Watykan już oficjalnie przedstawił statystyki dotyczące ilości wykrytych przypadków pedofilii w Kościele i liczbie osób, które zostały zmuszone do rezygnacji ze stanu duchownego w związku z czynami, których dopuściły się na nieletnich. Okazuje się, że najnowsze watykańskie dane mówią o znacznie większej liczbie takich przypadków niż wcześniejsze dokumenty, do których dotarli dziennikarze agencji informacyjnej AP.
Pierwsze statystyki na temat pedofilii w Kościele katolickim ujawniono jeszcze w styczniu tego roku. Wówczas dziennikarze agencji Associated Press dotarli do dokumentów, które watykańscy dyplomaci przedstawili przed ONZ-owskimi instytucjami zajmującymi się ochroną najmłodszych. Na ich podstawie szczególnie duży nacisk w komentarzach kładziono wtedy na fakt, iż nasilenie walki z pedofilami w sutannach nastąpiło dopiero w latach 2011-2012.
Skala problemu zaskakuje
Dziś Watykan oficjalnie przedstawił szersze i znacznie bardziej aktualne dane na ten temat. Wynika z nich, że skala problemu z pedofilią w Kościele okazała się jeszcze większa niż sądzono dotąd. Gdy ujawnione przez AP dane mówiły "zaledwie" o 384 duchownych usuniętych z Kościoła za pedofilię, teraz dowiadujemy się, iż ten los spotkał już 848 księży i zakonników.
Znacznie wyższe są też najnowsze i oficjalnie podane statystyki na temat ogółu "wiarygodnych spraw", którymi zajmował się Watykan. Tylko w minionym roku wpłynęło ich do Stolicy Apostolskiej aż 401. Od 2004 roku takich przypadków było tymczasem ponad 3 400.
"Sprawy wiarygodne, sankcje łagodne..."
I choć w ten sposób watykańscy urzędnicy próbowali przekonać międzynarodową opinię publiczną, że miniona dekada to okres stanowczej reakcji na problem pedofilii w Kościele, w oczy rzuca się zależność między danymi na temat ilości spraw dotyczących podejrzeń o wykorzystywanie dzieci zakończonych "łagodniejszymi sankcjami" niż wydalenie ze stanu duchownego.
Okazuje się bowiem, że oprócz wspomnianych 848 duchownych, którzy musieli zrzucić sutanny i habity, w przypadku kolejnych 2572 również dano wiarę ich ofiarom i w jakiś sposób ukarano, ale jednocześnie Watykan postanowił, że nadal jest dla nich miejsce w Kościele.