Praktycznie cały zarząd Platformy Obywatelskiej, poza Radosławem Sikorskim, wspierał Sławomira Nowaka. Niektórzy politycy PO uważają, że byłego ministra transportu spotkał "niesprawiedliwy los", a on sam nie popełnił żadnego wielkiego, politycznego grzechu.
"Nikogo nie zabił, nie zgwałcił ani niczego nie ukradł. Niewpisanie zegarka do oświadczenia to błąd, ale na pewno nie straszny" - twierdzi Grzegorz Lipiec z PO dla "Newsweeka", członek zarządu, który jednak nie był na ostatnim zebraniu tego partyjnego organu. Jego opinia pokrywa się z tym, co reszta władz Platformy myśli o sprawie zegarków Nowaka.
Przypomnijmy, że niedawno prokuratura postawiła byłemu ministrowi zarzuty dotyczące składania fałszywych zeznań majątkowych. Wówczas Sławomir Nowak wystąpił do zarządu z wnioskiem o zawieszenie członkostwa w partii. Choć zarząd ostatecznie się na to w głosowaniu zgodził, to koledzy wcześniej dyskutowali o tej sprawie i bronili Nowaka do ostatnich chwil - twierdzi "Newsweek".
Jedynym, który zdobył się na krytykę byłego ministra transportu, był Radosław Sikorski. Szef MSZ przypomniał, że przecież Nowak nie wpisał zegarka do oświadczenia, choć przypominano mu o tym.
Obrona z kolei opierała się na tym, że przecież Jarosław Kaczyński do swojego oświadczenia nie wpisał prywatnej ochrony, a Janusz Palikot samolotu - więc czemu Nowak miałby być poddawany wielkiemu ostracyzmowi za jakiś tam zegarek? "Prawie wszyscy byli zgodni, że los, który spotkał Sławka, jest niesprawiedliwy" - cytuje jednego z uczestniczących w spotkaniu polityków "Newsweek".
Ostatecznie, oczywiście, Sławomir Nowak został zawieszony, bo zarząd gdyby postąpił inaczej zapewne naraziłby się na kolejne problemy wizerunkowe i gniew opinii publicznej. Póki co zawieszenie ma trwać tylko trzy miesiące, ale nie wiadomo, czy w tym czasie były minister zostanie uniewinniony. Jeden z członków PO wskazuje w rozmowie z "Newsweekiem", że jeśli do 2015 roku Nowak nie zostanie oczyszczony z zarzutów, to prawdopodobnie będzie to koniec jego kariery - bo po prostu nie dostanie miejsca na liście wyborczej.