To, że ciąża nie jest chorobą rozumie chyba każdy. Tyle tylko, że każdy na swój sposób. Z jednej strony kobiety skarżą się na pytania pracodawców o to, czy zamierzają zajść w ciążę, a z drugiej idą na zwolnienie lekarskie już na początku ciąży, choć w niektórych przypadkach mogłyby dalej pracować. – Podpisywałam umowę z nową pracowniczką, a za tydzień dostawałam zwolnienie lekarskie – mówi była pracodawczyni, której potyczki z byłą pracownicą zakończyły się w sądzie pracy.
Halina Młynkowa zszokowała opinię publiczną wyznając w wywiadzie dla "Twojego Stylu", że została wyrzucona z zespołu "Brathanki", bo zaszła w ciążę. Jak mówi, pozostali członkowie zespołu nie traktowali jej jak kobiety, coraz częściej miało też dochodzić między nimi do kłótni. – Były momenty, że ledwo stałam na nogach, tak czułam się zmęczona i osłabiona – wspomina wokalistka. Najbardziej zadziwiające są jednak te słowa:
– Wyrzucili mnie, bo zaszłam w ciążę. Najgorsze było to, że dowiedziałam się o tym z wytwórni. Zadzwoniłam, bo mieliśmy kręcić teledysk. Okazało się jednak, że nagranie jest odwołane. Chcieli jeszcze, żebym znalazła wokalistkę na swoje miejsce i przedstawiła ją na festiwalu w Sopocie. Tego było za wiele – wyznała Halina Młynkowa.
Tego typu historie są w Polsce codziennością, choć rzadko wychodzą one na światło dzienne. Osobą, która również straciła pracę przez ciążę była 28-letnia Monika z Warszawy. – Przy drugim dziecku szef powiedział, że mam umowę do dnia porodu i kończymy współpracę. Co więcej, liczył na to, że sama powiem mu o ciąży przed końcem trzeciego miesiąca, dzięki czemu mógłby mnie zwolnić od razu – słyszę od swojej rozmówczyni.
Kobieta kobiecie wilkiem
Pracodawcy starają się przeciwdziałać takim "wypadkom" jeszcze zanim przyjmą kobietę do swojej firmy. Za zupełnie normalne uchodzi pytanie w czasie rozmów o pracę, czy dana kobieta zamierza w najbliższym czasie zajść w ciążę. O ile rzadziej pojawia się ono w przypadku rozmów na stanowiska menadżerskie, w czasie których obowiązuje nieco większa kultura, panie aspirujące na niższe stanowiska powinny być na nie przygotowane. Jak również na to, że pytanie o chęć posiadania potomstwa równie często zadają kobiety, co mężczyźni.
– Pracuję w korporacji. Gdy prowadzimy rekrutację, pierwsze słowa które padają z naszej strony brzmią: "Czy planuje pani założyć rodzinę, bądź czy planuje pani więcej dzieci". To jest standard. Szkoda tylko, że dzieje się tak w firmie, którą założyła kobieta – słyszę od 27-letniej Marty. Dlaczego padają takie pytania? To wyjaśnia Anna, która jeszcze do niedawna prowadziła firmę w branży reklamowej.
Moja rozmówczyni obserwowała kobiety zachodzące w ciąże z perspektywy pracodawcy i wskazuje, że nie zawsze jest tak, że to firmy traktują matki w nieodpowiedni sposób.
– Przychodziły do nas nowe dziewczyny i po okresie próbnym prosiły o umowę o pracę. Tłumaczyły, że jest im to potrzebne do wzięcia kredytu. Ja się zgadzałam, a tydzień później dostawałam zwolnienie lekarskie. Panie nie pojawiały się w pracy aż do końca urlopu macierzyńskiego – słyszę od Anny.
Jest niesmak
Gdy za pierwszym razem pani Anna otrzymała zwolnienie lekarskie zaraz po zatrudnieniu, czuła się zniesmaczona i po prostu oszukana. – Ktoś nadużył mojego zaufania – mówi. Dodaje, że na miejsce tej kobiety nie mogła później zatrudnić nikogo na stałe, a jedynie dziewczynę na zastępstwo, która musiała zadowolić się umową zleceniem.
