Wakacje nad Bałtykiem wkrótce mogą przypominać wypad na Mazury. Wszystko przez zanieczyszczenie naszego morza, w którym dramatycznie brakuje tlenu i nie chce rozwijać się inne życie niż glony, sinice i szuwary, które mogą zacząć pojawiać się na bałtyckim wybrzeżu.
W powszechnym przekonaniu, największym zagrożeniem dla życia w Bałtyku i bezpiecznego korzystania z uroków jego plaż są tony broni chemicznej, którą po II wojnie światowej zatopiono na jego dnie. Mit ten obala najnowszy "Newsweek", któremu eksperci badający Bałtyk mówią wprost, że o wiele większym zagrożeniem dla naszego morza jest zanieczyszczenie jego wód nawozami z pól i gnojowicą z wielkich hodowli zwierząt, które do morza spływają z rzek.
Utrata morza wydaje się więc ceną za przemysłową produkcję rolną, która odpowiada przecież na wszelkie nasze konsumpcyjne potrzeby. Właściwie nasze pokolenie płaci za błędy rodziców i dziadków, bo dziś używa się niekorzystnych dla życia w Bałtyku środków znacznie mniej, ale nawet nagłe porzucenie ich całkowicie sprawiłoby, że drobne efekty można byłoby zaobserwować dopiero za kilkadziesiąt lat.
Naukowcy przekonują jednak, że Bałtyk jako morze, w którym żyć będą znowu duże ryby i pozbawiony trujących sinic i obrzydliwego zielonego mułu, to marzenie właściwie nierealne. Przez zanieczyszczenie płynące z nurtem rzek ogromny obszar zajmują już tzw. strefy śmierci, gdzie na dnie zalega tylko cuchnący muł, który w laboratoriach bada się w zabezpieczeniach typowych raczej dla prac z bronią chemiczną.
A i woda u wybrzeży Bałtyku bywa substancją, która powoduje podrażnienie skóry, a jej spożycie może prowadzić nawet do uszkodzenia wątroby. W tym świetle błahostką wydaje się więc już zagrożenie dla typowych nadmorskich krajobrazów, które kiedyś mogą upodobnić się do... brzegów jezior.
- Temperatura wód bałtyckich podnosi się od wielu lat, w całym regionie podnosi się też poziom opadów, które dodatkowo zmniejszają zasolenie wody w morzu. Oznacza to, że woda w Bałtyku zacznie coraz bardziej przypominać jeziorną, a brzegi zaczną porastać szuwary do złudzenia przypominające te nad mazurskimi jeziorami - mówi "Newsweekowi" prof. Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN.