
– Lekarze nie powinni zmuszać kobiet do naturalnego rodzenia za wszelką cenę: w końcu każdy ma swój indywidualny próg bólu. Kobieta też jest człowiekiem – przekonuje jedna z naszych rozmówczyń. Ale większość lekarza stawia sprawę jasno: cesarka “na życzenie” jest niedopuszczalna.
Jak piszą pacjentki na jednym z rzeszowskich forów internetowych, ceny, jakie się płaci lekarzom za cięcie na życzenie, wahają się u nich od 1 do 2 tys. zł. Oprócz tego, jak opowiadają lekarze, pacjentki przynoszą skierowania od okulistów czy kardiologów, które nie zawsze są zgodne z prawdą. CZYTAJ WIĘCEJ
Sytuacji matek nie ułatwia fakt, że także lekarze nie są w tej kwestii do końca zgodni. Choć panuje konsensus co do tego, że generalnie poród naturalny jest zdrowszy, ginekolodzy i położnicy różnią się w opiniach o tym, kiedy od tej ogólnej zasady można odejść. Jak pisała w naTemat Marta Pawłowska “między cesarką na życzenie a strachem lekarzy przed cięciem zdrowiem ryzykują matki i noworodki”. I to właśnie opiniom matek postanowiliśmy się przyjrzeć.
Jeśli spojrzeć na fora internetowe, opinie matek są bardzo zróżnicowane. Niektóre twierdzą, że “cesarka to wybawienie”, które nie wiąże się niemal z żadnymi niedogodnościami.
Ja urodziłam swoją córcię przez cc pół roku temu. Po 20 h porodu, strasznych bóli, kiedy myślałam, ze umieram. Nigdy więcej. (...) Cesarka była wybawieniem. Córeczka urodziła sie silna i zdrowa, wspaniale się rozwija, nie choruje (odpukać!). Tydzień po cesarce juz normalnie chodziłam po mieście. Poród naturalny - ja dziękuję.
Inne zwolenniczki cesarki dodają np., że “najwięcej nieszczęść związanych z niepełnosprawnością dziecka jest wynikiem zbyt długiego porodu”. Ale w sieci znaleźć można równie wiele wręcz odwrotnych opinii.
12 lat temu urodziłam cudowną córeczkę, przez własną durnotę i młodzieńczą głupiznę zdecydowałam się wtedy na "cesarkę na życzenie" w prywatnej klinice.Wszystko byłoby cacy, ale powikłania dały o sobie znać po latach, gdy zapragnęłam drugiego dzidziolka. NIC z tego!!!
“Jestem 10 dni po cesarce i do dziś mam problemy ze wstaniem. Cały czas wcinam środki przeciwbólowe. Nie zdecydowałabym się na cesarkę ponownie” – pisze inna mama.
Z kolei Kasia, jak sama mówi w rozmowie z naTemat, miała “klarowną sytuację”. – Cesarka okazała się w pewnym momencie konieczna, ponieważ w trakcie naturalnego porodu pojawiły się komplikacje. Tak więc tylko w niewielkim stopniu ta decyzja zależała ode mnie – mówi. Przyznaje jednak, że szykując się do porodu była gotowa na obie możliwości.
Mam zaufanie do medycyny, więc nie zamierzałam polemizować z tym, co zadecydują lekarze. Ale przyznam, że kiedy w szpitalu usłyszałam wrzaski rodzących kobiet, pomyślałam, że jednak cesarka może być dobrym pomysłem…
Kasia wspomina też o czymś, co zdaje się stać w sprzeczności ze statystykami o rosnącej liczbie cesarek: – Często stykam się z modnym poglądem, że “naturalnie oznacza dobrze”. Wiele kobiet wierzy w taki właśnie mit “naturalnego macierzyństwa”. Ale moim zdaniem lepiej zaufać nauce i nie forsować za wszelką cenę naturalnego porodu – mówi.
Jednocześnie uważam, że lekarze nie powinni za bardzo naciskać na kobiety i zmuszać je do naturalnego rodzenia za wszelką cenę: w końcu każdy ma swój indywidualny próg bólu. Kobieta też jest człowiekiem.
26-letnia Aleksandra z Warszawy niedawno zaszła w ciążę i jak przyznaje, wciąż jeszcze dokładnie nie przemyślała kwestii samego porodu. Na razie jednak skłania się ku cesarce.
Z drugiej strony mam też świadomość, że cesarka ma swoje minusy: podobno rekonwalescencja trwa dłużej, a sama operacja zostawia bolesną ranę, a później bliznę.
Dlaczego więc wybiera cesarkę? – Bo w takim układzie pozostaję “nienaruszona” w innym miejscu. Poza tym, będę spokojniejsza o bezpieczeństwo dzieciątka. I żaden lekarz nie będzie skakał mi po brzuchu – śmieje się.

