Prof. Stanisław Gomułka twierdzi, że bez unijnego wkładu finansowego trudno sobie wyobrazić taki skok cywilizacyjny, jakiego dokonała Polska. Jednocześnie ekonomista podkreśla, że choć najwięcej zmieniło się w dziedzinie infrastruktury, to trzeba nam jeszcze 20-25 lat, by dogonić pod tym względem Zachód.
Najlepiej, zdaniem prof. Gomułki, widać pomoc UE w polskim PKB. Ekonomista w rozmowie z PAP, cytowanej przez "Puls Biznesu", twierdzi bowiem, że gdyby nie członkostwo w Unii, nasze PKB byłoby o ok. 6 proc. niższe. - Pozytywny wpływ przystąpienia do Polski do UE widać przede wszystkim w inwestycjach - zaznacza finansista.
Za inwestycjami idzie napływ technologii i podnoszenie wydajności pracy. Ekonomista zaznacza przy tym, że jedną z największych bolączek Polski jest infrastruktura - przestarzała kolej, niezbyt nowoczesny transport miejski i lotniczy, słabo rozwinięte sieci przesyłu energii.
Jednocześnie członek BCC przypomina, że i tak w kwestii infrastruktury zrobiliśmy duży krok naprzód - i "lukę cywilizacyjną" między nami a Zachodem zasypaliśmy do połowy. Oczywiście, dzięki unijnym pieniądzom. Niestety, by dobić do poziomu naszych sąsiadów z Zachodu, potrzebujemy jeszcze 20-25 lat.
Profesor wskazuje również w wywiadzie, że dzięki Unii zwiększyliśmy wymianę handlową z krajami Europy Zachodniej, spadło też bezrobocie - dzięki dostępowi do zagranicznych rynków pracy. Jako najbardziej zacofaną dziedzinę gospodarki, mimo wsparcia UE, Stanisław Gomułka uznaje polski przemysł - który nadal radzi sobie zdecydowanie gorzej, niż chociażby w Niemczech.