
Po wypadku w Kamieniu Pomorskim, gdzie pijany kierowca zabił sześć osób, Solidarna Polska ukuła hasło: "zero tolerancji dla pijanych bydlaków za kółkiem". Teraz SP o tym najwyraźniej zapomniała i sprawę Tomasza Adamka, złapanego na prowadzeniu po alkoholu, kwituje słowami: "każdy popełnia błędy".
REKLAMA
Tomasz Adamek od momentu ogłoszenia startu w wyborach do europarlamentu musi borykać się z ostrą krytyką. O ile jednak jego poglądy to sprawa indywidualna – jednemu mogą się podobać, innemu nie – o tyle doniesienia o wyroku za jazdę po pijanemu mogą poważnie zaszkodzić kandydatowi Solidarnej Polski.
Przypomnijmy, że Adamek w miejscowości Lake Placid w stanie Nowy Jork został zatrzymany przez policję właśnie za jazdę po pijanemu. Bokser nigdy o tym nie mówił ani też nie przyznawał się do wypadku. Gdy sprawę podjęły niedawno polskie media, Adamek kulawo tłumaczył, że "to był zwykły górski poślizg". Teraz, z relacji "Super Expressu", wynika, że w momencie wypadku Adamek ledwo trzymał się na nogach i nie był w stanie policzyć palców policjanta ani zrobić 9 kroków w linii prostej. Według policji, bełkotał i miał "szklane oczy".
W efekcie boksera skazano na karę grzywny i odebrano mu tamtejsze prawo jazdy na pół roku. Sam Adamek twierdził, że to media "wyolbrzymiają sytuację", chociaż z policyjnego raportu jasno wynika, że w zasadzie nie powinien był nawet myśleć o jeździe autem.
Co ciekawe, również partia, która wystawiła Adamka w wyborach, bagatelizuje jego jazdę po pijaku. Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski, komentuje sprawę w "SE" krótko: "Każdy popełnia w życiu błędy, ale potrzebny jest uczciwy bilans".
Przypomnijmy więc, że kilka miesięcy temu, przy okazji wypadku w Kamieniu Pomorskim, gdzie pijany kierowca zabił sześć osób, Solidarna Polska była jedną z partii, które najostrzej najeżdżały na pijanych kierowców.
Po wypadku Patryk Jaki z tej partii zorganizował konferencję prasową pod hasłem "Zero tolerancji dla pijanych bydlaków za kierownicą". Jak rozumiem, z historii wynika, że Tomasz Adamek również jest pijanym bydlakiem, tylko dla Solidarnej Polski takim akceptowalnym, bo na szczęście nikogo nie zabił.
Jaki przekonywał też na swojej stronie:
Jedna grupa nieodpowiedzialnych ludzi nie może narażać zwykłych kierowców na utratę zdrowia i życia, a w wypadkach spowodowanych przez pijaków giną całe rodziny. Niestety obserwujemy społeczne przyzwolenie dla wsiadania „po kieliszku” za kierownicę. Statystyki wskazują, że rocznie zatrzymuje się w Polsce ok. 80 tysięcy pijanych kierowców.
Bez sugestii i złośliwości – czy mówienie o skazanym za jazdę po pijanemu kierowcy "każdy popełnia błędy" nie jest właśnie przyzwalaniem dla wsiadania za kierownicę na podwójnym gazie? Jak widać, standardy są inne, kiedy zdarzy się tragiczny wypadek, a inne, kiedy za kandydata ma się człowieka skazanego za jazdę pod wpływem alkoholu.

