Aż 3/4 Polaków przyznaje, że 1 maja kojarzy się im wyłącznie z odpoczynkiem, niemal co piątemu data ta przywodzi na myśl komunę, a w pierwszomajowych pochodach uczestniczy garstka. Po co nam w ogóle takie święto, skoro dawno przestało być Świętem Pracy?
„W PRL-u w tym dniu spędzano ludzi na pochody pierwszomajowe, a że można było kupić na nich ptasie mleczko, to czasem ktoś pojawiał się na tych komunistycznych spędach z własnej woli. Jednak w wolnej Polsce nie ma najmniejszych powodów, by przyznawać ludziom dzień wolny od pracy, i to z czystej nostalgii za PRL-em” – napisał na Fronda.pl Tomasz Terlikowski. Jak twierdzi, Święto Pracy to dziś "święto Wielkiej Majówki, Grilla i słodkiego lenistwa", które w dodatku wcale nie tak dawno było takim samym symbolem komunizmu, jak czerwone szturmówki, sierp i młot czy portrety Lenina, Marksa i Engelsa.
W PiS-ie nie chcieli świętować
Jeśli ktoś jest zaskoczony propozycją, to niesłusznie, bo co kilka lat w okolicach majówki podnoszą się podobne głosy. Grono przeciwników Święta Pracy jest całkiem spore, o czym może świadczyć fakt, że raz inicjatywa wymazania 1 Maja z katalogu świąt państwowych otarła się nawet o Sejm. W 2007 roku posłanka PiS Małgorzata Bartyzel ujawniła w "Gazecie Wyborczej", że trwają na ten temat poważne dyskusje w jej klubie parlamentarnym i ma wsparcie prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
"Jestem przeciwna obchodzeniu święta robotniczego. 1 Maja ma nie najlepszą tradycję, budzi też niedobre skojarzenia. Odwoływanie się do ruchu robotniczego w erze postprodukcyjnej budzi wątpliwości. W gruncie rzeczy to święto jest anachronizmem" – komentowała.
Wtórował jej inny polityk PiS Tadeusz Cymański, dziś w Solidarnej Polsce. "Trzeba się zastanowić, co to święto sobą uosabia. Zostało wypaczone w czasach komunizmu. Wielu kojarzy się z przymusowymi pochodami pierwszomajowymi. Po zlikwidowaniu święta 22 Lipca 1 Maja pozostał swego rodzaju skansenem" – mówił. Władze partii zreflektowały się jednak i nadeszło dementi. Zapał parlamentarzystów do rozprawy ze Świętem Pracy zgasł.
Grill zamiast pracy
Co się zmieniło przez te kilka lat? Na pewno przybyło argumentów na rzecz likwidacji święta 1 Maja. Statystyki wskazują już nie tylko na to, że Polacy kojarzą ten dzień z PRL-owskimi pochodami. Z roku na rok coraz bardziej ewidentny staje się fakt, że w świadomości społecznej 1 Maja przestaje być w ogóle Świętem Pracy.
– W zasadzie od początków transformacji zaczynał być kojarzony bardziej z odpoczynkiem niż ze świętem. To jest takie święto zdesakralizowane. Po części jest to efekt odreagowania, bo za komuny ludzi zmuszano do świętowania, więc powstały zdecydowanie negatywne konotacje – mówi naTemat dr Mirosław Pęczak, antropolog kultury.
Z badania Homo Homini przeprowadzonego w ubiegłym roku wynika, że dla 72 proc. społeczeństwa 1 Maja to po prostu dzień wypoczynku. Dla 15 proc. społeczeństwa jest zaś związany z czasami PRL. – Te skojarzenia wypierają myśl o Święcie Pracy. Poza tym 1 maja występuje w polu skojarzeniowym majówki. Nawet nie mówi się o 3 maja czy o święcie flagi. Po prostu jest kilka dni wolnego – zaznacza dr Pęczak. – Wniosek: Święto Pracy to w praktyce fikcja. Powinno się właściwie zwać Świętem Grilla – kwituje.
A "świętującym" w to graj. Tylko co trzeci Polak uważa, że ze Święta Pracy należałoby zrezygnować. 63 proc. nadal chce je obchodzić. Przy czym "obchodzić" znaczy najczęściej... grillować. "Grill zrósł się z długim weekendem majowym tak jak karp z wigilią Bożego Narodzenia" – podkreśla prof. Edmund Wnuk-Lipiński, socjolog z Collegium Civitas.
Walka z wiatrakami
"Nie ma siły politycznej, która chciałaby znieść to święto, ale nie ma też formacji, która tchnęłaby w ten dzień nowe życie. 1 Maja pozostaje świętem zabytkowej lewicy jako znak dawnego buntu" – podsumował w ostatniej "Polityce" Cezary Michalski. To dobra odpowiedź na pytanie, czy Święto Pracy jest do ruszenia. Nawet jeśli funkcjonuje nie jako uroczystość, a po prostu jako "wolne" i jeśli wielu kojarzy się z komuną, to po prostu jest i wszyscy się do tego przyzwyczaili.
– Pewnie większa część Polaków nie przykłada do tego żadnej wagi i w świadomości społecznej 1 maja funkcjonuje jako dzień bez pracy. Może to źle, ale nie ma realnej możliwości, by to zmienić. Po co więc walczyć z wiatrakami? – stwierdza w rozmowie z naTemat Wojciech Jasiński, poseł PiS i przewodniczący sejmowej gospodarki.
Zgadza się z tym dr Pęczak. – Wolny od pracy 1 maja ma sens. Choćby z takiego powodu, że nawet gdyby ten dzień Polakom zabrać, to oni i tak braliby wolne. Majówka liczy się bardziej niż niejedno święto – ocenia.
Nie mam nic przeciwko leniuchowaniu. Wspólne biesiadowanie, bycie z rodziną, to świetna sprawa. Ale wsłuchując się w argumenty lewicy i liberałów dowiedziałem się, że mamy za dużo dni wolnych i że to szkodzi naszej gospodarce. I właśnie dlatego proponuję, by jeden z tych dni, dzień, który niemal dla nikogo nie jest istotny, znieść, wykreślić z listy ustawowo wolnych od pracy. Wykreślimy w ten sposób z naszego prawa kolejny relikt paskudnego komunizmu. CZYTAJ WIĘCEJ