
Minął już drugi dzień od zdementowania doniesień o tym, że minister Szumilas wyrzuciła z gimnazjalnego kanonu lektur "Pana Tadeusza", ale niektórzy na wyścigi wykorzystują tę nieprawdziwą informację do retorycznych popisów w "nawalance" w szefową MEN: Tomasz Terlikowski (wersja light) pisze o "odcinaniu naszych korzeni", Jacek Karnowski (wersja 18+) o "kulturowej kastracji całych pokoleń". A wszystko to przyprawione oskarżeniami o "kulturkampf" i "depolonizację".
– Gdzie wychowywała się minister Krystyna Szumilas, jakie lektury czytała? Może „Krótką historię WKP(b)”? To ostateczna czara goryczy, która powinna skutkować odwołaniem minister edukacji – irytował się Antoni Macierewicz w niedzielnym wywiadzie dla portalu niezalezna.pl mówiąc otwarcie o “kulturkampfie”.
Efekt jest zaś taki, że nasze dzieci (jeśli sami nie zorganizujemy dla nich kompletów, które mogą zresztą sprawić, że wiedząc za dużo, kiepsko wypadną w zestandaryzowanych testach), stracą zdolność rozumienia sporej części naszej tradycji kulturowej. Bez romantyzmu i Sienkiewicza nie da się też zrozumieć wielu wyborów politycznych i społecznych, jakie podejmowano w ostatnich dwóch stuleciach naszej historii. CZYTAJ WIĘCEJ
Ten sam temat Tomasz Terlikowski poruszał dzień wcześniej w czasie dyskusji w “Klubie Ronina” (cykl dyskusji). Wtórował mu wówczas Jacek Karnowski, który (jak pisze wpolityce.pl) w kontekście “Pana Tadeusza” mówił o “celowym działaniu środowisk liberalnych polegającym na niszczeniu romantycznego kodu kulturowego Polaków”. – Metodą na zredukowanie Polski jest kulturowa kastracja całych pokoleń – grzmiał Karnowski.
Ale żarty na bok. Bo już słyszę głosy mówiące, że tezy Karnowskiego, Macierewicza czy Terlikowskiego mogą być prawdziwe niezależnie od tego, że osobą, która usunęła “Pana Tadeusza” z gimnazjów nie jest akurat pani Szumilas. Bo przecież, skoro decyzję o wprowadzaniu nowej podstawy programowej podjęto w roku 2009, łatwo jest sprawdzić, że stać za tym musiała poprzednia (również platformerska) szefowa MEN, czyli Katarzyna Hall. Tak więc równanie się zgadza: “kulturalne kastrowanie” to wina PO.
Środowisko nauczycieli od lat głowi się nad tym, jak skłonić współczesną młodzież, nieustannie podpiętą pod Facebooka, wiszącą na telefonie, bombardowaną tysiącami medialnych i reklamowych komunikatów, do skupienia uwagi na nauce. Problem ten szczególnie dotyka polonistów, którzy w erze audiowizualnej rewolucji muszą zachęcić młodych do podróży po “galaktyce Gutenberga”.
Chodzi o to, by nauczyciel omawiał mniejszą liczbę lektur, ale robił to lepiej, dokładniej, ciekawiej, atrakcyjniej, np. wprowadzając fragmenty filmowe czy prowadząc z uczniami dyskusje. Lepiej omawiać mniej, ale rzetelnie, niż tylko udawać, że czyta się dużo. CZYTAJ WIĘCEJ
I to jest temat do rozmowy! Pomówmy o gimnazjalnych i maturalnych testach, doborze lektur, miejscu "romantycznego kodu" w nowoczesnym wychowaniu, sposobach na uatrakcyjnienie zajęć, o konkretnych pomysłach i rozwiązaniach, które odciągną młodych od marnowania czasu na Facebooku czy oglądania głupawych seriali.

