„Partie mogą się zmienić, mogą przychodzić i odchodzić ich przywódcy, ale mnie chodzi o coś głębszego niż zwycięstwo PiS w jakichś wyborach” – deklaruje w rozmowie z tygodnikiem "Plus Minus" Bronisław Wildstein, redaktor naczelny Telewizji Republika. Na pytanie, czy jego redakcja sprzyja PiS i czy sam kibicuje tej partii, odpowiada jednak, że "czasem mu z nią po drodze".
Wildstein w wywiadzie dla dołączanego do "Rzeczpospolitej" tygodnika odnosi się do prowokacyjnego stwierdzenia Roberta Mazurka, że tak jak TVN 24 jest platformerski, tak TV Republika jest pisowska. "Zacznę od końca. Nie zgadzam się, że TVN 24 jest telewizją platformerską. Proces jest odwrotny, to Platforma jest coraz bardziej TVN-owska" – mówi. Dodaje, że nie wyobraża sobie, by jego telewizja była takim hegemonem, jak np. "Gazeta Wyborcza" czy "Polityka".
Jeśli zaś chodzi o PiS, nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Podkreśla tylko, że nie powiedziałby za Tomaszem Sakiewiczem, że jest w 80 proc. pisowcem. "Identyfikuję się z pewnym zespołem poglądów, idei, koncepcji. Czasami są one wyrażane przez PiS i wtedy, ale tylko wtedy, mogę ich w tych sprawach popierać. Nie ma partii, z którą bym się zgadzał w całości, więc nie mam takich problemów" – zaznacza.
Szeroko opowiada także o kulisach powstawania TV Republiki i sprawach związanych z jej finansowaniem. Na pytanie, skąd grupa dziennikarzy miała pieniądze na uruchomienie tak poważnego przedsięwzięcia, odpowiada: "Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, ale nie mieliśmy ich. Grupa udziałowców zrzuciła się i założyła spółkę. Pojawili się też drobni inwestorzy i żyliśmy z dnia na dzień".
Zaprzecza, jakoby telewizja miała kłopoty finansowe i zdarzały się poważne opóźnienia w wypłatach dla pracowników. "Zaczniemy na siebie zarabiać w przyszłym roku. I to jest po prostu niebywały sukces. (...) Ile może być opóźnienia? Dzień, dwa? Wiem, bo właśnie siedzę i podpisuję wypłaty" – przekonuje.
Jakie plany na przyszłość? "Chciałbym wydłużyć nasz program, nasycić go informacyjnie, zrobić dobry kabaret, bo to niemożliwe, żeby w 40-milionowym kraju nie było dowcipnych nonkonformistów. Mogę w nieskończoność mówić o tym, co chciałbym zrobić, a na co nie mamy jeszcze pieniędzy" – stwierdza.