Paradoksalnie 81-letnia Cecilia Gimenez niszcząc XIX fresk, spowodowała ogromny napływ turystów do małego hiszpańskiego miasteczka Borji. Swoim czynem podbiła cały internet i opanowała wszystkie czołówki światowych mediów.
Zapewne wszyscy pamiętamy wyczyn samozwańczej konserwatorki obrazów z małego hiszpańskiego miasteczka Borji. Kto by pomyślał, że ta 81-letnia kobieta, która na zlecenie lokalnego księdza wykonała "renowację" XIX wiecznego fresku Eliasa Garcii Martineza – jednocześnie nieodwracalnie niszcząc obraz – przyczyni się do napływu ogromnej ilości turystów, a co za tym idzie bardzo dużych pieniędzy.
Agencja AP podaje, że w ciągu roku obraz obejrzało na żywo prawie 40 tys. osób, a zysk, który przede wszystkim pochodzi z biletów wyniósł ok. 50 tys euro. Do tej pory cały zarobek był przekazywany fundacji niosącej pomoc osobom starszym "Sancti Spiritus", jednak od następnego roku władze miasta chcą podpisać umową z Cecillią Gimenez, która miałaby otrzymywać 49 proc. zysków – reszta trafi do budżetu miasta. Podobizna obrazu pojawia się również na koszulkach kubkach czy breloczkach, dzięki czemu nawet mieszkańcy małej wsi są w stanie zarobić trochę pieniędzy.
Odrestaurowany obraz w błyskawicznym tempie opanował główne serwisy informacyjne na całym świecie. Doczekał się nawet różnych nazw nadawanych przez internautów. "Rozmazany jeż" czy "Ecco Mono" (oto małpa) – to tylko mała część z nich. W polskich serwisach internetowych bardziej przyjęła się nazwa "Jeżus".