
Polak Niemiec dwa bratanki? Historyczne zaszłości odchodzą do lamusa i pozostają tematem zarezerwowanym dla politycznych radykałów. Polacy emigranci po zachłyśnięciu się Wielką Brytanią i Irlandią, obecnie najczęściej obierają kurs za Odrę. Bo blisko i wielu już wyjechało, dobrze płacą oraz wbrew pozorom nas tam lubią, a w najgorszym wypadku znacznie łatwiej wrócić do kraju z Berlina niż z Londynu. O tym, jak wygląda obraz życia emigrantów z Polski nad Renem, rozmawiamy z czwórką z nich, która skorzystała z otwartych granic po rozszerzeniu Unii Europejskiej.
Tak właśnie było w przypadku Sandry i Dawida, którzy przenieśli osiem lat temu ze Śląska do Badenii-Wittenbergi oraz Pauliny i Michała – opuścili Lubelszczyznę kolejno w 2012 i 2011 r. Oprócz młodego wieku łączy ich brak perspektyw na lepszą przyszłość w Polsce. Sandra i Dawida wyjechali po ślubie wraz z rodziną, a Paulina i Michał postawili na emigrację we dwójkę. Cała czwórka nie zdecydowała się na wyjazd w ciemno. Michałowi pomógł kolega, który już pracował w niemieckim magazynie, a Dawidowi teść, który w Niemczech mieszka od dziewięciu lat.
12 tys. miejsc pracy dla Polaków w Lipsku
Niemcy oferują Polakom pracę w byłym NRD. Przy autostradzie A2 z Warszawy do Berlina pojawiły się reklamy mówiące o pracy dla informatyków, programistów, techników mechatroniki i inżynierów budowy maszyn. Serwis de.de informuje, że do 2030 roku Lipsk będzie miał zapotrzebowanie na 87 tys. specjalistów. CZYTAJ WIĘCEJ
– W Polsce za bardzo nie wiedziałam, co mogłabym robić po szkole, a poza tym moja rodzina i tak postanowiła tam jechać – wyjaśnia Sandra. Dodaje, że wybór był łatwy - bogaty kraj, z dobrą gospodarką i niskim bezrobociem. Paulina i Michał przed wyjazdem byli bezrobotni. Wprawdzie on był na stażu, ale bezpłatnym. Po trzech miesiącach nieudanych prób znalezienia pracy zdecydowali się wyemigrować. – Nie zastawialiśmy się długo, trafiła się nam praca w Niemczech i była to dla nas wielka szansa na lepszą przyszłość – dodaje moja rozmówczyni.
Cała czwórka porwała się na wyjazd bez znajomości języka niemieckiego, co początkowo rodziło sporo problemów. – Na pewno nie raz coś przekręciliśmy i coś śmiesznie powiedzieliśmy – wyjaśnia Sandra i przytacza zabawną sytuację, kiedy sąsiadka zaprosiła ich do siebie. – Zapytała czego byśmy się napili, a ja odpowiedziałam: „scheißegal”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „jeden ch..”. Samo „egal” to „obojętnie”, ale już "scheißegal" to wulgaryzm, o którym Sandra nie miała pojęcia, ale znała ze słyszenia. Mimo to nie spotkali się ze złym przyjęciem czy negatywnym nastawieniem miejscowych. – To poukładany, ale i otwarty naród. Na początku ludzie byli życzliwi, oferowali nam pomoc w nauce języka – przekonuje. I dodaje, że w Niemcach brak jest spontaniczności charakterystycznej dla Polaków.
To nie jedyne różnice, jakie po czasie zauważają Polacy przebywający w Niemczech. - Dziwiło nas to, że ludzie mówili nam „dzień dobry”, choć ich nie znaliśmy i to, że sklepy w niedzielę są nieczynne – mówi Paulina. Zwyczaj witania się z obcymi zaskoczył nie tylko ich. – Młodzi ludzie mówili nam „dzień dobry” albo „szczęść Boże” – zaznacza Sandra. I wspomina również o tzw. „Mittagspause” - to niemiecka sjesta, która w małych miejscowościach oznacza przerwę w pracy w urzędach czy usługach. Podkreśla także, że odwiedzając teraz ojczyznę parę razy do roku zauważa, że „Polska się rozwija. Jest tam coraz ładniej i czyściej”. Dawida z kolei zaskoczyło, że niemieckie kasjerki w marketach uśmiechają się do klientów i zwrotów grzecznościowych używają nie tylko od święta. – W Polsce robią łaskę, że muszą kogoś obsłużyć – dodaje.
Dlaczego zdecydowali się na wyjazd aż akurat do Niemiec? Bliskość z ojczyzną, rodzinne powiązania, pensje w euro, solidna opieka socjalna, łatwość w znalezieniu pracy nawet bez dobrej znajomości języka. Chociaż Michał z Paulina podkreślają, że brak niemieckiego powoduje, że wielu Polaków zatrudnia się w polskich firmach, gdzie rodak może oszukać rodaka. – Wszystko jest tutaj poukładane i bardziej logiczne – przekonuje Sandra. Dawid dodaje, że nadal jest różnica w poziomie zamożności, podając przykład samochodów, które jeżdżą po niemieckich i polskich drogach.
Angela Merkel chce karać nieuczciwych obcokrajowców
Kanclerz Niemiec zapowiedziała wprowadzenie przepisów pozwalających karać imigrantów, którzy sprowadzają się do RFN jedynie w celu korzystania z hojnego systemu opieki socjalnej. - Nie chcemy płacić obywatelom z innych krajów UE, którzy przyjeżdżają do Niemiec tylko po to, by szukać pracy, zapomogi dla bezrobotnych (Hartz IV) - podkreśliła kanclerz. W 2013 roku obywatele krajów UE pobrali w Niemczech świadczenia dla bezrobotnych w wysokości pięciu miliardów euro - podał "Der Spiegel", powołując się na ministerstwo pracy. Nowe regulacje mają wejść w życie jeszcze przed wakacjami. CZYTAJ WIĘCEJ
Większość zostaje
Z takich właśnie powodów z Niemiec wracają jedynie pracowni sezonowi, którzy od kwietnia do października zbierają owoce czy warzywa. Polacy, którzy przyjeżdżają z myślą rozpoczęcia nowego życia, z reguły już tu zostają i ściągają rodzinę czy znajomych. To też odróżnia emigrację niemiecką od wyspiarskiej, gdzie wielu Polaków kończyło na ulicy, bo im się nie poszczęściło, a nie mieli za co przylecieć do kraju. Albo po prostu wracali do Polski.
