Kupowanie leków w sklepach jest groźne. Mogą być przeterminowane, źle przechowywane i nikt tego nie kontroluje
NEUCA
15 maja 2014, 05:17·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 maja 2014, 05:17
Na stacjach benzynowych czy nawet w sklepach monopolowych można kupić środki przeciwbólowe, proste lekarstwa na przeziębienia i wszystkie inne środki OTC, czyli dostępne bez recepty. Naczelna Rada Aptekarska wzywa jednak, by nie kupować leków w takich miejscach. I nie chodzi bynajmniej o biznes, tylko bezpieczeństwo pacjentów. – Jeśli chcemy sobie pomóc, a nie zaszkodzić, należy pójść do apteki i poradzić się farmaceuty – podkreśla dr Krzysztof Piwowarczyk, który zajmuje się lekami OTC.
Reklama.
Proszki przeciwbólowe i niezbyt silne leki na przeziębienia to standard, który możemy dostać w sklepach. Często korzystamy z tego prawa – poza aptekami leki bez recepty w 2012 kupiło aż 36 proc. Polaków. W większości przypadków były to środki na trawienie i przeziębienie czy grypę – wynika z badań PMR Research.
Co więcej, według badań TNS OBOP największą rezerwę wobec leków ze sklepów wykazują osoby powyżej 60 roku życia, młodzi z kolei najliczniej kupują tam środki medyczne.
"Wyniki badania pokazują, że polski konsument przyzwyczaja się do tego, że leki można kupować nie tylko w aptece" – komentowała te dane Magdalena Sawińska, Lider Sektora Badań Rynku Medycznego TNS OBOP.
Oczywiście, dla biznesu aptekarskiego nie jest to korzystny trend. Choć w 2013 roku Polacy wydali na leki o 4 proc. więcej, niż rok wcześniej, to jednocześnie zamknięto 1340 aptek i odnotowano rekordowo niską liczbę działających aptek.
Naczelna Rada Aptekarska wezwała do tego, by zaprzestać sprzedaży leków w sklepach, a przynajmniej znacznie ją ograniczyć. Farmaceuci podkreślają jednak przy tym, że walczą głównie nie o kwestie biznesowe, a zdrowotne. Jak się bowiem okazuje, kupowanie leków poza aptekami może być bardzo niebezpieczne – zarówno dla naszego zdrowia, jak i portfela.
Zatrujesz się, nikt nie weźmie odpowiedzialności
Tym, co przede wszystkim odróżnia sklep od apteki, to fachowa pomoc farmaceuty. Na stacji benzynowej czy w hipermarkecie nie uświadczymy żadnej pomocy. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież do kupowania leków przeciwbólowych czy na przeziębienie nie trzeba drogowskazów, ale to właśnie myślenie, które może sprowadzić na nas niebezpieczeństwo.
Leki bez recepty mają skontrolowane bezpieczeństwo użycia, ale trzeba pamiętać, że to nadal leki, nawet te przeciwbólowe. Wszystkie mają substancje czynne, a te powodują różne skutki uboczne, wchodą w interakcje z innymi lekami – wskazuje dr Krzysztof Piwowarczyk, nasz bloger i założyciel serwisu www.lekiotc24.pl, zajmującego się monitorowaniem spraw związanych z lekami bez recepty.
Oczywiście, w sklepie nikt nam nie powie, czy dany lek wchodzi w jakieś interakcje z innymi środkami oraz jakie grożą nam skutki uboczne. A przecież nie zawsze dostaniemy lek, którego używamy zawsze – i wówczas pojawia się ryzyko, że kupimy coś, co wcale nie uczyni nas zdrowszymi. Podobny problem może pojawić się w przypadku kupowania leków na przeziębienie: kupując naraz panadol i paracetamol popełniamy błąd, bo oba preparaty mają tę samą substancję aktywną, a to powoduje zdublowanie dawki - co zbyt zdrowe nie jest.
