Przy windzie mijam się z regionalnym dyrektorem Facebooka. Parę stolików obok nas siedzi ambasador Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który gości grupę biznesmenów. Za oknem z wysokości 22 piętra rozciąga się niesamowita panorama Warszawy. Widzę Stadion Narodowy, Siekierki, czy rogatki stolicy. Znajduję się w Pure Sky Club. Jest to miejsce, w którym spotykają się liderzy biznesu z całej Polski i świata. To tu dobijane są gigantyczne interesy. Moim przewodnikiem po tym miejscu jest jego dyrektor Paul Cowen.
Paul Cowen: Jesteśmy siostrzaną firmą siłowni Pure Jatomi. Działamy pod podobną marką, jednak jesteśmy skierowani do innego rynku. Oni są klubem fitness działającym na terenie całego kraju, my jesteśmy klubem biznesowym operującym tylko w Warszawie.
W Warszawie jest chyba sporo takich klubów biznesowych.
Jesteśmy pierwsi którzy nawiązują do londyńskich klubów dla gentlemenów. Chodzi mi o takich, jak Soho House, czy Home House. Tak jak Londyńczycy mamy tu na miejscu swoją restaurację, bar, kino, spa. Robimy swoje bankiety. Nasi członkowie nie muszą szukać takich rozrywek na mieście, bo wszystko mają w jednym miejscu. Dajemy im możliwość prowadzenia tu swoich interesów lub wypoczęcia. Jesteśmy jakby ich drugim domem.
Ale rozumiem, że nie mogę tak po prostu wejść do was z ulicy?
Nie. Teraz ciebie wpuścili, bo ja cię zaprosiłem. Inaczej musiałbyś zapłacić składkę. Tu mogą przebywać wyłącznie osoby, które albo są członkami naszego klubu, albo są tu na czyjeś zaproszenie. Nikt nie wejdzie tu z ulicy. Dlatego politycy często spotykają się tu z biznesmenami. Tu mają poczucie dyskrecji. Nasi członkowie mają do swojej dyspozycji kilka prywatnych pokoi, gdzie można przeprowadzić spotkania. Ale na ich specjalne życzenie możemy nawet zorganizować obiad. W końcu mamy tu własną restaurację. Natomiast na dole mamy olbrzymią salę konferencyjną. Jesteśmy gotowi na każdą potrzebę, czy dużą czy małą.
Brzmi ciekawie, ale i drogo.
Naszym wielkim atutem jest lokalizacja. Zarówno pod względem komunikacyjnym, jak i widokowym. Często firmy zapraszają do nas swoich kontrahentów, tylko po to, by wywrzeć na nich wrażenie. Chłopaki z Real Estate często przyprowadzają tu klientów i pokazują im panoramę Warszawy. Robi to wrażenie. Szczerze przyznam, że jeśli chodzi o lokalizację, to lepiej trafić nie mogliśmy. Jesteśmy w centrum miasta, obok dworca głównego. Mamy cudowny widok za oknem. Jest tu najwyżej położona restauracja w mieście, super panorama za oknem. Ktoś nas przebije? Chyba nikt.
Członkostwo w Pure Sky Club
Pure Sky Club dopasowuje członkostwo do potrzeb klientów. Wszystko zależy od tego z jakich usług członek zamierza korzystać. Czy tylko to jest miejsce do spotkań, czy klub ma stać się jednym z jego biur. Według naszych informacji najtańszy abonament członkowski kosztuje rocznie około 5 tysięcy złotych. CZYTAJ WIĘCEJ
Wracając do charakteru waszego klubu, słyszałem, że w tych londyńskich klubach obowiązują dosyć ostre zasady tyczące się ubioru... u was jest podobnie?
Jest to dokładnie napisane w regulaminie. Oczekujemy od naszych członków, by go przestrzegali. Pilnujemy, by goście nie pojawiali się tu w t-shirtach...
(koło nas przechodzi pan w krótkich spodenkach i japonkach) Tak, jak ten pan?
