"Atheist mega-churches" to tzw. mega kościoły dla ateistów. Wymyśliła je dwójka brytyjskich komików, którym zabrakło coniedzielnych homilli. Postanowili stworzyć swoje. Ich "kościół" Sunday Assembly z miesiąca na miesiąc ma coraz więcej "wyznawców".
Inicjatywa dwójki komików już jest coraz bardziej popularna w Kanadzie oraz Australii, a także w Stanach Zjednoczonych. Swoje korzenie ma jednak w Wielkiej Brytanii. Sanderson Jones i Pippa Evans, czyli brytyjski duet komików od stycznia 2013 r. organizują ateistyczne msze. Inicjatywę nazwali "Sunday Assembly". Aby ją propagować zorganizowali objazd po USA i Kanadzie, który zatytułowali "40 dni i 40 nocy". Na rozwój swojej idei potrzebują 800 tys. dolarów. Na razie udało im się zebrać ok. 50 tys. dolarów.
"Baw się, tańcz, dyskutuj" Ateistyczne msze w wykonaniu komików to pełne pozytywnej energii i uśmiechu wydarzenia. Organizatorzy razem z uczestnikami śpiewają pieśni, łapią się za ręce, dyskutują. Credo ich działalności zawiera się w prostym sformułowaniu: 'lepiej żyć, częściej pomagać i częściej zastanawiać się". Ich niedzielne zgromadzenia zawierają wszystkie tradycyjne elementy mszy świętej jak np. kazanie, czy zbieranie datków na tacę. Oczywiście poza jednym– obecnością Boga.
Sanderson Jones podkreśla:
– Ateistyczne msze nie zostały wymyślone przeciwko wierze katolickiej. Chodziło o to, aby ludzie, którzy potrzebują tzw. wspólnoty oraz tego, do czego spuścizna kulturowa kościoła katolickiego nas przyzwyczaiła, mieli gdzie się podziać.
Ateistyczne msze coraz bardziej popularne
Ateistyczne msze co prawda wymyślili komicy, jednak pomysł podchwycili już inni. Wielebny Marlin Lavanhar ze wspólnoty All Souls Unitatian stwierdził, że nie powinno się pozostawiać niewierzących na lodzie, ponieważ mają takie same jak chrześcijanie potrzeby "przebywania ze sobą, działalności charytatywnej oraz celebracji ważnych chwil w ich życiu, takich jak np. ślub". W związku z tym, zaaranżował on ateistyczną mszę, na której spotkać się mogą wszyscy, którzy chcą porozmawiać o sensie życia. Podobnie sytuacja wygląda w Houston w Teksasie, gdzie grupa zwana Houston Oasis zorganizowała w byłym kościele katolickim miejsce cotygodniowych, niedzielnych spotkań dla ateistów, które regularnie gromadzą około 80 osób.
Forma, którą wybrali sobie organizatorzy mszy łączy sacrum i profanum. Jest pewnego rodzaju wentylem bezpieczeństwa dla tych, którzy nie mogą się odnaleźć w środowisku chrześcijan, ale którzy kochają poszczególne elementy świętowania i kultu składanego bogu. To także rozwiązanie dla tych, którzy chcą się po prostu zaangażować społecznie i mieć jakiś wpływ na formowanie społeczności, które dziś coraz częściej buduje się na portalach społecznościowych.
Ateistyczne msze w Polsce?
W Polsce, czyli przede wszystkim i o czym przy tym temacie zapominać nie można–kraju katolickim na taką inicjatywę jest jeszcze za wcześnie. Ilość oficjalnych organizacji, które zrzeszają ateistów zamyka się w dziesiątce. Jedną z najefektywniejszych jest Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów. Od 2011 bardzo aktywnie działa także lubelska fundacja "Wolność od religii", która głównie zajmuje się realizacją kampanii billboardowych. W wielu miastach Polski można się natknąć na tego typu billboardy, na których są umieszczone adresy "ateistycznych" stron.
Działania polskich organizacji ateistycznych skupiają się na tłumaczeniu, że część kluczowych obszarów naszego życia nie musi być związana z Kościołem. To dotyczy moralności, która nie musi wynikać z religii, rozdziału państwa od Kościoła, a także edukacji, czyli wymagania oświadczeń na "nie" przy wyborze religii jako przedmiotu. To, co wymyślili brytyjscy komicy z pewnością w Polsce spotkałoby się powszechnym oburzeniem.
Komicy organizują swoje zgromadzenia w starych, opuszczonych kościołach. Angażują w nie muzyków, a sami szczegółowo opracowują plan każdego wystąpienia, które przypomina skecz. W trakcie "mszy" występują także inne osoby, które opowiadają o swoim życiu bez boga. W laicyzującym się, zachodnim świecie "Sunday Assembly" z miesiąca na miesiąc zyskuje nowych wyznawców, ale grupa w którą celują organizatorzy to w samej Wielkiej Brytanii 14 mln ludzi, którzy podają się jako niewierzący. My historycznie i kulturowo jesteśmy jeszcze w zupełnie innym miejscu, choć niedługo może się to zmienić.