
Na stronie FanklubCichociemni.pl konto założyło ponad tysiąc osób. – Ale aktywnych członków, którzy co niedzielę spotykają się na wspólnych rozmowach i stale angażują w prace klubu jest mniej, ok. 25-30 osób – mówi Ania Chwastek, założycielka fanklubu i wielbicielka “Czasu honoru”.
Wojcieh Krzyżaniak To serial obyczajowy, nie wojenny. Moim zdaniem można śmiało porównywać go do kultowego “Domu”. W “Czasie honoru” udało się nie tylko przekonująco odmalować realia epoki, ale i stworzyć ciekawego, zbiorowego bohatera. Są nim Cichociemni – młodzi ludzie, których osobiste losy umiejętnie wpleciono w wielką historię.
Zdaniem Krzyżaniaka “Czas honoru” jest też zwyczajnie bardzo dobrze zrobiony. – To jedna z najlepiej wykonanych produkcji w Polsce. Myślę, że śmiało może konkurować z wieloma serialami światowymi – ocenia dziennikarz. – Nawet dialogi, które są zmorą polskich seriali, choć wciąż nieco akademickie, są w “Czasie honoru” na naprawdę dobrym poziomie – dodaje Krzyżaniak.
Z opinią dziennikarza TOK FM zgadza się krytyk filmowy Wiesław Kot: – Na pewno “Czas honoru” jest sprawnie zrealizowany, jego bohaterów da się lubić – mówi. Zaznacza jednak, że mimo tego nie należy do grona entuzjastów serialu.
Nasza powojenna kinematografia pokazywała heroizm czasów okupacji, ale równoważyła ten obraz ukazując też drugą stronę tamtej rzeczywistości: okrutny los, który jest w stanie złamać nawet poczucie honoru. W tym serialu tego nie ma – tutaj nie zobaczymy żołnierzy AK z Wajdowskiego “Kanału”, którzy brną po kolana w cuchnącej brei, nie zobaczymy “Dzidziusia” z “Eroici” Munka, który spędza Powstanie zupełnie pijany.
Warto zresztą dodać, że głos Wiesława Kota nie jest odosobniony. Sposób ukazania okupacji w “Czasie honoru” od początku budził wiele kontrowersji.
[Scenariusz - przyp. red. ]pokazuje wycinek historii, upraszcza ją i niewiele wyjaśnia. Ale za to wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Dobrzy do złych strzelają, chłopcy są męscy, a dziewczęta kobiece. W pierwszym odcinku pokazano nawet pościg samochodowy! CZYTAJ WIĘCEJ
Krzysztof Mądel zwracał zaś na swoim blogu w naTemat uwagę, że “„Czas honoru” (...) stara się odbudować zbiorową tożsamość dokładnie tam, gdzie ją utracono, dlatego odwołuje się do wzorców pozytywnych, wszystkie inne spychając na margines”.