
W sieci furorę robi grafika pokazująca, które z piw reklamowanych jako tradycyjnie polskie rzeczywiście powstają w polskich firmach. I choć z licznych internetowych komentarzy wynika, że chcemy wspierać naszych piwowarów, to gdy przychodzi co do czego, często wybieramy po prostu produkt… najtańszy. Jak to więc jest z tym zakupowym patriotyzmem?
Agencja reklamowa Demo Effective Launching w 2005 przeprowadziła dla Fundacji Dajesz Pracę PL i firmy Tesco akcję promocji polskich produktów na sklepowych półkach tej sieci.
Fundacja na potrzeby akcji wyróżniła logotypem „Dajesz Pracę” 15 polskich produktów. Statystyki Tesco Polska pokazały, że ich łączna sprzedaż wzrosła średnio o ponad 45%, w porównaniu z okresem przed rozpoczęciem akcji. CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Sadowski z Demo Effective Launching wspomina, że w tamtym czasie jedynie 5 proc. Polaków zwracało uwagę na kraj pochodzenia kupowanych produktów. – To bardzo mało. W Zachodniej Europie taką opinią wyrażało wówczas od 60 do 80 proc. badanych – mówi Sadowski. Zauważa jednak, że dzięki takim akcjom, jak kampania „Dajesz Pracę”, dziś polski patriotyzm konsumencki dobił do europejskiej średniej.
“Szczerze to kupowałbym tylko i wyłącznie polskie piwa gdyby był do nich szeroki dostęp i przystępna cena. (...) nie będe przez osiedla latał żeby specjalnie kupić polskie piwo i to pewnie 2 razy droższe od przypuśćmy żuberka” – brzmi najczęściej “lajkowany” przez użytkowników Wykopu komentarz pod grafiką, która pokazuje autentycznie polskie piwa.
Z drugiej jednak dane sprzedażowe z akcji „Dajesz Pracę” przeprowadzonej w Tesco zdają się świadczyć, że hasło “dobre, bo polskie”, naprawdę robi wrażenie na konsumentach. Jak więc jest z tym patriotyzmem?
Okazuje się, że gdy zapytaliśmy badanych, jakie atrybuty są kluczowe dla określenia, iż marka jest polska, wskazywano przede wszystkim na prowadzenie produkcji w Polsce. Na drugim miejscu jest fakt powstania marki w naszym kraju. Dopiero trzecim pod względem ważności atrybutem jest to, że właściciel firmy jest polski. CZYTAJ WIĘCEJ
Takie wątpliwości sprawiają, że uchwycenie konsumenckiego patriotyzmu na “twardych danych” (choćby sprzedażowych) zdaje się być istną “mission impossible”. Ale parafrazując słowa Jana Zwolińskiego z Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego rzeczywiście trzeba przyznać, że także w tej sferze panuje dziś “sprzyjający klimat”. Miejmy nadzieję, że dzięki niemu zakupowy patriotyzm będzie czymś więcej, niż tylko internetową modą.