Mamy określone zasady, ale nie możemy być dyktatorami mody. Nasi członkowie płacą co roku za swoje członkostwo kilka tysięcy złotych. Nie możemy im mówić, że nie mogą tu wejść, bo się źle ubrali. Jednak to nie oznaczy, że puścimy to płazem. Takie coś skończy się na drobnym upomnieniu, by następnym razem dostosować się do regulaminu. Powiemy, że rozumiemy dzisiejszą sytuację, że nie mieli czasu się przebrać, ale podpisując umowę członkowską zgodzili się na określone zasady, w tym te, dotyczące ubioru.
A jak pozyskujecie członków?
Tak jak każdy elitarny klub staramy się pozyskiwać ich z polecenia. Większość naszych członków trafia do nas w ten sposób. Ktoś kogoś zarekomenduje, a my się zgłaszamy. Z kolei te osoby...
Negocjują, że chcą mniej płacić lub mieć więcej przywilejów?
Zdarzało się. Wciąż poznaję Polskę i Polaków. Tu wydaje się, że każdy uwielbia się targować. Chcą byśmy zeszli z ceny. Mówią, jakie możemy mieć tytułem tego korzyści. Jednak mamy określone stawki, które każdy z naszych członków płaci. Nie obowiązują żadne zniżki poza tymi dla tych, którzy nie są z okolicy. Wiadomo, że rzadziej będą tu wpadać. A wracając do tego, jak trafiają do nas klienci. Poza rekomendacją czasami zdarza się, że ktoś sam do nas trafi. Jednak to naprawdę mały odsetek. Zazwyczaj nasi członkowie będą innych rekomendowali.
W Anglii też miałeś takie problemy?
Tam nie prowadziłem takich klubów. Na Wyspach byłem organizatorem imprez w ogromnych dyskotekach, liczących po kilka tysięcy osób.
Spora różnica
Z jednej strony tak. Tu masz biznesmenów, tam masz dzieciaki. Z drugiej strony przyglądając się obu biznesom, są one bardzo podobne. W obu przypadkach odniesiesz sukces tylko i wyłącznie dzięki przyciągnięciu liderów danych grup. Jeśli te osoby pojawią się u ciebie, masz gwarancję, że inni też się pojawią.
To dlatego ściągnęliście do siebie Mike'a Tysona?
On tu był na zaproszenie marki Black. Robili u nas konferencję prasową. Często mamy tu takie wydarzenia. Jakiś czas temu Royal Collection zorganizowało u nas prezentację swojej najnowszej kolekcji. Jednak sami też robimy imprezy. Zapraszamy znanych ludzi sukcesu, by spotkali się z naszymi członkami. Robimy różne akcje z Ewą Chodakowską. Ostatnio Ilona Felicjańska promowała u nas swoją książkę. Ostatnio mieliśmy kolację z ambasadorem Wielkiej Brytanii podczas której biznesmeni z Polski i Wysp mogli wymienić się swoimi doświadczeniami.
A co z biznesmenami z zagranicy? Nie będzie klubów w innych miastach?
Nie. Tu jest centrum biznesu, więc tylko operujemy w Warszawie. Nasi członkowie są z całej Polski przyjeżdżają do nas, a nie my do nich. Trzeba zrozumieć jak działają te londyńskie, czy nowojorskie kluby, by zrozumieć jak my operujemy. W innych angielskich miastach nie ma takich klubów. Tak samo jest w Stanach. I na tym polega nasza wyjątkowość. Nie tworzymy żadnych filii, bo to mijałoby się z celem tego elitarnego klubu.
Szefowanie takiemu miejscu nie wydaje się być ciężką pracą
Tylko tak ci się wydaje. Jako szef musisz cały czas dbać o to, by wszyscy byli zadowoleni. Zarówno klienci, jak i pracownicy. Nawet jeżeli nie czujesz się na siłach, musisz być uśmiechnięty. Tego samego musisz uczyć swoich podwładnych. Tu klient jest najważniejszy. Więc choć bywają przyjemne chwile, na co dzień mamy mnóstwo ciężkiej pracy.