
Znalazł się zaginiony w środę w okolicach Skulska w Wielkopolsce wojskowy dron. Zgubienie wartej krocie maszyny było szeroko komentowane przez internautów. "Żołnierze znaleźli drona" – poinformował ich na Twitterze rzecznik MON Jacek Sońta.
REKLAMA
Wykorzystywany podczas ćwiczeń artylerii dron zaginął w środę. Przez trzy dni od zaginięcia maszyny bezskutecznie jej poszukiwano. W tym czasie informacja o wojskowej zgubie zdążyła się roznieść w mediach i stać się podstawą do licznych żartów z wojska. W końcu dron znalazł się jednak... 10 km od miejsca, gdzie zaginął.
Maszyna typu Flyeye, jedna z kilkunastu, jakie posiada polska armia, jest warta około 100 tys. złotych. Kiedy dron zaginął w środę, szef MON Tomasz Siemoniak mówił, że w tym zaginięciu nie ma winy obsługujących go żołnierzy, bo odpowiedzialny jest producent, który miał nadzorować ćwiczenia. Z wyjaśnień ministra wynikało, że na zaginionym modelu producent testował nowe oprogramowanie, co mogło być przyczyną problemów z maszyną.
– Samolot odleciał w kierunku ustalonego na taką okoliczność zapasowego miejsca lądowania, w rejonie miejscowości Skulsk – mówił rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Artur Goławski.
