
Promując pomysł zorganizowania zimowych igrzysk olimpijskich, komitet Kraków 2022 ustawił na Plantach „bramkę poparcia”. Instalacja wywołała spore kontrowersje, ponieważ przechodzący pod nią ludzie byli automatycznie zaliczani do grona zwolenników igrzysk w Krakowie, co nie wszystkim się podobało. Po kilku dniach problem rozwiązał się sam. Elektroniczny licznik został bowiem… zalany przez wodę, a tworzący bramkę balon – poszarpany przez wiatr. Bramka została więc usunięta.
REKLAMA
O „kompletnej klapie” akcji komitetu Kraków 2022 napisał „Dziennik Polski”. Z jego relacji wynika, że elektroniczny „licznik poparcia” został zalany i po czterech dniach działania zatrzymał się na liczbie 32 tys. Swoje zrobił także wiatr, który poszarpał niebiesko-biały balon. Bramka musiała więc przedwcześnie opuścić Planty.
Komitet poinformował, że bramkę usunięto z powodu złej pogody. – Zniknęła tylko ze względów bezpieczeństwa, nie chcieliśmy, żeby spadła komuś na głowę – powiedział stacji TVN24 Łukasz Mordarski z biura prasowego komitetu.
Bramka drażniła przeciwników ubiegania się o igrzyska, ponieważ zajmowała prawie całą szerokość deptaka. Aby uniknąć przejścia pod nią, trzeba było zejść na bok.
– To była promocja igrzysk, nie chodziło o to, aby liczbę osób, która przez bramę przeszła, brać całkowicie na poważnie. Jeśli ktoś chciał ją ominąć to oczywiście, że miał taką możliwość – powiedział Mateusz Zmyślony, ekspert komitetu Kraków 2022.
