O tym, dlaczego Eurowizja stała się nagle najważniejszym tematem kampanii wyborczej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i nieco mniej ciekawych, ale o wiele ważniejszych wyzwaniach stojących przed przyszłymi europosłami rozmawiali goście poniedziałkowego programu "Tomasz Lis na żywo".
Kampania wyborcza przed zaplanowanymi na 25 maja wyborami do Parlamentu Europejskiego długo czekała na mocny temat do dyskusji. Niezbyt długo były nim wydarzenia na Ukrainie, a tym bardziej konieczność stworzenia Unii Energetycznej. Od weekendu za najważniejszą kwestię przed wyborami uchodzi więc... Eurowizja, którą zwyciężyła austriacka drag queen Conchita Wurst. O powodach postawienia akurat na tę kwestię mówili goście programu "Tomasz Lis na żywo".
- Głosowania ludzi rozmijają się z głosowaniem jury - grzmiał europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski. Ziobrysta tłumaczył, iż wyniki Eurowizji potwierdzają, że w Europie dominują dziś arbitralne decyzje, przeciwko którym polska opozycja prawicowa zamierza stanowczo protestować. - Jest coś takiego, że próbuje się narzucić nową wizję ideologiczną Europy - przekonywał Kurski W jego ocenie, z ust Wurst po zwycięstwie padła też zapowiedź, że ludzie tacy jak ona "idą na podbój Europy".
Nie tylko Conchita...
- Nie podoba mi się ta kampania - komentowała ze szczerością prof. Danuta Hübner z Platformy Obywatelskiej. Inne zdanie miał Ryszard Kalisz z Europy Plus - Twojego Ruchu, który tłumaczył powody nagrywania kolejnych dość kuriozalnych spotów wyborczych. Kalisz przekonywał, iż jego kampania jest dobra, bo przekonuje wyborców o tym, że "Europa jest zarówno dla grubych, jak i chudych".
Wszyscy poniedziałkowi goście Tomasza Lisa kandydujący w wyborach do PE próbowali też krótko przedstawić powody, dla których chcą pracować właśnie w Brukseli. - Chciałbym wrócić do PE, bo zajmował się tam sprawami dla Polski fundamentalnymi. Wiem, jak to robić - zapewniała prof. Hübner. Dla niej w nadchodzącej kadencji ważnym celem będzie otwarcie instrumentów finansowych dostępnych dla strefy euro także dla tych krajów, które do przyjęcia wspólnej waluty dopiero aspirują.
- My reprezentujemy partię polskiego interesu narodowego w Unii - przekonywał tymczasem Jacek Kurski. Podobnie, jak w weekend Jarosław Kaczyński, ziobrysta również oskarżył Europę o rzekomy upadek polskich stoczni, w związku z którym rozkwitają te w Niemczech. Kurski interes narodowy postanowił też zilustrować - żarówką, papierosami i kartonem kiełbasy, z którym do studia wpadł nagle jego asystent.
Od bzdur do konkretów
- Nadinterpretacja i bzdury - mówił jednak o tych przykładach na zagrożony interes narodowy były minister rolnictwa i członek komisji rolnictwa w PE Wojciech Olejniczak z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Polityk lewicy zapewnił, że kolejną kadencję w PE chciałby spędzić na dalszym wpływaniu na łagodzenie tych procesów, które czasem nie są najlepsze dla polskiej gospodarki.
- Od lat jestem w Unii Europejskiej - zapewniał natomiast Ryszard Kalisz, który w kampanii wyborczej przed eurowyborami reprezentuje koalicję Janusza Palikota i Aleksandra Kwaśniewskiego. Kalisz przypominał, że jako prawnik był mocno zaangażowany w tworzenie wielu wymiarów wspólnego prawa europejskiego
Wszyscy goście "Tomasz Lis na żywo" z wyjątkiem Jacka Kurskiego byli jednomyślni w kwestii przyjęcia przez Polskę euro w najbliższych latach. Zdaniem Wojciecha Olejniczaka, koniecznie powinno nastąpić to przed negocjacjami kolejnego budżetu UE. Podobnie głosy polityków układały się w sprawie małżeństw homoseksualnych. Za których legalizacja opowiedziała się szczególnie prof. Hübner. Mimo iż jej partia od lat marginalizuje ten temat.