
Przedsiębiorcy muszą się dostosować do sytuacji. Skoro rynek jest dynamiczny, zamówienia zależne od sezonu, nie opłaca się im zatrudniać pracowników ''na zapas''. Sytuacja ekonomiczna niewątpliwie sprzyja agencjom pracy tymczasowej, ale czy to naprawdę powinno nas martwić?
W 2004 mieliśmy w Polsce 320 agencji pracy tymczasowej, dziś według różnych źródeł jest ich około 2800-4700. Niektóre to oczywiście małe, garażowe firmy, bez żadnego zaplecza finansowego, ale są i większe, które zatrudniają po kilkadziesiąt tysięcy osób. W 2004 roku tymczasowo pracowało prawie 168 tys. Polaków, dziś według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza cytowanych przez Marcina Wójcika to 1,5 mln osób.
Z badań Boston Consulting wynika, że tylko w trzech przypadkach na dziesięć alternatywą dla pracy tymczasowej może być zatrudnienie na stałe. W pozostałych pięciu przypadkach przedsiębiorcy wybierają nadgodziny dla stałych pracowników, a w dwóch zlecenie pracy podwykonawcy lub rezygnację z przyjęcia zamówienia. CZYTAJ WIĘCEJ
Furtka dla nieuczciwych
Co roku przybywa nawet kilkaset nowych agencji, ale wiele z nich szybko upada. Problemem nie jest jednak liczba agencji i zatrudnianych tak Polaków, ani to że kiedyś uważano, że będzie to świetne rozwiązanie jedynie dla studentów i emerytów, problemem nie jest też sama idea pracy tymczasowej, a nieuczciwość ludzi.
W takim trybie nie pracują jedynie magazynierzy, robotnicy, pakowacze, pomoce domowe i sprzątaczki, monterzy i kierowcy. Chociaż ci są najczęściej poszukiwani. Coraz częściej na tymczasowe stanowiska pracy zatrudniani są też pracownicy biurowi i sekcji usług (hostessy, sprzedawcy, pracownicy call center, doradcy finansowi itd). Szacuje się, że to około 40 proc. zatrudnianych w ten sposób. Na całym świecie rośnie jednak liczba tymczasowo zatrudnionych pracowników o wysokich kwalifikacjach: informatyków, inżynierów, księgowych. To wyraźnie pokazuje, jak nieodwracalny jest ten trend.
Niestety decyzje podejmowane bez przemyślenia, sprawdzenia firmy i jej wiarygodności, kończą się wyzyskiem, zwalnianiem przed końcem umowy, pracą w skandalicznych warunkach. Na świecie działa cała grupa firm pośredniczących w zatrudnianiu pracowników tymczasowych, które są szanowane, polecane, a ich pracownicy są zadowoleni. Nie jest to wcale zasługa artykułów utrzymanych w kontrastującym tonie do publikacji ''Gazety Wyborczej'', ale efekt zadowolenia pracowników i pracodawców.
Poza tym duże, szanujące się firmy, nie wynajmują pracowników od małych, niesprawdzonych agencji. Zwracają się właśnie do tych dużych, renomowanych. Oznacza to oczywiście wyższe stawki, ale daje gwarancję solidnej pracy i zadowolenia pracowników. Której rozsądnej firmie zależy na awanturach i protestach niezadowolonych pracowników, którzy będą strajkować, zarzucać jej wyzysk? To raczej marny PR.
Nie niewolnictwo, a szansa
Wbrew temu, co mówią niektórzy związkowcy, politycy i co sugerują publikacje ''GW'' wybór pracy tymczasowej to nie niewolnictwo, a świadomy wybór pracowników. Nawet, gdyby niektórzy mieli do wyboru pracę na etat za minimalną krajową, po odliczeniu składek i podatków finalnie na rękę dostawaliby bardzo często mniej, niż przy zatrudnieniu tymczasowym. Oczywiście w efekcie ich sytuacja jest niestabilna, niektórzy nie mają opłacanych składek, ale jeżeli rodzina znajduje się w trudnej sytuacji, prosty rachunek ekonomiczny wskazuje na pracę, która pozwala zarobić większe pieniądze.