– Tak jak członkowie mojej rodziny przez lata próbowali zaprzeczać prawdzie, tak teraz ja muszę przypominać, że faszystowskie poglądy trzeba zwalczać. Musimy głosować. Bo gdy odwrócimy wzrok, będzie za późno – mówi w rozmowie z naTemat Rainer Hoess, wnuk komendanta obozu Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hoessa. W wyborczym spocie zachęca do wzięcia udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego i ostrzega przed głosowaniem na skrajnie prawicowe partie.
Dlaczego zdecydował się pan wystąpić w spocie szwedzkich socjaldemokratów - ostrzec, że historia, w której udział miał pański dziadek, może się powtórzyć?
Po prostu poczułem, że jest bardzo ważne, by namawiać szczególnie młodych Europejczyków do głosowania w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego. I nie tylko do tego. Chcę ich też przekonać, by, kiedy już pójdą do urn, nie popierali skrajnie prawicowych populistycznych ugrupowań. Często odwiedzam szkoły, opowiadam o nazistach i swoim dziedzictwie. Właśnie ze względu na moją historię czuję się w obowiązku w ten sposób działać. Podczas II Wojny Światowej w ten czy inny sposób wszyscy zawiedliśmy. Teraz faszyści znowu zyskują popularność. Słyszę, że szczególnie można to zaobserwować w Szwecji, ale dzieje się to w mniejszym lub większym stopniu w całej Europie. Tym razem musimy zadziałać wcześniej!
Mówi pan o „faszystach”. Zaniepokoił pana jakiś konkretny przypadek z konkretnego kraju?
Nie jestem politykiem. Jestem zwykłym obywatelem, który stara się być świadomym tego, co się dzieje. A niepokoi mnie chociażby wzrost popularności Marine Le Pen we Francji czy wygrywający wybory na Węgrzech Viktor Orban. Nie wspominając już o liderze holenderskich populistów [Geert Wilders – red.]. Ci politycy i ich sukcesy są dla mnie powodem do wszczęcia alarmu.
W Polsce mamy Ruch Narodowy i Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Słyszał pan o tych ugrupowaniach?
Tak, ale nie chciałbym się wypowiadać, bo nie znam w szczegółach sytuacji w Polsce. Myślę, że okropne doświadczenia z czasów wojny powinny sprawiać, że Polacy będą bardziej wyczuleni na działalność tego typu partii.
Ma pan receptę, jak zatrzymać narastającą falę eurosceptycyzmu i popularności skrajnej prawcy?
Nie, nie moją rolą jest jej przedstawienie. Nie wiem, jak można powstrzymać ten trend. Wiem tylko, że zjednoczona Europa jest wspaniała i bardzo istotna. Dzięki Unii Europejskiej nie musimy się obawiać, że między naszymi narodami znów wybuchnie wojna.
Czy to nie przesada? Mam na myśli przestrogę ze spotu, że grozi nam powrót faszystów. Wątpię, by ktokolwiek brał to za realne zagrożenie.
Zgadza się, że wciąż jesteśmy daleko od rządów faszystów. Ale pamiętajmy, że naziści też nie zaczęli od zabijania. Sprawili, że Niemcy poczuli się narodem lepszym od innych i wskazali im wroga, czyli Żydów. Dopiero potem były komory gazowe. Gdyby ktoś zwrócił mi uwage, że to przesada i wyolbrzymienie problemu, przeczytałbym mu wiadomości, jakie dostawałem na pocztę, kiedy spot trafił do internetu. „To wszystko kłamstwa! Powinieneś być dumny ze swojego dziadka”. Albo: “Masz na myśli Holohoax [“hoax” – z ang. kawał, mistyfikacja]? To jedyna wojna, o której możesz mówić. Przecież nawet w Niemczech nie było 6 milionów Żydów!”. Jestem pewien, że pisali to raczej młodzi ludzie.
I przez wzgląd na dziadka ostrzega pan przed takimi poglądami?
Tak. Czuję odpowiedzialność. Nie wybrałem sobie dziadka mordercy i zajęło mi dużo czasu zanim naprawdę zrozumiałem, co on naprawdę zrobił i o co w tym wszystkim chodziło. Ale tak jak członkowie mojej rodziny przez lata próbowali zaprzeczać prawdzie, tak teraz ja muszę przypominać, że faszystowskie poglądy trzeba zwalczać. Musimy zrobić coś sami, nie czekać na innych. Musimy głosować. Bo gdy odwrócimy wzrok to się będzie rozprzestrzeniać. A potem będzie za późno.
Zamierza pan zaangażować się w politykę?
Nie, nie mam żadnych politycznych planów i nie jestem członkiem żadnej partii. Ale będę popierał każdy pomysł, który uznam za wartościowy, niezależnie od tego, której opcji politycznej jest autorstwa.
Czym zajmuje się pan na co dzień?
Jakiś czas temu wraz z dwoma dziennikarzami napisałem książkę o dziadku Rudolfie i o mojej rodzinie. Tak jak powiedziałem, staram się działać na rzecz edukacji w zakresie tego, czym był nazizm. Jeżdżę po szkołach i rozmawiam z uczniami. Próbuję uświadamiać im, czym był Holokaust, jak wyglądała działalność dziadka. Utrzymuję też stały kontakt z ocalonymi z Zagłady i z ich rodzinami. W następnym miesiącu spotykam się z Evą Mozes Kor, która wraz z siostrą bliźniaczką przeżyła eksperymenty dr. Mengele.
Przeczytałem, że podczas spotkania z młodymi Żydami został pan zapytany, co by zrobił, gdyby dziś spotkał swojego dziadka. Odpowiedź brzmiała ponoć: "Zabiłbym go". Tak było?
Tak, ale ta odpowiedź to był błąd. Nigdy nie chciałbym być panem życia i śmierci - mordercą, jak mój dziadek.