Przecież sportowiec, ba, żaden człowiek nie może zaufać komuś do tego stopnia, aby przyjmować substancje, które mogą mu w sumie zaszkodzić. Bowiem cała lista środków wspomagających ma swoje działanie niepożądane. Tym bardziej nie rozumiem tłumaczenia Tysona Gaya. – Zaufałem komuś i teraz jestem zawiedziony. Czasem człowiek po prostu komuś ufa, taka jest ludzka natura – tłumaczył. Powell też w końcu przyznał, że mógł zażyć coś zakazanego z odżywkami.
Tak czy inaczej trzeba być niezłym ekspertem w dziedzinie substancji zakazanych, żeby orientować się, co można przyjąć, a co nie. Zawodnik nie musi tego wiedzieć. Serio, wymaganie od biegacza znajomości kilkuset specyfików jest karkołomnym zadaniem. On ma biegać. Jednak sztab, szczególnie wielkich sportowców występujących w zawodach międzynarodowych, musi wiedzieć co jest dozwolone, a co nie. Jak się okazuje, to bardzo ważne.
Wszyscy miłośnicy kolarstwa znają nazwisko Eufemiano Fuentesa. W jego klinice znaleziono 186 próbek krwi sportowców z EPO, sterydami i hormonem wzrostu. Klientami tego lekarza okazali się czołowi kolarze Tour de France, wśród nich Niemiec Jan Ullrich, który wygrał wyścig w 1997 roku. Jak mówił wówczas, wszyscy brali. – Nie robiłem niczego dziwnego. Nie stosowałem żadnych innych środków niż pozostali zawodnicy. Oszustwo zaczyna się moim zdaniem wtedy, kiedy nielegalnymi substancjami coś zyskuję, a tak nie było, bo każdy miał dostęp do tego samego. To było jedynie wyrównywanie szans – tłumaczył.
Pełna zgoda. Jeśli chcę być najlepszy, to ciągle trenuję. Nie wspomagam się EPO, nie potrzebuję transfuzji krwi do szczęścia. Nie wygrywa we mnie ślepa chęć zwycięstwa za wszelką cenę. Zwyczajnie, staram się być coraz lepszy w sposób naturalny. Wystarczy popatrzeć na Justynę Kowalczyk. Ta kobieta mnie absolutnie fascynuje. Podczas czerwcowego obozu w Zakopanem, nasza biegaczka po kilka godzin dziennie biegała po górach. Tydzień odpoczywała, choć codziennie był trening, a teraz trenuje w estońskiej Otepaeae. Choć nawet Kowalczyk zdyskwalifikowano na dwa lata, po tym jak w 2005 wykryto u niej glukokortykosteroidy. Znaleziono je w leku przeciwbólowym, który Kowalczyk brała po kontuzji ścięgna Achillesa. Ostatecznie po odwołaniach karę skrócono do grudnia 2005 roku. To pokazuje drugą stronę medalu. W skrócie, sportowiec nie może być chory, a jak jest chory albo ma kontuzję, to powinien siedzieć w domu i nic nie robić. Nie daj Boże, przyjmować leków! Bo skończy się jak w przypadku Kowalczyk.
Sytuacje dopingowe to żadna nowość. Mylą się ci, którzy myślą, że doping wymyślono jakieś 10 lat temu. Wszystkie organizacje walczące z nim nie powstały, aby zarabiać. Pierwszy raz zaczęto walkę z dopingiem jeszcze przed II wojną światową. W 1928 roku IAAF formalnie zakazała wszystkich form dopingu wydolnościowego. Jednak starcie z farmakologicznym wspomaganiem ograniczało się wówczas do podpisywania oświadczeń przed sportowców. Pierwsze testy antydopingowe wprowadzono w latach 60-tych.