
Michał, który kilka dni temu poinformował naTemat o nieprawidłowościach na budowie terminalu na warszawskim lotnisku Okęcie, został zwolniony z pracy. To jedyna reakcja firm na nasz artykuł. Na budowie nic się nie zmieniło. A firmy przerzucają się odpowiedzialnością. Agencja pracy, której pracownik skarżył się na warunki i brak zabezpieczeń przed upadkiem z wysokości przekonuje nas, że to nie ona odpowiada za te uchybienia. Ich zleceniodawca mówi co innego i na dowód przedstawia skany umowy.
REKLAMA
Agencja pracy Work Wonders, czarny bohater naszego artykułu "Umowa za 50 gr., brak zabezpieczeń, wyzwiska – tak się buduje terminal na Okęciu", odpiera część zarzutów, jakie padły pod jej adresem. Opisaliśmy historię Michała Makowskiego, którego przedstawiliśmy jako Marcina Michalskiego, by uchronić go przed konsekwencjami ze strony pracodawcy.
Informator zwolniony
Okazało się jednak, że to był daremny zabieg, bo Makowski i tak został zwolniony. – W poniedziałek przyszedłem na budowę i powiedziałem, że nie zacznę pracy, dopóki nie zapewni mi się odpowiedniej odzieży, uprzęży i wody. Niestety nic się nie poprawiło, więc nie pracowałem – relacjonuje. – Kiedy przyszedłem we wtorek, powiedziano mi, że jestem zwolniony. Chociaż w umowie mam zapisany dwudniowy okres wypowiedzenia, powiedziano mi, że jutro nie mam przychodzić – dodaje były już pracownik firmy Mówisz i Masz sp. z o.o. Swoich praw będzie dochodził w Państwowej Inspekcji Pracy.
Okazało się jednak, że to był daremny zabieg, bo Makowski i tak został zwolniony. – W poniedziałek przyszedłem na budowę i powiedziałem, że nie zacznę pracy, dopóki nie zapewni mi się odpowiedniej odzieży, uprzęży i wody. Niestety nic się nie poprawiło, więc nie pracowałem – relacjonuje. – Kiedy przyszedłem we wtorek, powiedziano mi, że jestem zwolniony. Chociaż w umowie mam zapisany dwudniowy okres wypowiedzenia, powiedziano mi, że jutro nie mam przychodzić – dodaje były już pracownik firmy Mówisz i Masz sp. z o.o. Swoich praw będzie dochodził w Państwowej Inspekcji Pracy.
Czyja to wina?
Przedstawiciele Mówisz i Masz nie odpowiedzieli na nasze pytania przed publikacją artykułu, ale już po kilku godzinach Rafał Kruk, prezes firmy Mówisz i Masz (właściciel Work Wonders), odniósł się do części zarzutów. Wyjaśnia, że jego firma jest odpowiedzialna tylko za część kwestii związanych z przepisami BHP. Wymienił między innymi szkolenie, badania lekarskie, odzież roboczą, obuwie ochronne i kaski. "Braki, o których mowa, zgodnie z umową leżały po stronie Schuengel Polska, a co do ich zapewniania zostaliśmy wprowadzeni w błąd" – przekonuje Kruk w przesłanym nam mailu.
Przedstawiciele Mówisz i Masz nie odpowiedzieli na nasze pytania przed publikacją artykułu, ale już po kilku godzinach Rafał Kruk, prezes firmy Mówisz i Masz (właściciel Work Wonders), odniósł się do części zarzutów. Wyjaśnia, że jego firma jest odpowiedzialna tylko za część kwestii związanych z przepisami BHP. Wymienił między innymi szkolenie, badania lekarskie, odzież roboczą, obuwie ochronne i kaski. "Braki, o których mowa, zgodnie z umową leżały po stronie Schuengel Polska, a co do ich zapewniania zostaliśmy wprowadzeni w błąd" – przekonuje Kruk w przesłanym nam mailu.
Dodaje, że jego firma nie wiedziała o takim traktowaniu pracowników, nie godzi się na to i dlatego wypowiedziała umowę firmie Schuengel, a współpraca między firmami zakończy się w ciągu miesiąca. Przez ten okres mają zostać też usunięte wszystkie odstępstwa od przepisów BHP i od umowy między firmami. W piśmie przesłanym do Schuengel Rafał Kruk zagroził, że jeśli to się nie stanie, umowa zostanie zerwana natychmiast, bez miesięcznego okresu wypowiedzenia. Na razie pracownicy podobno dostali wodę…
Słowo przeciwko słowu
Poprosiliśmy o odniesienie się do zarzutów Ewę Kucharską z zarządu Schuengel Polska, która przedstawiła przeciwną wersję ustaleń na temat BHP. Przekonuje, że zgodnie z umową między jej firmą a Mówisz i Masz, to ta druga spółka jest w pełni odpowiedzialna za pracowników. Szczegóły ustala załącznik do umowy. Jak wynika z poniższego zdjęcia wszystkie obowiązki z zakresu BHP leżą po stronie Work Wonders.
