Wpływy ze sprzedaży alkoholu i wyrobów tytoniowych są wyższe niż dochody z podatku dochodowego od osób fizycznych. Wygląda na to, że dla Ministerstwa Finansów bardziej opłacalne jest wpędzanie Polaków w nałogi, niż wysyłanie ich do pracy.
Dane opublikowane w najnowszym sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa mówią same za siebie: dochody z podatku akcyzowego wyniosły w zeszłym roku ponad 60 miliardów, a z podatku od towarów i usług 120 miliardów złotych. Wpływy z samej tylko akcyzy i VAT za alkohol i wyroby tytoniowe przekroczyły 40 miliardów złotych. Ta kwota stanowi 14 proc. wszystkich wpływów budżetowych i jest wyższa niż dochód z podatku PIT - czytamy na portalu finanse.wp.pl.
Szczególnie duży wkład w ratowanie budżetu państwa mają palacze, którzy tylko w zeszłym roku zapłacili 18,6 miliardów złotych z tytułu akcyzy i około 4,5 - 5,5 miliardów złotych z tytułu podatku VAT. Kwota jest tym bardziej imponująca, że do palenia przyznaje się tylko 30 proc. Polaków.
Wpływy ze sprzedaży napojów alkoholowych są trochę mniejsze: w zeszłym roku wyniosły ogółem 16 miliardów złotych. Na ten wynik pracowało szerokie grono obywateli, bo mianem abstynentów określa się dzisiaj tylko 22 proc. Polaków.
Od 2014 roku mają wzrosnąć stawki podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe (o 5 proc.) i spirytusowe (o 15 proc.). Jednak wcale nie oznacza to, że wzrosną też wpływy do budżetu. Jak zaznaczają publicyści "Gazety Wyborczej", już czterdzieści lat temu amerykański ekonomista Arthur Laffer stwierdził, że wzrost dochodów budżetu jest odwrotnie proporcjonalny do wzrostu obciążeń podatkowych, a po przekroczeniu pewnego punktu dochody te zaczynają spadać.
W Polsce spadek dochodów z podatku akcyzowego zaczął się już w III kwartale 2012 roku.