![Czy "krokodyl", uznawany za jeden z najniebezpieczniejszych [url=http://shutr.bz/172ZnNa]narkotyków[/url] świata, może być zagrożeniem także w Polsce?](https://m.natemat.pl/8de5f06ff39c3093ebc334ee3baacb00,1500,0,0,0.jpg)
"Narkotyk, po którym ludzie zaczynają gnić", "zabójczy narkotyk z Rosji", "zombie-heroina" – w ten sposób amerykańskie media opisują groźną rosyjską dezomorfinę, która od niedawna zbiera swoje żniwo na terenie USA. Do medialnej wrzawy powoli dołączają też polskie media. Czy rzeczywiście powinniśmy się bać "krokodyla"?
To właśnie uboczne efekty działania “krokodyla”, który poza odurzeniem nieodwracalnie uszkadza organizm zażywającego rozpoczynając proces jego powolnego gnicia, sprawiają, że w USA wybuchła panika. Nazwana przez magazyn TIME “najstraszliwszym narkotykiem na świecie” dezomorfina od tygodni jest pod baczną obserwacją mediów, a internet zaroił się od licznych zdjęć zniszczonych tkanek, przeżartych gangreną kończyn i wielu innych drastycznych ujęć, podsycających tylko lęk i fascynację tym tematem.
O “krokodylu” na początku zeszłego roku pisały także polskie media. “Narkotyk który sieje postrach. Odurza i urywa nogi” – alarmował portal Money.pl. Nieoficjalnie mówiło się także o jednej polskiej ofierze tej substancji – 23-latek z Warszawy miał umrzeć w grudniu 2011 roku.
Są potwierdzone przypadki jego używania we Francji, Szwecji i Niemczech. Istnieje możliwość, że “krokodyl” może być szmuglowany z Rosji za granicę jako heroina.
Scenariusz, wedle którego zabójczy narkotyk rozprzestrzenia się “zakamuflowany” jako heroina, zdają się potwierdzać zeznania niektórych amerykańskich ofiar dezomorfiny: wedle TIME’a wstrzykiwały sobie one “krokodyla” sądząc, że jest to właśnie heroina.
"Krokodyl" w Rosji jest tanim zastępnikiem heroiny na rynku nielegalnym. W Polsce funkcje tę pełni nasz tradycyjny kompot. Jest on daleko mniej toksyczny niż dezomorfina otrzymywana domowym sposobem. Z punktu widzenia użytkownika, przyjmowanie toksycznego i krótko działającego "krokodyla" wydaje się zbędnym ryzykiem. CZYTAJ WIĘCEJ
Choć więc media piszą o sprawie w alarmistycznym tonie, nie należy panikować. – O wiele większym problemem są chociażby dopalacze – ocenia prof. Jędrzejko. – Nie ma co straszyć, ale jednocześnie trzeba być uważnym – zastrzega.

