Poznań chce odebrać Cocomo koncesję na alkohol za sprzedawanie go nietrzeźwym. Czyżby każdy klub w Polsce łamał prawo?
Poznań chce odebrać Cocomo koncesję na alkohol za sprzedawanie go nietrzeźwym. Czyżby każdy klub w Polsce łamał prawo? Fot. naTemat

Władze Poznania chcą odebrać koncesję na sprzedaż alkoholu tamtejszemu Cocomo – za sprzedawanie alkoholu nietrzeźwemu. To właśnie ten klub zasłynął klientem, który dostał rachunek na okrągły milion złotych i niczego nie pamiętał. Ale czy to oznacza, że każdy klub w Polsce, który sprzedaje pijanym ludziom alkohol – co dzieje się notorycznie na każdej imprezie – łamie prawo? Teoretycznie tak. W praktyce jednak policja podchodzi do sprawy zdroworozsądkowo.

REKLAMA
Tylko w Poznaniu na policję zgłosiło się ponad 20 osób w związku z Cocomo. Wszystkie twierdziły, że po imprezie w tym klubie budziły się z dziurą w pamięci i pustką w portfelu. Kulminacją tego była sprawa mężczyzny, który na rachunku miał okrągły milion – i twierdził, że nie pamięta wydawania takiej kwoty. Ostatecznie jednak sąd rozstrzygnął tę sprawę na korzyść klubu: stwierdzono, że skoro klient był pijany, to jest sam sobie winien – mimo że pracownicy namawiali go na kolejne drinki, co samo w sobie nie jest przestępstwem.
Odebrać koncesję... każdemu
Jednocześnie jednak radna miasta Katarzyna Kretkowska z SLD twierdzi, że może i mężczyzna był pijany, a namawianie do dalszej alkoholizacji w świetle prawa przestępstwem nie jest, ale w sytuacji tej ewidentnie doszło do sprzedawania alkoholu osobie nietrzeźwej. Władze miasta zapowiedziały, że jeśli potwierdzi się to przypuszczenie, to zostanie wszczęta procedura mająca na celu odebranie koncesji Cocomo.
Pytanie tylko: czy idąc tym tokiem myślenia nie dzieje się tak, że w zasadzie każdy klub w Polsce łamie prawo? Każdy, kto chociaż raz był w takim lokalu, wie, że alkohol sprzedaje się tam do oporu. Nierzadko shoty wódki zamawia się po kilka naraz – a mniejszym osobom już dwa czy trzy kieliszki wystarczą, by osiągnąć poziom "nietrzeźwości" określony w Kodeksie Karnym.
Art. 116 Kodeksu Karnego

§ 16. Stan nietrzeźwości w rozumieniu tego kodeksu zachodzi, gdy: 1) zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość lub 2) zawartość alkoholu w 1 dm3 wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość.


