
Reklama.
Wszystko zaczęło się jeszcze 27 lutego, kiedy nieoznakowani żołnierze zajęli bazę lotniczą Belbek, na północ od Sewastopola. Zamaskowanymi agresorami okazali się Rosjanie, którzy całkowicie sparaliżowali pracę lotniska.
O bezpośrednim starciu nie było mowy. Mamczur nie podjął walki i został zmuszony oddać lotnisko pod kontrolę napastników. – Nie chciałem dopuścić do rzezi moich ludzi. Postanowiłem negocjować – wyjaśniał swoją decyzję w rozmowie z "The Telegraph".
Ukraiński Gandhi
Czwartego marca stanął na czele pochodu ukraińskich żołnierzy i ruszył w stronę Belbeku. Trzystu nieuzbrojonych Ukraińców stanęło przeciwko nieznanej liczbie uzbrojonych wojskowych udających, że nie są Rosjanami.
Czwartego marca stanął na czele pochodu ukraińskich żołnierzy i ruszył w stronę Belbeku. Trzystu nieuzbrojonych Ukraińców stanęło przeciwko nieznanej liczbie uzbrojonych wojskowych udających, że nie są Rosjanami.
– Decyzja o marszu była właściwie spontaniczna – mówił Mamczur. Choć miał pokojowe zamiary, to okupanci opowiedzieli strzałami ostrzegawczymi i zagrozili, że będą strzelać do żołnierzy ukraińskich. – To był hazard. Jesteśmy żołnierzami i mamy obowiązek do spełnienia, tak jak oni. Mają tego świadomość, więc miałem nadzieję, że znajdziemy porozumienie – wyjaśnił. I dodał, że chcieli wtedy po prostu wrócić do pracy.
Impas trwał kilka godzin i zakończył się połowicznym sukcesem Ukraińców. Wprawdzie lotnisko zostało pod kontrolą Rosjan, ale zgodzili się oni, aby ukraińscy żołnierze wspólnie z rosyjskimi patrolowali teren bazy.
Konfrontacja w bazie Belbek
Od zera do bohatera
Chociaż formalnie w Belbeku nic się nie zmieniło, to aspekt symboliczny pokojowego marszu uczynił pułkownika Mamczura bohaterem narodowym Ukrainy i gwiazdą zagranicznych mediów. – Rozumiem ludzi, którzy próbują zadzwonić o 2 w nocy z prośbą o wywiad – wyjaśnia pułkownik w "The Telegraph". Szybko jednak dodaje, że nie jest bohaterem. – Jestem zawodowym żołnierzem, który wykonuje swoją pracę.
Pomimo że to rosyjscy żołnierze dysponują teraz całym kompletem 45 myśliwców MiG-29 z lotniska Belbek, to na portalach społecznościowych zaczęły pojawiać się zdjęcia Julija Mamczura w mundurze z podpisem: to nasz bohater! Nagła popularność pojawiła się tak szybko, że początkowo podawano złe nazwiska pułkownika, nazywając go Jurijem Mamczukiem.
Julij Mamczur urodził się w Humaniu w obwodzie czerkaskim, ok. 200 km na południe od Kijowa. Po wstąpieniu do armii latał na myśliwcach MIG-29 oraz samolotach bojowych Su-27. Od dwóch lata dowodzi 204 sewastopolskiej brygadzie lotnictwa taktycznego. Na Krymie mieszka wraz z żoną Larissą, córką oraz wnuczką.
– Kochamy to miejsce – podkreśla pani Mamczur, Białorusinka z rosyjskimi korzeniami. – To jedno z najlepszych miast na świecie, kochamy Sewastopol. Tutaj nigdy nie było napięcia między Rosjanami, Ukraińcami i Tatarami. Wszystko zaczęło się dopiero teraz – dodaje.
Jego zdaniem sam pomysł walki z Rosjanami jest absurdalny. – To nie ma sensu. Ja sam nawet nie umiem powiedzieć, czy jestem Ukraińcem czy Rosjaninem. To nie jest niczyj wybór – mówi Mamczur. – Wszyscy mamy krewnych po obu stronach. Mamy przyjaciół w Moskwie, którzy są zszokowani tym, co tu się dzieje – dodaje.
Gdzie jest Julij Mamczur?
W sobotę, 22 marca, pułkownika na rozmowy do Sewastopola wezwało rosyjskie dowództwo. Od tego czasu słuch po nim zaginął. Jego komórka jest wyłączona.
W sobotę, 22 marca, pułkownika na rozmowy do Sewastopola wezwało rosyjskie dowództwo. Od tego czasu słuch po nim zaginął. Jego komórka jest wyłączona.
Plotka o wypuszczeniu ukraińskiego oficera okazała się nieprawdziwa po tym jak zweryfikowano nazwisko ukraińskiego żołnierza, który miał to potwierdzić. Jak się okazało, nie ma takiego wojskowego w bazie w Belbeku. Ostatnią pewną informacją jaką przekazała mediom Larissa Mamczur, był jego sobotni telefon z wiadomością, że Rosjanie przewożą go do Sewastopola.
Zwolnienia oficera domaga się p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow. W sprawę zaangażowało się również Ministerstwo Obrony Ukrainy, które wcześniej skutecznie interweniowało w sprawie zatrzymania dowódcy ukraińskiej marynarki wojennej Serhija Hajduka. Został on wypuszczony po kilkunastu godzinach.