Wiele wskazuje na to, że pomimo piętrzących się problemów Kraków jest coraz bliżej wygranej w rywalizacji o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich w roku 2022. Wszystko za sprawą tego, że z walki o prawa do przygotowania tej prestiżowej imprezy prawdopodobnie zrezygnuje kolejny rywal. "Mamy inne potrzeby" - stwierdzili w Oslo.
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy Kraków rozpoczynał walkę o organizację igrzysk olimpijskich w roku 2022, wydawało się, że w rywalizacji z innymi kandydatami nie ma wielkich szans. Najpoważniejsi przeciwnicy krakusów po kolei sami jednak rezygnują. Najpierw zbyt wysokie koszty przygotowań do igrzysk zniechęciły stolicę Szwecji, czyli Sztokholm.
Teraz podobne wyliczenie zniechęcają podobno też w Oslo. Stolica Norwegii wciąż oficjalnie nie zrezygnowała ze starań o prawo do zorganizowania zimowych igrzysk w roku 2022, ale politycy współrządzącej z konserwatystami Partii Postępu właśnie stanowczo opowiedzieli się przeciwko takiej rozrzutności.
Choć w koalicji rządowej kierowanej przez premier Ernę Solberg postępowcy są słabszym partnerem, to w tym przypadku własnie oni mogą mieć decydujące zdanie. Liderem ugrupowania, które protestuje przeciwko igrzyskom w Norwegii jest bowiem minister finansów Siv Jensen.
- Mamy inne potrzeby niż organizację zimowych igrzysk olimpijskich. Tak olbrzymia kwota będzie ciężarem dla naszej sytuacji finansowej. Powinniśmy lepiej przeznaczyć ją na inne cele, m.in. na rozwój infrastruktury, obniżenie podatków, ochronę zdrowia i inne wydatki społeczne - komentują tymczasem jej najbliżsi współpracownicy z Partii Postępu w wywiadzie dla dziennika "Aftenposten".
Wygląda więc na to, że wkrótce w grze o zimowe igrzyska w roku 2022 zostaną więc tylko Kraków, Pekin, Ałmaty i Lwów.