Po długich sporach i dyskusjach posłowie Platformy Obywatelskiej w końcu stworzyli jeden kompromisowy projekt ustawy o związkach partnerskich. Tyle że wcale nie jest przesądzone, czy ujrzy światło dzienne, bo PO boi się krytyki ze strony zwolenników związków, którzy na pewno efektem prac posłów będą rozczarowani...
Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", w roboczej wersji ustawy o związkach posłowie Platformy w ogóle porzucili określenie "związki partnerskie". Mowa jest za to o "wspólnym pożyciu", które polega na prowadzeniu wspólnego gospodarstwa domowego przez partnerów pozostających w emocjonalnym związku.
Zainteresowani taką formą partnerstwa mieliby składać stosowane oświadczenie przed notariuszem. Ten zapisywałby ich deklarację w elektronicznym rejestrze prowadzonym przez Krajową Radę Notarialną.
Choć projekt nie został jeszcze przedstawiony publicznie, już słychać pierwsze głosy krytyki. "Ze związku dwojga ludzi chce się zrobić spółkę cywilną. To byłby ewenement na skalę światową. Spółkę z partnerem to ja mogę założyć już dziś i nie potrzebuję do tego nowej ustawy" – oburza się cytowany przez "Rz" Robert Biedroń, poseł Twojego Ruchu.
W obawie o podobne reakcje parlamentarzyści PO wciąż się zastanawiają, czy w ogóle forsować przygotowany projekt. "Ostateczna decyzja nie zapadła, ale ja uważam, że lepiej go w ogóle nie wznosić do Sejmu. Ten projekt może odstręczyć od nas część liberalnych światopoglądowo wyborców. W dodatku narazimy się na atak ze strony organizacji mniejszości seksualnych" – przekonuje jeden z liderów partii, który popiera legalizację związków tej samej płci.
Niezdecydowanie PO ws. związków już wcześniej naraziło partię na ataki, m.in. ze strony znanych osób, jak np. Agnieszka Holland. Posypały się nawet deklaracje, że już nigdy nie zagłosują na partię Donalda Tuska.