Dr Piwowarczyk dodaje, że jeśli z kolei np. rozboli nas żołądek, zdecydowanie nie należy wtedy iść do sklepu – bo próbując tam coś kupić, zapewne tylko sobie zaszkodzimy.
W aptece oszczędzisz
Fachową poradę od farmaceuty można otrzymać również w kwestii... oszczędzania. Pracownicy aptek często bowiem wskazują tańsze, na przykład polskie zamienniki leków. Różnice cen dochodzą do 90 proc. i tylko w aptece usłyszymy, jaki środek można kupić taniej bez utraty jakości.
W sklepie takiej rady nie dostaniemy, a sprzedawca może zrobić wręcz przeciwnie – spróbować "wcisnąć" nam jak najdroższy lek, by po prostu więcej zarobić. Wszak sklepikarza nie interesuje, czy danymi lekami się otrujemy, czy wyleczymy.
Suplementy bez kontroli
Jeszcze bardziej niebezpieczny jest ów brak fachowej porady, gdy nie znamy się na suplementach i lekach. Te pierwsze produkowane są tak, by jak najbardziej przypominać te drugie – i pomylić się jest naprawdę łatwo. Kupując nieodpowiednie suplementy można sobie zaszkodzić, ale przede wszystkim stracić pieniądze – bo żadnego doraźnego efektu nimi nie osiągniemy.
Sprzedawcy często nawet nie odróżniają suplementów od leków. – Na rynku istnieje takie zjawisko jak zatarta granica między suplementem i lekiem. Wiele suplementów, w aktywności marketingowej, próbuje markować leki. Tego typu wątpliwości od razu rozwieje farmaceuta. Kupując leki w sklepie powinniśmy brać tylko coś, co doskonale znamy, znamy jego działanie, i to też w niewielkiej dawce – podkreśla dr Piwowarczyk.
Przechowywane jak cukierki
Niestety, nawet przy kupowaniu sprawdzonego i znanego przez nas leku, istnieje spore ryzyko, że ostatecznie środek nam zaszkodzi. A wszystko przez warunki, w jakich przechowuje się leki w sklepach i na stacjach benzynowych.
Jak wyjaśnia nam dr Piwowarczyk, apteki mają bardzo szczegółowe, wyraźne i drakońskie przepisy dotyczące tego, jak przechowywać leki. - Są tak precyzyjne, że na przykład temperaturę określają co do jednego stopnia. Oczywiście, przepisy te nie dotyczą sklepów i nie ma nad tym najmniejszej kontroli – wskazuje specjalista.
Jak dodaje, w sklepach często leki leżą na przykład przy oknie, na słońcu – a nie powinny, bo to oznacza podwyższoną temperaturę. – Nad aptekami sprawuje nadzór Główny Inspektorat Farmaceutyczny, zawsze może wszystko skontrolować. Poszczególne partie leków, sposób ich przechowywania, a nawet może wysłać Tajemniczego Klienta by sprawdzić, jak wygląda doradztwo farmaceutów. Takiej kontroli w sklepach nie ma – podkreśla Piwowarczyk.
Zdrowie vs pieniądze
Na przeciwnym biegunie od farmaceutów są koncerny produkujące leki – im z kolei zależy na tym, by środki OTC były dostępne dla jak najszerszego grona odbiorców. Nie chodzi wcale o to, by móc szybko i łatwo kupić leki – a jedynie o to, by sprzedawać jak najwięcej.
Zdrowotne argumenty farmaceutów zbija się twierdząc, że oni też tylko bronią swoich wyników finansowych. Ale gdyby tak było, nie chcieliby oni doradzać klientom jak np. kupić tańsze leki, tylko wskazywaliby te najdroższe. Zdarza się też, że na drobne dolegliwości przy chociażby przeziębieniu farmaceuci w ogóle radzą, by z leków rezygnować – i skorzystać z domowych sposobów. Niestety, Polacy nauczyli się traktować leki jak cukierki – a im więcej możemy ich kupować poza jakąkolwiek kontrolą, tym bardziej będziemy sobie szkodzić.