– To był czas dziwnych karier, niepopartych kompetencjami, doświadczeniem – mówi Piotr Najsztub w rozmowie z Jackiem Żakowskim. Prowadzący niegdyś program "Tok Szok" rozmawiają w najnowszym "Newsweeku" o tym, dlaczego młodym tak często nie udaje się wskoczyć na ważne stanowiska. Te bowiem są ich zdaniem okupowane przez osoby, które zajęły je wiele lat temu i nie mają zamiaru ich nikomu oddawać.
– Mam taką tezę, że wtedy dzięki przypadkowi i wyjątkowej historycznie chwili usiedli na różnych stołkach ludzie przypadkowi i często okupują je – w sposób nieuprawniony – do dzisiaj – stwierdza Piotr Najsztub, zdaniem którego, "starzy" zamykają młodym drogę do karier. Jacek Żakowski dodaje, że zjawisko to dotyczy nie tylko świata mediów, ale i gospodarki, polityki czy bankowości. – Całe państwo wypełnione jest ludźmi przypadkowymi – mówi.
Brawura vs kompetencje
Zdaniem Żakowskiego, dawniej o karierach decydowała pozycja towarzyska, środowisko polityczne oraz brawura. – Jak przychodzą i mówią: „Będziesz kapitanem promu kosmicznego”, to człowiek pozbawiony brawury mówił: „Ale ja nie potrafię”, a ten, kto ma brawurę, mówił: „Bardzo proszę, wsiadam i lecę”. Oczywiście tacy ludzie są potrzebni, żeby świat się kręcił, ale jeżeli brawura jest główną kompetencją, to w pewnym momencie ktoś taki zaczyna być ciężarem – uważa dziennikarz.
Według Żakowskiego, to co dzisiaj obserwujemy, jest właśnie efektem tego typu działania. Nie ma znaczenia, że młodzi są zdecydowanie lepiej przygotowani do pełnienia określonych funkcji. Dobrze wykształceni i rozsądnie myślący. I tak nie potrafią się przebić przez betonowy mur układów z dawnych lat.
IV RP efektem buntu
Piotr Najsztub uważa, że "wielkie zamieszanie", jakim jego zdaniem była IV RP i żądza lustracyjna młodego pokolenia była właśnie efektem tego, że mieli oni zablokowane ścieżki awansu. – Widzieli facetów, którzy są kiepscy, ogólnie rzecz biorąc, a zajmują kluczowe stanowiska. Uważali, że to jest jakiś układ, że ten układ odkryją, lustrując nas. A ten układ nazywał się po prostu „przypadek” – czytamy w "Newsweeku".
Ci, którzy od lat zajmują stanowiska w firmach, posiadają etaty i pomimo cięcia kosztów, nie rezygnują z nich. Oszczędza się bowiem na młodych, co odbija się na ich możliwości rozwoju i życiu osobistym. – To nie jest normalność, bo moim zdaniem nie może obowiązywać normalność, w której ludzie gremialnie nie mogą mieć dzieci! A człowiek nie może mieć dzieci, jeżeli nie ma minimum poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie konsumpcyjnym – mówi Jacek Żakowski.
Całość rozmowy w najnowszym numerze tygodnika "Newsweek"