Poprosiliśmy o odniesienie się do zarzutów Ewę Kucharską z zarządu Schuengel Polska, która przedstawiła przeciwną wersję ustaleń na temat BHP. Przekonuje, że zgodnie z umową między jej firmą a Mówisz i Masz, to ta druga spółka jest w pełni odpowiedzialna za pracowników. Szczegóły ustala załącznik do umowy. Jak wynika z poniższego zdjęcia wszystkie obowiązki z zakresu BHP leżą po stronie Work Wonders.
Prezes Mówisz i Masz przysyła inny fragment umowy i przekonuje, że załącznik (zdjęcie powyżej) nie reguluje wszystkiego, a braki, na które skarżył się Michał Makowski to wina Schuengel Polska. – Załącznik nr 2 nie reguluje wszystkich, ale wylicza konkretne obowiązki BHP, za które jesteśmy odpowiedzialni, są to: szkolenia wstępne – instruktaż ogólny BHP, badania lekarskie, spodnie, obuwie bezpieczne oraz kask. Wszelkie pozostałe zabezpieczenia oraz środki zgodnie z par. 3 ust. 1 Umowy powinna zapewnić Firma Schuengel – wyjaśnia. Dodaje, że zadzwonił do niego kierownik z budowy na Okęciu i zapewnił, że pracownicy z Mówisz i Masz mogą już korzystać z wody. Jego zdaniem to dowód na to, że racja leży po jego stronie, a Schuengel przyznaje się do winy.
Rafał Kruk tłumaczy się też z umowy na 50 groszy za godzinę, chociaż trudno to nazwać tłumaczeniem. – Wynagrodzenie dla Pracowników za godzinę wykonywania pomocniczych prac budowlanych wynosi 11,42 zł brutto. Kwota, o której Pan wspomina dotyczy reklamowania naszej marki, a nie pracy na budowie – wyjaśnia. Nie zmienia to jednak faktu, że składki na ubezpieczenie społeczne są płacone tylko od jednej z umów, nie trudno się domyślić której.
Z kolei winą za zwolnienie Michała Makowskiego obwinia Schuengel. Wyjaśnia, że zgodnie z umowami, to właśnie ta firma, a nie Mówisz i Masz może zrezygnować z pracy robotnika. Przekonuje, że jeśli taka decyzja zapadnie, agencja pracy nie ma nic do powiedzenia, bo "umowa ze Pracownikiem jest zawierana w celu realizacji usług w konkretnej firmie".
Work Wonders, PracownicyBudowlani.pl czy jeszcze coś innego?
Co ciekawe, na drukach umowy nie ma logotypu Work Wonders (która zatrudniła Michała Makowskiego), ale agencji PracownicyBudowlani.pl. Jak widać, Mówisz i Masz prowadzi swoją działalność pod kilkoma szyldami. Dlatego kiedy pytaliśmy przedstawicieli Schuengel o współpracę z tą agencją zarzekali się, że to nieprawda. Dopiero kiedy padła nazwa Mówisz i Masz rozpoznali swojego współpracownika.
Co ciekawe, na drukach umowy nie ma logotypu Work Wonders (która zatrudniła Michała Makowskiego), ale agencji PracownicyBudowlani.pl. Jak widać, Mówisz i Masz prowadzi swoją działalność pod kilkoma szyldami. Dlatego kiedy pytaliśmy przedstawicieli Schuengel o współpracę z tą agencją zarzekali się, że to nieprawda. Dopiero kiedy padła nazwa Mówisz i Masz rozpoznali swojego współpracownika.
W przesłanym nam oświadczeniu Ewa Kucharska z zarządu Schuengela ocenia, że ona i jej współpracownicy zostali wprowadzeni w błąd "w zasadzie co do każdego aspektu współpracy". Zarzuca też firmie Mówisz i Masz, że przysłani przez nią pracownicy nie byli odpowiednio wyszkoleni, a niektórzy z nich rzucili pracę już po 2 dniach.
Dlatego Schuengel zrywa umowę, i to ze skutkiem natychmiastowym. Dodaje, że przez zatajenie powiązań między Work Wonders a Mówisz i Masz jej firma nie miała pojęcia o jakichkolwiek zarzutach i kontrowersjach wokół tej agencji pracy. Zdaniem prezesa Mówisz i Masz nie ma żadnego znaczenia pod jaką marką jego firma świadczy usługi.
Podczas pracy nad tym artykułem przez moją skrzynkę mailową kilka razy przetoczył się front walk między dwoma firmami. Zapewne każda ma swoje racje i pewnie długo jeszcze obie spółki będą się spierały czyja wersja jest prawdziwa. Ważne tylko, żeby dzięki opisanej przez nas historii poprawi się los chociaż małej grupy pracowników. A Michał Makowski będzie mógł mieć poczucie, że nie ucierpiał na marne. Zawieranie umów na 50 groszy za godzinę pracy to coraz powszechniejszy proceder. Nie oznacza to, że powinien stać się normą, a niewykwalifikowani pracownicy powinni być traktowani jak podludzie.
