Jeden bawił się na zmianę podnosząc i opuszczając rogatki. Drugi zapomniał zamknąć szlaban, a jeszcze inny zasnął na posterunku. Tylko w ostatnich kilku miesiącach policjanci zatrzymali kilkunastu nietrzeźwych dróżników. A pijaństwo na kolei często może prowadzić do tragedii.
Znany rysownik Andrzej Mleczko stworzył kiedyś taki oto obrazek. Na środku torów między zamkniętymi szlabanami stoi samochód. W środku wystraszony kierowca, a obok chatka dróżnika, z której dobiega radosne "...a kto z nami nie wypije, tego we dwa kije...". Jest w tej wizji Mleczki sporo prawdy, bo pijaństwo to wciąż niestety choroba polskiej kolei.
Statystyk nie ma, problem jest?
Policja nie prowadzi, co prawda oficjalnych statystyk dotyczących zatrzymań nietrzeźwych maszynistów lub dróżników, ale o skali problemu sporo mówi to, jak często w mediach i policyjnych serwisach informacyjnych pojawiają się wiadomości o pijanych pracownikach kolei.
- To nie jest problem. Był w latach 80-90-tych, ale obecnie każde zatrzymanie maszynisty czy dróżnika kończy się zwolnieniem z pracy. To są marginalne wypadki - mówi naTemat Janusz Zubrzycki, ekspert rynku kolejowego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Czy aby na pewno?
23 marca 2012. Dębica. Pijany dróżnik uniemożliwił ruch pociągów, bo na zmianę podnosił i opuszczał rogatki. Badanie alkomatem wykazało 0,26 promila alkoholu.
3 listopada 2011. Gądów. Pociąg wjechał na niewłaściwy tor i zatrzymał się dopiero przed następną stacją. Wezwana na miejsce policja odkryła pijanego maszynistę, który schował się w krzakach. Miał ponad promil alkoholu.
31 października 2011. Sędziszów. Jeden z kierowców nad ranem zwrócił uwagę, że podczas przejazdu pociągu zapory nie zostały opuszczone. Przy przejeździe dyżurował bowiem pijany kolejarz. Miał 1,7 promila.
20 września 2011. Otwock. Podobna sytuacja jak w Sędziszowie. Także nie zamknięty szlaban i na miejscu pijany dróżnik (około promila alkoholu).
Nieskuteczne przepisy
Powyższe przypadki pijanych dróżników i maszynistów to tylko ostatnie miesiące. W ubiegłych latach podobnych zdarzeń było jeszcze więcej, bo do niedawna obowiązywał przepis, który zakazywał funkcjonariuszom policji wejścia na przykład do posterunku dróżnika w celu skontrolowania jego trzeźwości. "Popieram stanowisko PKP PLK. Zresztą nie życzyłabym sobie gdyby w pracy nachodziła mnie policja, bo to rozprasza i przeszkadza" - pisała w 2006 roku na forum internetowym dróżniczka.
Minister Nowak odpowie głową za błędy poprzedników?
Trzy lata później między innymi PKP Intercity wprowadziło zasadę, że maszyniści będą badani alkomatem każdorazowo przez przystąpieniem do pracy. Władze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe apelowały też do poszczególnych zakładów kolejowych, by zaostrzyły kontrole trzeźwości. "Cała seria zatrzymań pijanych dróżników powinna zaalarmować wszystkich, którzy są odpowiedzialni za ich pracę. Tu nie chodzi tylko o wizerunek. Na szali jest ludzkie życie. Zobowiązuje dyrektorów zakładów do bezwzględnego zwalczania tej zabawy ze śmiercią" - pisał w kolejowym biuletynie "Infrator" Krzysztof Celiński, prezes zarządu spółki PKP PLK.
Kolejarze chcą kontroli
Kontrole i apele pomogły, ale nie na tyle, by dziś można było mówić o wyeliminowaniu problemu nietrzeźwych dróżników czy maszynistów. Podobnego zdania są sami pracownicy kolei, którzy już po działaniach PKP PLK i PKP Intercity tak pisali w dwumiesięczniku "Z biegiem szyn" poświęconym kolei na Mazowszu. "Pijani dróżnicy przejazdowi to prawdziwa plaga. Dzieje się tak mimo, że zatrudniająca dróżników spółka PKP Polskie Linie Kolejowe od 2005 roku prowadzi kampanię Bezpieczny Przejazd, której celem jest podnoszenie świadomości zagrożeń wynikających z niezachowania szczególnej ostrożności na przejazdach, kształtowanie zachowań, utrwalanie postaw społecznie pożądanych."
Kolejarze wytknęli władzom spółki, że adresuje kampanię tylko do kierowców, a zapomina o uświadamianiu potrzeby kontrolowania pracowników odpowiadających za skrzyżowania dróg i linii kolejowych. "Jeśli coś próbuje się zrobić z informacjami o pijanych dróżnikach, to najwyżej je wyciszać" - napisali.