"Mrówki i borówki" to jeden z deserów najlepszego lokalu świata. Magazyn „Restaurant” ogłosił w poniedziałek swój ranking. Po raz kolejny triumfuje w nim duńska restauracja Noma, która specjalizująca się w zinterpretowanej na nowo, tradycyjnej kuchni nordyckiej. Kulinarnie zaskakuje z każdej strony, ale jeśli chodzi o wystrój wnętrza – wierna pozostaje stonowanemu designowi.
Redakcja „Restaurant” opisała Nomę jako restaurację „przywiązującą drobiazgową uwagę do detali, innowacyjną i poszukującą, nie bojącą się eksperymentowania, nawet z fermentacją”. Noma już wcześniej była na szczycie zestawienia; w latach 2010, 2011 i 2012. W zeszłym roku została zdetronizowana przez hiszpańską El Celler de Can Roca, w tym powraca na prowadzenie.
– Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, wydawało nam się, że największe sukcesy w tym rankingu mamy już za sobą. Wiem, że dla zespołu to niezwykle ważny moment. Niczego nie oczekiwaliśmy, w pewnym momencie media pisały, że Noma się skończyła, więc jesteśmy wręcz skonfundowani – powiedział Rene Redzepi, szef kuchni i właściciel Nomy.
Noma mieści się w starej dzielnicy Kopenhagi, na końcu kanału Christianshavn, w odrestaurowanych magazynach dawniej floty handlowej Danii. Kuchnia w Nomie jest nie tylko sezonowa, ale także w innowacyjny sposób korzysta z lokalnych bogactw. W potrawach znaleźć można m.in. mech (chrobotek reniferowy), wodorosty, koniki polne i mrówki (sic!) oraz olej z wątroby dorsza.
– Dla mnie gotowanie jest czymś, co powinno być transparentne, bezpretensjonalne. Czymś uczciwym i szczodrym. Musi mieć w sobie coś prawdziwego i szczerego. Noma znaczy tyle, co „nordyckie jedzenie” – wyjaśnia Redzepi, który za wyzwanie stawia sobie odrodzenie nordyckiej sztuki kulinarnej z jej charakterystycznymi smakami.
Inspiracji szuka podróżując po krajach skandynawskich. Ale żeby przekonać się, jakie pomysły z nich przywozi i jak to smakuje w jego restauracji, trzeba uzbroić się w cierpliwość – oczekiwanie na stolik trwa nawet kilka miesięcy. Skandynawskiego ducha daje się odnaleźć również w wystroju tego miejsca: podłodze z surowych desek, prostych stołach, bielonych ceglanych ścianach.
Ogłoszenie rankingu „Restaurant” (ustalanego przez około 800 ekspertów) pomału staje się jednym z najważniejszych wydarzeń w świecie gastronomii i coraz częściej traktowany jest jako konkurencyjne dla słynnych gwiazdek Michelin.
Niestety w przeciwieństwie do tego ostatniego, „Restaurants” nie poznał się jeszcze na polskich restauracjach. Największe sukcesy w zestawieniu odnotowała Hiszpania i Francja. Aż trzy restauracje z pierwszej dziesiątki zlokalizowane są w Hiszpanii. Zaś w pierwszej pięćdziesiątce znalazło się też siedem restauracji z USA, kraju który pomału zaczyna rywalizować z europejskimi potęgami kulinarnymi.