
Misja obserwatorów OBWE, którzy przez tydzień byli przetrzymywani przez separatystów w okolicach Słowiańska, jest w drodze do Berlina. Przed wylotem opowiedzieli jak wyglądała ich niewola. – Kiedy było słychać strzały nie rozmawialiśmy ze sobą, leżeliśmy tylko na ziemi – mówił major Krzysztof Kobielski, polski uczestnik tej misji.
REKLAMA
Udało się uwolnić misję obserwatorów OBWE, których 25 kwietnia zatrzymano niedaleko Słowiańska na wschodzie Ukrainy. Przed wylotem z Doniecka mieli szansę porozmawiać z dziennikarzami. – Nikt się tego nie spodziewał, ponieważ wszystkie checkpointy, które przekraczaliśmy były otwarte – mówił major Krzysztof Kobielski w rozmowie z dziennikarzem TVN24.
Po zatrzymaniu nie byli bici ani poniżani, ale na pewno nie można nazwać tego, co ich spotkało „gościną”, a takie określenie padało. Ale na konferencję prasową wojskowi zgodzili się sami, major Kobielski zapewnia, że nie była ona ani wymuszona, ani wyreżyserowana, a zgodzili się na nią, by pokazać się rodzinom. Nie było jednak szansy na ucieczkę.
My jesteśmy żołnierzami, jesteśmy przygotowani zazwyczaj do obrony, ale nie mając żadnej broni, (w sytuacji, gdy) wokół nas jest około stu żołnierzy uzbrojonych - począwszy od noży poprzez pistolety i karabiny - no, to ciężko mówić o jakiejkolwiek obronie i działaniach przeciwko tym żołnierzom CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24.pl
Wkrótce uczestnicy misji OBWE trafią do domów. Około 22 mają wylądować w Berlinie, dokąd jadą też ministrowie obrony Danii i Czech.
Źródło: tvn24.pl

