
Wpisując wizerunek Jezusa Chrystusa w znak zakazu i dodając mu zdumioną minę, tygodnik "NIE" obraził uczucia religijne chrześcijan. Tak uznał warszawski sąd, który nałożył na wydawcę "NIE" tysiąc złotych grzywny. Jego decyzja oburzyła Jerzego Urbana. – Ten wyrok to ciemnota i komizm – stwierdził redaktor naczelny tygodnika.
REKLAMA
Pod koniec czerwca prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, w którym napisano, iż umieszczenie na okładce tygodnika "NIE" (numer 34, sierpień 2012 roku) wizerunku Jezusa wpisanego w znak zakazu obraziło uczucia religijne. Zarzut postawiono po tym, jak skargę w tej sprawie złożyło sześć osób. Kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa orzekł w trybie nakazowym, że prokuratura ma rację i nałożył na wydawcę "NIE", spółkę URMA, tysiąc złotych grzywny. Jerzy Urban powiedział portalowi Press.pl, że odwoła się od wyroku.
– Sąd liczy na to, że 1000 zł grzywny to dla gazety niewielka suma, więc ją zapłaci bez ociągania. To się jednak nie uda, bo złożę odwołanie. Chodzi bowiem o ważną rzecz, jaką jest zakres wolności posługiwania się symbolami religijnymi. Dlaczego można przedstawiać Jezusa Chrystusa frasobliwego lub umęczonego, a nie wolno przypisać mu zdziwionej miny? – zapytał redaktor naczelny "NIE".
Procesy redaktora naczelnego "NIE"
W 2006 roku Jerzy Urban został prawomocnie skazany za obrazę uczuć religijnych. Naczelny "NIE" dopuścił się jej, publikując artykuł "Obwoźne sado-maso", w którym nazwał Jana Pawła II "sędziwym bożkiem”, „Breżniewem Watykanu” i „gasnącym starcem”. Wówczas sąd nałożył na niego grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych.
W 2006 roku Jerzy Urban został prawomocnie skazany za obrazę uczuć religijnych. Naczelny "NIE" dopuścił się jej, publikując artykuł "Obwoźne sado-maso", w którym nazwał Jana Pawła II "sędziwym bożkiem”, „Breżniewem Watykanu” i „gasnącym starcem”. Wówczas sąd nałożył na niego grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Z byłym rzecznikiem rządu PRL procesuje się także premier Tusk, który uważa, że artykuł opublikowany w "NIE" z okazji tegorocznego prima aprilis naruszył jego dobra osobiste. Tekst zawierał zapisy wulgarnych rozmów, jakie szef rządu rzekomo przeprowadził na Stadionie Narodowym podczas meczu Polska-Ukraina. Redakcja "NIE" przyznała później, że stenogramy zostały przez nią wymyślone dla żartu. Proces w tej sprawie został odroczony do sierpnia.