– Z jedną panią sprawa zakończyła się w sądzie pracy. Wredne babsko najpierw narozrabiało, a potem przez trzy lata nie można było jej zwolnić bo przysyłała lewe zaświadczenia o chorobie swojej i dziecka – wspomina moja rozmówczyni. W międzyczasie jej pracownica zaszła w kolejną ciążę. – Przegrałam tę sprawę, bo nasze prawo pracy chroni ciężarne. Musiałam wypłacić jej jeszcze odprawę w wysokości sześciu pensji – mówi pani Anna.
Słowa, które padają z ust mojej rozmówczyni dziwią. W dzisiejszych czasach bowiem słusznie zwraca się uwagę na to, aby pracodawcy dbali o kobiety w ciąży, które z powodu obaw o przerwanie kariery rezygnują z rodzenia dzieci. Jednak pani Anna reprezentuje jeszcze to pokolenie, które jak sama mówi, było nieco silniejsze od naszego.
– My wszyscy jako podatnicy musieliśmy płacić na moją byłą pracownicę przez cztery lata. A ona przestała pracować na dzień po podpisaniu umowy. To dla mnie nie do pomyślenia. Gdy ja byłam w ciąży, pracowałam do godziny 14.00, a o 2.00 w nocy urodziłam córkę – wspomina pani Anna, której ciąża była zagrożona. Z tego powodu poszła na zwolnienie, ale tylko na 9 dni przez cały okres ciąży.
Kto naprawdę błądzi?
Moja rozmówczyni nie ma zamiaru nikogo przekonywać, że kobiety w ciąży należałoby pozbawić zwolnień lekarskich. Uważa jednak, że z pewnością nie należą się one wszystkim paniom, które je otrzymują. – To, czy z nich skorzystają, często nie zależy od stanu zdrowia, a od podejścia do pracy. Te z fałszywymi zwolnieniami psują reszcie reputację i stąd podejrzliwość pracodawców i te niedyskretne pytania, na które te spryciary i tak bez zająknięcia się odpowiadają nieprawdę, a za chwilę znikają – mówi była pracodawczyni.
1. Ochrona kobiet w okresie ciąży
Pracodawca nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie ciąży, a także w okresie urlopu macierzyńskiego pracownicy, chyba że zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z jej winy i reprezentująca pracownicę zakładowa organizacja związkowa wyraziła zgodę na rozwiązanie umowy.
Zasady tej nie stosuje się do pracownicy w okresie próbnym nie przekraczającym jednego miesiąca.
Umowa o pracę zawarta na czas określony lub na czas wykonania określonej pracy albo na okres próbny przekraczający jeden miesiąc, która uległaby rozwiązaniu po upływie trzeciego miesiąca ciąży, ulega przedłużeniu do dnia porodu, z tym, że nie dotyczy to umów o pracę na czas określony zawartych w celu zastępstwa pracownika w czasie jego usprawiedliwionej nieobecności w pracy.
Rozwiązanie przez pracodawcę umowy o pracę za wypowiedzeniem w okresie ciąży lub urlopu macierzyńskiego może nastąpić tylko w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji pracodawcy. CZYTAJ WIĘCEJ
Ciąża to bardzo delikatny temat nie tylko dla każdego rodzica, ale i dla pracodawcy. Nigdy bowiem do końca nie wiadomo, jak kto powinien się zachować. Paradoksalnie istnieje jedna rada, i to zarówno dla przyszłych matek jak i szefów. To słowa polskiego poety Antoniego Słonimskiego. "Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie".
Szef zadzwonił do mnie jeszcze, gdy byłam w szpitalu po porodzie. Zapytał, czy już po wszystkim, bo chce wystawić świadectwo pracy i "odblokować etat". Umowa skończyła się z dniem porodu i teraz macierzyński wypłaca mi ZUS.
Anna
Prowdziła firmę związaną z branżą reklamową
W Polsce bardzo dużo kobiet chodzi na zwolnienia w ciąży, a ciąża to nie choroba, chyba że jest patologiczna.
Anna
Prowdziła firmę związaną z branżą reklamową
Zupełnie tego nie rozumiem. Wiem, że wasze pokolenie jest słabsze, ale znam też młode ciężarne dziewczyny, które zasuwają naprawdę nieźle do końca