Butny, grubiański, bardzo uległy wobec przełożonych, ale swoje frustracje przenoszący na podwładnych. Taki obraz Adama Hofmana, rzecznika PiS, wyłania się z wypowiedzi jego współpracowników. – Pracowałam przy produkcji spotu ze sweterkiem. Atmosfera była bardzo dobra, wszyscy byli niezwykle mili. Poza Adamem Hofmanem – opisuje nasza rozmówczyni.
Współpracownicy nie mają łatwego życia z Adamem Hofmanem, rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości. I nie chodzi tylko o żenujące sceny, które mogliśmy obserwować na nagraniach z wyjazdowego posiedzenia klubu PiS na Podkarpaciu. To wtedy nagrano posła jak przy pracownicach biura partii przechwal się rozmiarami swojego przyrodzenia. Ale to wcale nie największy grzech polityka PiS.
Hofman jest grubiański wobec pracowników – wynika z naszych rozmów z osobami, które wypełniały techniczne i merytoryczne zadania w różnych dziedzinach działalności partii. – Jarosław Kaczyński był bardzo sympatyczny, tak jak cała ekipa PiS. Ochroniarze wyluzowani, padały żarty – mówi nam osoba, która pracowała blisko Kaczyńskiego przy produkcji spotu ze sweterkiem.
– Jedyną niesympatyczną osobą był pan Hofman, który zachowywał się, jakby wszystko zależało tylko od niego. W ogóle nie zwracał uwagi na ludzi. Pod takim "ludzkim" względem zupełnie przeciwieństwo Kaczyńskiego, który od razu zjednuje sobie ludzi. Pan Hofman w ogóle sobie z ludźmi nie radzi – dodaje. I wcale nie jest to odosobniona opinia.
Różne partie, jedno wrażenie
Pozytywna ocena otoczenia prezesa i negatywna Adama Hofmana zdaje się być ponadpartyjna. – Nie jestem fanką tej partii, więc byłam zaskoczona, jak miło było przez cały czas. Atmosfera była wspaniała, wszyscy weseli, bez stresu. Tylko jedna osoba zdawała się "nie łapać" tego klimatu.
– Nie mogę powiedzieć, że źle traktował ludzi, ale był o wiele mniej sympatyczny niż wszystkie inne osoby z PiS obecne przy kręceniu tego spotu. Zachowywał się tak, jakby interesowała go tylko polityka i wizerunek, nic więcej, a wszyscy dookoła jego i Kaczyńskiego to narzędzia do spełniania tych celów – opisuje swoje wrażenia nasza rozmówczyni.
Hofman określany jest jako "typowy szef". – Mówi tonem zdecydowanym i jest rzeczowy i konkretny w swych uwagach – mówi Karina Kosson, stylistka, która pracuje z Jarosławem Kaczyńskim. – Ale jest też oddany temu co robi, dla niego liczy się efekt, wie czego chce. Jest też uprzejmy, kontaktowy i miły, bo to, co powiedziałam wcześniej wcale nie wyklucza tych cech – dodaje.
Dwie twarze
Z opinii ludzi, którzy blisko współpracowali z Hofmanem wyłania obraz polityka o dwóch naturach. – Potrafi być grubiański – mówi mi jeden z byłych polityków Prawa i Sprawiedliwości. – Jest też cyniczny, ale to chyba akurat u polityka nie jest aż tak duża wada, wręcz mało jest polityków dobrodusznych – zaznacza.
– Hofman jest człowiekiem o sylwetce kolarza – oni mają głowy schowane nisko, między ramionami, ale mocno pracują nogami. Hofman potrafi być bardzo uległy wobec osób postawionych wyżej, ale też ostro traktować podwładnych. Przenosi swoją frustrację na nich – mówi wprost.
– Silny wobec słabych, słaby wobec silnych – tak o Hofmanie mówi Arkadiusz Mularczyk, były poseł PiS, dzisiaj szef klubu Solidarnej Polski. – Jego wizerunek w mediach, czyli człowieka cynicznego i trudnego we współpracy nie różni się od tego, jaki jest w sytuacjach mniej oficjalnych – dodaje.
Młody, zdolny
Ale nie wszyscy byli politycy tej partii krytykują rzecznika. – On jest politykiem, który chce wygrać, a nie wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości tak mają – mówi Przemysław Wipler, były poseł PiS. – Jest niesamowicie kreatywnym człowiekiem, erudytą, ma świetne pomysły – dodaje. Pytam, czy w drodze do celu zwraca uwagę na to, co ma pod nogami: – Wie pan, tak jak każdy człowiek, który ma do zrealizowania projekt – ucina Wipler.
Podobnie ocenia swojego szefa osoba z biura prasowego PiS. – Jest jednym z nielicznych młodych polityków, z którego uwagami prezes się liczy. I to pomimo tego, że on za dorosłych politycznie uznaje ludzi po 40., a Hofman jest prawie 10 lat młodszy – zdradza.
Nie dziwi się też temu, że Hofman jest nielubiany, nawet w partii. – Rzecznik ma na głowie całą partię. To do niego przychodzą wszyscy, którzy chcą iść do telewizji, a on musi być ustami prezesa i im odmawiać, za co często obrywa – wyjaśnia.
Sejmowi dziennikarze mają w pamięci trudne początki współpracy z rzecznikiem partii. – Był wobec nas grubiański, mówił patrząc gdzieś w bok, nawet nie spojrzał na nas, kiedy zadawaliśmy pytanie – opisuje jedna z reporterek sejmowych. – Teraz jest bardziej kontaktowy, ale telefony nadal odbiera tylko od wybranych, to zależy także od tego, jaki akurat ma humor – mówi.