Z kolei artykuł 15 ustawy o wychowaniu w trzeźwości jasno mówi, że "zabrania się sprzedaży i podawania napojów alkoholowych osobom, których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości". Karą za to może być tylko grzywna, ale równie dobrze władze mogą zdecydować o "przepadku napojów alkoholowych" lub "orzec zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży lub podawaniu napojów alkoholowych". Reguluje to artykuł 43 ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Policja przymyka oko
Jak widać, w teorii więc jest tak, że w zasadzie na każdej imprezie popełniane jest przedstępstwo. Bo przecież pijanych – zarówno w sensie prawnym, jak i zachowania – ale kupujących dalsze drinki nie brakuje. W zasadzie to robi tak prawie każdy klubowicz.
Policja, jak mówi mi rzecznik Komendy Głównej Mariusz Sokołowski, podchodzi do tego jednak zdroworozsądkowo. – My w lokalach sprawdzamy raczej, czy sprzedaż jest legalna i czy nie dochodzi do sprzedawania alkoholu nieletnim. Jeśli chodzi o sprzedawanie nietrzeźwym, to zdajemy się na pracowników, którzy muszą sami ocenić, na ile dana osoba jest trzeźwa – mówi mi rzecznik KGP.
Sokołowski podkreśla przy tym, że oczywiście, jeśli policja zauważy np. sprzedawanie alkoholu osobie ledwo trzymającej się na nogach, zareaguje. Ale poza tym mój rozmówca wskazuje, że trudno jest ocenić, czy ktoś po trzech drinkach już ma pół promila alkoholu we krwi, czy nie. – Gdybyśmy chcieli sprawdzać, czy kluby nie sprzedają alkoholu osobom nietrzeźwym, musielibyśmy w każdym takim lokalu postawić policjanta – podkreśla Sokołowski.
Rzecznik policji przyznaje jednocześnie, że gdy funkcjonariusze już zajmą się taką sprawą, wówczas w ocenie, czy doszło do przestępstwa, uwzględnia się wspomnianą wcześniej kodeksową definicję nietrzeźwości klienta, któremu sprzedawano alkohol.
Najpierw kontrola, potem koncesja
Jak wyjaśnił nam rzecznik miasta Poznań Paweł Marciniak, w praktyce działa to tak, że gdy policja lub władze miasta dostają zgłoszenie, zostaje przeprowadzona w danym lokalu kontrola. – My jako miasto wielkich możliwości kontrolnych nie mamy, możemy najwyżej zapytać o obrót, ale to niewiele daje – podkreśla mój rozmówca.
Jeśli w trakcie kontroli okaże się, że faktycznie doszło do naruszenia przepisów o sprzedaży alkoholu – to musi stwierdzić policja – wówczas miasto może wszcząć procedurę odebrania koncesji. – Tego typu sytuacji, dotyczących klubów, mieliśmy bardzo niewiele. Ale ze sklepami mieliśmy już około 150 takich spraw. Dostawaliśmy informację od policji lub inspekcji handlowej i odebraliśmy ponad 150 zezwoleń na sprzedaż alkoholu, z powodu sprzedawania nietrzeźwym lub nieletnim – podkreśla Marciniak.
Kluby nie cierpią właściwie tylko dlatego, że policja – jak to określił Mariusz Sokołowski – podchodzi do sprawy zdroworozsądkowo. Gdyby chciała na tym zarabiać, wystarczyłoby wysyłać funkcjonariusza na każdą imprezę w mieście. Przyznaje to barman i nasz bloger Wojciech Kardyś.
Trzeba by zamknąć każdego barmana
– Wiadomo jak to działa od środka. Manager mówi, żeby nie sprzedawać nietrzeźwym, ale sprzedaje się wszystko i każdemu, bo to pieniądze, pijani dają dobre tipy. Ale barman powinien wiedzieć, że nie należy sprzedawać alkoholu osobie ewidentnie nietrzeźwej, jak ktoś ledwo stoi i taka też jest niepisana zasada – podkreśla Kardyś.
Barman nie słyszał jednak o przypadku, by z tego powodu zabrano komuś koncesję i uważa, że jest to lekka przesada – przynajmniej w odniesieniu do zwykłych klubów, a nie Cocomo, wokół którego narosło bardzo dużo kontrowersji z powodu praktyk stosowanych przez tę sieć lokali. Jednocześnie Kardyś wskazuje, że jeśli barman podaje alkohol osobie nietrzeźwej, która później na skutek upojenia coś zrobi – na przykład spowoduje wypadek – to jako sprzedawca powinien ponieść konsekwencje.
– W wiadomościach kilka dni temu słyszałem właśnie o takiej sprawie. W sklepie sprzedawano nietrzeźwym wódkę, oni chyba spowodowali wypadek. Sklepowi odebrano koncesję. I to rozumiem. Jest w końcu jakaś etyka i pijanym osobom nie powinno się sprzedawać alkoholu – podkreśla barman.