Cytat w tytule to tylko jedna z tysięcy podobnych reakcji Polaków na... nowy kask, w którym Kamil Stoch występuje w Soczi. Jego sprzęt przypomina bowiem hełm pilotów wojskowych, a w oczy rzuca się szczególnie biało-czerwona szachownica Sił Powietrznych RP. Kaskiem faworyta do olimpijskiego złota szybko zachwyciły się więc prawicowe media, które dopatrują się w tym demonstracji przypominającej Rosjanom o Smoleńsku. Czy aby na pewno o to chodzi?
- Widok lecącej nad Rosją biało-czerwonej szachownicy może być niezapomnianym przeżyciem - piszą o kasku skoczka na swoim portalu bracia Karnowscy. "Piękny gest Kamila Stocha na IO" - krzyczy nagłówkiem nawet Onet.pl, który jasno sugeruje, że lotnicze malowanie kasku Kamila Stocha zapewne jest nawiązaniem do tragedii z 10 kwietnia.
Kamil Smoleński?
Choć sportowiec nigdy o polityce się nie wypowiadał, wielu szybko wyrobiło sobie pewne zdanie na temat jego poglądów. Zwolennicy prawicy i teorii zamachu na pokładzie prezydenckiego Tu-154M zachwycają się i podkreślają, że teraz do pomszczenia ofiar katastrofy smoleńskiej potrzebne są jeszcze dwa złote medale, o które na igrzyskach olimpijskich w Soczi ma szansę powalczyć zakopiańczyk. Inni natychmiast sportowca skreślili, zaliczając go do grupy ludzi pokroju Antoniego Macierewicza i jego wyznawców.
Oba skrajne obozy przede wszystkim potwierdzają jednak, że należą do grona "niedzielnych kibiców". Fascynacja Kamila Stocha lotnictwem jest jego fanom i przyjaciołom przecież od lat dobrze znana. Ze stylizowaną biało-czerwoną szachownicą na kasku skacze od kilku sezonów. I nie pojawiła się ona u Stocha ani po tragicznych wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku, ani po publikacji raportu Macierewicza...
Zainteresowanie Siłami Powietrznymi RP Kamil Stoch zaznaczył zresztą podczas niedawnej sesji zdjęciowej w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego. I to właśnie tam wpadł na pomysł, by w Soczi nie tylko walczyć odważnie niczym wojskowi piloci myśliwscy, ale i w podobnych barwach. Wkrótce po sesji w muzeum napisał więc do ministra obrony Tomasza Siemoniaka, by ten oficjalnie pozwolił mu użyć wojskowego symbolu.
"Szczęśliwy symbol"
"Symbol lotniczej szachownicy chciałbym zamieścić na moim kasku startowym, w którym wystąpię w 2014 roku na igrzyskach olimpijskich w Soczi. Wierzę, że symbol polskiego lotnictwa wojskowego będzie dla mnie szczęśliwy" - tłumaczył sam sportowiec. A minister nie mógł odmówić takiej promocji polskiego lotnictwa.
"Mam nadzieję, że znak rozpoznawczy polskiego lotnictwa przyniesie panu nie tylko szczęście podczas zimowych igrzysk olimpijskich, ale przyczyni się do wzrostu zainteresowania Siłami Powietrznymi RP i ich historią, utrwalając pozytywne postrzeganie Wojska Polskiego przez społeczność międzynarodową" - czytamy w odpowiedzi MON.
Jak zatem widać, żadnemu z zainteresowanych nie chodziło o polityczną manifestację przed oczami Władimira Putina. Jedyne, co prawdopodobnie chciałby zamanifestować Kamil, to swoją pasję, poświęcenie i patriotyzm. I przyjemności z tego nikt nie ma prawa mu odbierać upolityczniając teraz każdy jego skok.