Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało kwestionariusz, w którym pyta rodziców, czego obawiają się wysyłając dzieci do szkół. "Ankieta pięciu pytań" ma pomóc "w procesie doskonalenia opieki i edukacji maluchów w szkole". Rodzice są oburzeni. - O tym, co nam się nie podoba, mówimy już od czterech lat - twierdzą.
Temat wysyłania sześciolatków do szkół rozgrzewa rodziców od 2008 roku, kiedy Ministerstwo Edukacji Narodowej uznało, że należy obniżyć wiek, w którym dzieci idą do pierwszej klasy. Sześciolatki od nowego roku miały obowiązkowo zasiąść w ławkach z
siedmiolatkami i wraz z nimi rozpoczynać naukę. Pomysł wywołał ogromne kontrowersje: pojawiły się głosy, że małe dzieci padną ofiarami starszych, że nie będą w stanie opanować omawianego materiału, że nie odnajdą się w niedostosowanych do ich potrzeb szkołach. Sprzeciw był tak wielki, że Ministerstwo zaczęło wycofywać się rakiem i zniosło obowiązek wysyłania sześciolatków do szkół. W tym roku pójdą do nich tylko te dzieci, których rodzice będą tego chcieli. Szkoła będzie obowiązkowa dopiero od 2014 roku.
Ministerstwo Edukacji postanowiło też zapytać rodziców o ich największe obawy związane z wysyłaniem dzieci do szkół. Na stronie internetowej opublikowało kwestionariusz. Odpowiadając na niego rodzice mają pomóc w ulepszeniu reformy.
Jak strażacy - podpalacze
- Dla mnie ta ankieta to przykład bezmyślności urzędniczej, sama jej idea jest kuriozalna. To tak, jakby strażacy piromani podpalali las, a później robili ankietę wśród
zwierząt: ,"Dlaczego boję się pożarów?'' - mówi Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców i jeden z pomysłodawców akcji Ratuj Maluchy. - Nie wiem, co ministerstwo chce osiągnąć tą ankietą, bo rodzice od czterech lat mówią, co nie podoba im się w reformie. Przygotowaliśmy w tej sprawie projekt ustawy, który podpisało 347 tys. osób. Od początku kadencji próbujemy się spotkać w tej sprawie z panią minister. Bezskutecznie.
Zdaniem Tomasza Elbanowskiego, realizacja reformy oświaty ma tak wiele błędów, że należałoby się z niej wycofać. - Dla sześcioletniego dziecka najlepszym miejscem jest przedszkole. To zarówno kwestia standardów, jak i podstawy programowej - mówi.
Zdaniem rodziców błąd popełniono już na początku tej reformy, bo zlekceważono to, że w badaniach psychologiczno-pedagogicznych dzieci 6-letnie nie wykazywały jeszcze ,"gotowości szkolnej'', która jest typowa dopiero dla 7-latków. Rodzice mają też
zastrzeżenia do programu. - Podstawa programowa podobnie jak cała reforma została wprowadzona bez szerszych konsultacji eksperckich, przez zespół ministerialnych specjalistów, których nazwisk do dziś nie ujawniono. Nauczyciele, rodzice i wielu ekspertów alarmuje, że sześciolatek ma postawione wymagania, którym nie może sprostać. Dziecko w tym wieku ma na przykład prawo nie rozróżniać słuchem głosek "dź" i "ć", ani nie mieć rączki zdolnej już do kaligrafowania, a podstawa programowa wymaga obu tych rzeczy.
Tomasz Elbanowski nie chciał odpowiedzieć na pytania, które ministerstwo postawiło w ankiecie. Pytania zadaliśmy innemu rodzicowi - Wojciechowi Olejniczakowi, którego sześcioletnia córka od września pójdzie do szkoły. Europoseł SLD przyznaje, że obaw innych rodziców nie rozumie. - Marysia płakałaby, gdyby nie poszła do szkoły - powiedział. (Treść pytań - pisownia oryginalna).
Czego najczęściej boją się rodzice podejmując decyzję o zapisaniu 6latka do szkoły
- Im wcześniej dziecko pójdzie do szkoły, tym dla niego lepiej. Będzie miało większą możliwość poznawania świata, więcej możliwości związanych z nauką języków. Myślę, że będzie lepiej rozwinięte.
Co dla Ciebie (dla was jako rodziców) jest najważniejszym w nauce szkolnej malucha
Perspektywy, które stwarza szkoła.
Czego oczekujesz jako rodzic od nauczyciela?
Przede wszystkim odpowiedniego podejścia do 6-latka. Stwarzania bezpieczeństwa, nie robienia niczego na siłę. Ale z drugiej strony utrzymywania dyscypliny i uczenia systematyczności.
Jak sobie wyobrażasz, że będzie lub powinna być rozwijana indywidualność dziecka w szkole?
Wiadomo, że zainteresowania dziecka się zmieniają - czasem chcą czytać książki przyrodnicze, a w następnym tygodniu bajki Andersena. Oczekiwałbym, że szkoła będzie wspierała te zainteresowania.
Gdzie pozyskujesz informacje i wiedzę o przyszłej szkole swojego dziecka?
Każdy rodzic rozmawia ze znajomymi, czyta w internecie. Teraz można naprawdę wiele dowiedzieć się w ten sposób o szkołach. To podstawowe źródła informacji.