
Wydawać by się mogło, że studia zaoczne cieszą się ogromnym powodzeniem. Statystyki mówią jednak co innego. Rok akademicki 2013/2014 ma być kolejnym rekordowym pod względem spadku liczby studentów zaocznych i wieczorowych. W roku 2011/2012 było ich zaledwie 799 tys. Dla porównania w latach 2004/2005 i 2009/2010 było ich odpowiednio 980 i 977 tys.
Według Dominiki Staniewicz, ekspertki Business Centre Club, studenci zaoczni to dużo lepszy materiał na pracowników niż studenci studiów dziennych. – Kiedy starają się o pracę, widać, że mają już kompetencje. Potrafią rozmawiać z klientem, odnaleźć się w otoczeniu biznesowym. Studenci zaoczni są także inaczej zmotywowani, bo wiedzą, że mają więcej pracy w domu. Lepiej sprawdzają się nawet na początku swojej kariery zawodowej – mówi nasza rozmówczyni.
Pracodawcy ciągle marudzą, że ludzie po studiach dziennych są niedostatecznie wykwalifikowani, a przecież przygotowanie do zawodu nie powinno jedynie spoczywać na barkach pracodawcy. Dodatkowo, absolwenci uczelni wyższych to nie nastolatki, a dwudziestoparolatki, czyli – z punktu widzenia biologii- – dojrzali ludzie, od których powinno się już wymagać, a nie niańczyć.
Wystarczy rozejrzeć się wokół, by zobaczyć, jak wiele jest pozytywnych przykładów ludzi, którzy ukończyli studia zaoczne i już od kilku, jak nie kilkunastu lat, właśnie dzięki tej decyzji, bardzo dobrze radzą sobie na rynku pracy. Poniżej historia Maćka, absolwenta studiów zaocznych.
Po podstawówce studia zaoczne były synonimem porażki. Moi rodzice, oboje po Politechnice Wrocławskiej, chcieli, żebym poszedł na prawo. Pisałem nawet testy na studia dzienne, ale się nie dostałem, podobnie na prawo zaoczne.
Wymarzyłem sobie za to stosunki międzynarodowe. Nie dostałem się za pierwszym podejściem. Na studia zaoczne była jedynie rozmowa kwalifikacyjna i z niej dostałem maksymalną liczbę punktów. Byłem średnio zadowolony, a moi rodzice wręcz rozczarowani. Ojciec stwierdził, że nie chciałem „skorzystać” ze świetnych warunków do nauki i przygotować się do studiów dziennych, czyli "darmowych". Stwierdził, że jeżeli idę na płatne studia, to muszę na nie zarobić- iść do pracy. Liczyli, że dostanę w „kość” i jedyne, co znajdę, to pracę fizyczną.
W ciągu dwóch miesięcy znalazłem pracę konsultanta w firmie Getin, dostałem biurko, laptop i ciekawe projekty. Po kilku miesiącach firmę kupił Leszek Czarnecki i rozpoczęliśmy proces tworzenia podwalin, jak się później okazało, pod Getin Holding. Było nas wtedy kilkanaście osób. Ciągle równolegle studiowałem. Myślę, że moi rodzice byli przejęci tym, że praca mnie tak bardzo wciągnęła, czasem spędzaliśmy w niej po 3 dni. Natomiast po dwóch latach, gdy zobaczyli, że mam własny samochód, mieszkanie, jestem samodzielny, studiuję i do tego jestem szczęśliwy, przyznali, że to były dobre decyzje”.
– Jeżeli będziemy otwierać parasol ochronny nad młodymi ludźmi, to nie pomożemy młodym na rynku pracy. Zderzenie z rzeczywistością powinno nastąpić dużo wcześniej, a młodzi ludzie powinni wybierać studia zaoczne już od pierwszego roku, bez względu na rodzaj studiów – tłumaczy Dominika Staniewicz. Przykład Maćka ilustruje to idealnie. Chcieć to móc, warto łączyć studia zaoczne z pracą.