Kazimierz Kutz ostro krytykuje partie polityczne biorące udział w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Jego zdaniem, lekceważą społeczeństwo, co objawi się w niskiej frekwencji. Zapewnia też, że jego słowa o "najgorszej kampanii" nie dotyczyły bezpośrednio Janusza Palikota.
Dlaczego edytował pan wpis na Facebooku i usunął zdanie „żałuję, że zdecydowałem się kandydować”?
Przede wszystkim ten wpis został nadinterpretowany. To była moja ogólna refleksja na temat tej kampanii wyborczej, a nie Janusza Palikota. Jeździłem po Śląsku i na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów nie było żadnego znaku, że są wybory. Tak samo spotkania polityków z wyborcami – to wszystko jakieś nieprzygotowane, przyjeżdżają i rozstawiają swoje rekwizyty. Taki małpi cyrk.
W tej kampanii jest ogromny rozdźwięk między społeczeństwem a kandydatami. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem w partyjnej kampanii, teraz mogę to obserwować z bliska i jestem przerażony. Nie ma żadnego zainteresowania społeczeństwa tymi wyborami, bo partiom na tym nie zależy. Ludzie nie mają żadnego impulsu do tego, by pójść do wyborów.
Kampania nie ogranicza się tylko do telewizji, to co tam pokazują, to cyrk, który odrzuca ludzi. Politycy i media sobie, a społeczeństwo sobie. Ja jako jedyny jestem poza partią i mogę o tym mówić otwarcie, ale jestem przekonany, że inni też tak myślą, tylko tłamszą ich partie. Motywem mojego kandydowania było to, żeby odebrać jakiemuś partyjnemu idiocie mandat.
To znaczy, że jeszcze będzie pan prowadził kampanię przez dwa ostatnie dni?
Nie, bo wczoraj nawet musiałem wyjść z obrad Senatu, dostałem straszne nerwobóle, muszę leżeć. Końcówkę kampanii będę więc obserwował z daleka. Ale nie muszę łazić, bo ludzie na Śląsku mnie znają, spotykam się z nimi na co dzień. Poza tym piszę co tydzień felietony do „Gazety Wyborczej”, więc teraz to, czy pójdę się z kimś spotkać miałoby jedynie walor towarzyski.
Rozumiem, że pana zarzut to zbyt małe zaangażowanie partii w kampanię. Ale Europa Plus-Twój Ruch też nie ma zbyt wielu billboardów czy płatnych reklam w mediach.
Bo to mała partia, nie ma dużo pieniędzy. Ale na tę kampanię wszyscy położyli lachę. Politycy robią konferencje, wybierają jakieś ładne tło, ale tylko dlatego, że jeżdżą za nimi kamery. Generalnie mają to wszystko w dupie i to poskutkuje tym, że ludzie nie pójdą do wyborów.
Mówi pan, że Śląsk został zapomniany przez partie w tej kampanii, ale premier był u górników, jutro ostatnia konwencja w kampanii jest w Katowicach.
Tak, ale to tylko dla tego, że w mediach to pokażą. Nie wiem, czy Śląsk został potraktowany jak inne okręgi, bo nie jeździłem po Polsce, nie wiem jak kampania wygląda gdzie indziej. Ale społeczeństwo ma prawo nie pójść do tych wyborów, bo ta kampania to samobójstwo ze strony partii politycznych. Oni traktują to jako uwerturę przed wyborami w przyszłym roku, ale to lekceważenie społeczeństwa.
To pana ostatnia kampania?
Na pewno nie będę się już w żadną kampanię angażował. Jeśli się dostanę do Parlamentu Europejskiego, to będę tam pełnił mandat, walczył o Śląsk. Mam 85 lat, jestem najstarszym parlamentarzystą w Polsce. Może uda mi się też ta sztuka, żeby być najstarszym w Unii Europejskiej. Nie wiem, czy dotrwam te pięć lat, ale przecież zawsze mogę zrezygnować. Wie pan, moja kobyłka już zbliża się do ściany.